Bierzmy zasiłki, bo ubezpieczeń nie będzie

Wróćmy przez chwilę do wczorajszego tematu zasiłków za straty spowodowane przymrozkami i gradem. Nie będę się odnosił do podanym tam przeze mnie wyliczeń i hektarów sadów, bo to nie ma żadnego znaczenia dla przesłania artykułu. Jednak przyznaję, że nie uwzględniłem powierzchni sadów gatunków pestkowych, które również zostały dotknięte klęskami. Natomiast to i tak jest bez znaczenia, bo wyliczenia miały tylko uświadomić skalę kwot przeznaczonych na zasiłki, a nie być informacją o tym, co kto ile może dostać.

Sednem artykuły było stwierdzenie, że pieniądze z zasiłków powinny być wydane na systemy zabezpieczeń, a nie skonsumowane. Teraz powolutku odniosę się do różnych argumentów jakie padły w dyskusji.

"Ceny powinny być lepsze a żadnych zasiłków być nie powinno" – no tak, powinny być lepsze, ale nie są i raczej to się szybko nie zmieni. Po co w ogóle takie argumenty powtarzać, skoro poruszamy się w pewnych ramach, których nie zmienimy w obecnym układzie. Ceny są jakie są i ich szybko nie zmienimy, a grad i mróz przychodzą, więc trzeba jakoś temu przeciwdziałać.

"Takie systemy zabezpieczeń są drogie i nie da się ich zrobić z tego zasiłku" – prawda, nie da się, nie starczy kasy. Tylko kto powiedział, że sadownik ma dostać pełną kwotę za budowę instalacji przeciwprzymrozkowej? Niech dostanie tylko na flippery albo tylko na pompę, ale niech zacznie tę instalację budować, aby wystarczyło tylko za rok czy dwa dołożyć źródło wody i już będzie kwatera chroniona.

"Chcę kupić opryski na następny sezon a nie zraszacze" – a jeśli za rok znów uderzy mróz, to wówczas znów społeczeństwo ma się zrzucić? Te zasiłki powinny ograniczać ryzyko biedy, pomagać wyjść z problemu braku środków na zraszacze czy siatki, a nie finansować bieżącą produkcję. Państwo nie może wiecznie ratować sadowników, którzy są poszkodowani a to przez mrozy zimowe, a to przez grad, przez przymrozek albo deszcze nawalne. To ma być wędka a nie ryba.

"To jest zbyt drogie i się nie zwróci" – no to nie instaluj, to są decyzje biznesowe, nikt nikogo nie zmusza. Jednak jak takich systemów nie masz, to dlaczego żądasz, aby reszta społeczeństwa finansowała twoje straty?

"Powinien być powszechny system ubezpieczeń rolnych a nie okazyjne zapomogi od państwa". No jest to najpoważniejszy argument, choć całkowicie oderwany od aktualnej rzeczywistości. Nie ma na świecie systemu ubezpieczeń ryzyka w rolnictwie, który nie byłby dotowany przez rząd. Problem polega na tym, że my takowego systemu już w Polsce nie zbudujemy. Zobaczcie Państwo co się dzieje na świecie. Koniec historii Fukuyamy się skończył, wróciła brutalna polityka siły. Nie piszę tutaj tylko o wojnie na Wschodzie, ale cały układ sił na świecie jest właśnie przebudowywany i kraje zbroją się ile tylko mogą. Cały świat buduje fabryki czołgów i amunicji, a nie rozbudowuje systemy państwowych dotacji do ubezpieczeń rolników. Nikt tego też w Polsce nie zrobi. Dziś wydajemy 4% PKB na armię a Jhon Kirby – rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA – powiedział, że chyba będziemy musieli dojść do 10%.  Litwa rozbudowuje armię z jednej brygady do jednej dywizji, czyli 3-4 krotnie. Idą czasy, w których będą rozstrzygały się losy państw i narodów i naprawdę nikt w Ministerstwie Finansów nie będzie miał dylematu czy dać na rolnictwo, czy też na armię? Bądźmy mężczyznami i powiedzmy sobie wprost: w dającej się przewidzieć przyszłości nie będą rosły nakłady na finansowanie rolnictwa i nie zbudujemy – dotowanego przez państwo – systemu ubezpieczeń rolnych. To, co mamy teraz należy wykorzystać jak najefektywniej, tak aby w jakiś sposób choć część plonów chronić przed katastrofami naturalnymi. Dlatego pieniądze z zasiłków, które szykuje władza powinny być znaczone, a nie do dowolnego wykorzystania. Inna sprawa, że już wiemy, iż tak się nie stanie, bo jasno wynika z komunikatu MinRol-u, że terminy narzucone przez KE nie pozwolą na opracowanie innego wydania tych kwot niż prosta wypłata zasiłków. Z drugiej strony to może dobrze? Niech ludzie to wydadzą na co chcą, jedni zrobią zraszacze antyprzymrozkowe, a drudzy pojadą na Bahamy, w dłuższej perspektywie czas pokaże kto lepiej wydał pieniądze.

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+1 #1 ⭐⭐⭐⭐⭐ ⭐⭐⭐ 2024-07-12 06:21
Cały czas perspektywa jest jedna


Obniżenie produkcji i wymusi to brak siły roboczej

Likwidacja gospodarstw socjalnych,których jest milion

Koniec z dotacjami,dopłatami itp

Zdrowe gospodarstwa dobrze zarządzane i liczące koszty przetrwają
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X