Produkcja jabłek w Polsce powinna zostać zredukowana do 3 mln ton
– Polska jest najtańszym oferentem jabłek na rynku. Polskie jabłka obniżają ceny w całej Europie – powiedział dr Helwig Schwartau w swoim wystąpieniu dotyczącym światowej sytuacji na rynku jabłek i gruszek podczas Kongresu Sadowniczego zorganizowanego przez IPSAD Instytut Praktycznego Sadownictwa, odbywającego się w dniach 4-5 grudnia w Warszawie. Jak wyjaśnił analityk rynku, sposobem na ratunek przed polską konkurencją są na Zachodzie odmiany klubowe. Tymczasem w polskich nasadzeniach wciąż króluje Idared. Zdaniem dr Schwartau’a, Polska powinna ograniczyć produkcję do 3 mln ton.
Jak we wstępie zauważył dr Schwartau, podczas gdy w Europie zmniejsza się liczba ludności, rośnie populacja w Afryce i Azji. Oznacza to, że afrykańskie i azjatyckie rynki są rynkami przyszłości. Obecnie najbardziej interesujące pod względem handlowym są Indie i Wietnam, również Chiny są rynkiem bez granic.
Dr Schwartau zauważył, że produkcja jabłek w Polsce, początkowo prognozowana na 4,5 miliona ton, być może osiągnie 5 mln ton. Zbiory w całej Europie oszacowano natomiast na 12,6 mln ton. Zdaniem ekspertów, w Europie jest o 1,5 – 1,6 mln ton jabłek za dużo. Równowaga na europejskim rynku byłaby zachowana gdyby zbiory wynosiły 11 milionów ton. Nie ma rynku, gdzie tę nadprogramową produkcję można byłoby ulokować. Przy czym, należy dodatkowo zauważyć, że co roku spożycie jabłek deserowych zmniejsza się o 15 tys. ton.
Chociaż w niektórych krajach pojawia się trend większego spożycia jabłek (we Francji spożycie wzrosło o 3,4%, w Belgii o 3,5%), w większości trend jest jednak negatywny. Niestety, jabłka tracą atrakcyjność na rzeczy innych produktów. Mowa o owocach egzotycznych i jagodowych. Chociażby we Francji spożycie owoców egzotycznych wzrosło o 12%, a w Belgii jagodowych aż 30%. Czy taki trend można przełamać? Zdaniem dr Schwartau’a, jedyną możliwością jest zaoferowanie lepszej jakości lub czegoś nowego.
Jak reaguję na obecną sytuację rynek zachodni? Przede wszystkim szansą na wyjście z kryzysowej sytuacji są odmiany klubowe. W tej chwili Europa produkuje 700 tys. ton jabłek odmian klubowych. Za 10 lat przewiduje się, że będzie to 1,3 – 1,5 mln ton. Dr Schwartau nie ukrywa, że jest to sposób ratowanie się przed polską konkurencją.
W odmiany klubowe inwestują też Amerykanie. Jako przykład prelegent podał odmianę Cosmic Crisp. W tej chwili posadzonych jest 500 tys. drzew. Planem jest, żeby za 3,4 lata nasadzenia wynosiły 15 mln sztuk, z czego w samym stanie Washington 12 mln. Amerykanie chcą, żeby ta odmiana zastąpiła Red Delciousa. Również w Nowej Zelandii jest obecnie 9 tys. hektarów odmian klubowych, które ukierunkowane są na rynki azjatyckie. Gość z Niemiec podkreślał, że w każdym wypadku najpierw należy sprecyzować rynek i jego potrzeby, i dopiero pod tym kątem dobierać odmianę. Obecnie trwa wyścig o umieszczenie odmian klubowych na rynku.
Podczas gdy inni prześcigają się w odmianach klubowych, w polskich nasadzeniach wciąż króluje Idared. Według dr Shwartaua nie ma w tej odmianie żadnej przyszłości. Nie ma sensu dalsza produkcja odmian na rynek rosyjski. Rosja rozwija własną produkcję i jest coraz bardzie aktywna. Również w innych krajach na wschodzie bardzo dynamicznie rozwija się produkcja jabłek. Ekspert wymienia Serbię, Ukrainę i Mołdawię. Lukę po Polsce zapełnią inne kraje. Nawet jeśli rynek rosyjski otworzy się, to miejsce dla polskich jabłek będzie już zajęte.
Jak zauważył dr Schwartau, Polska wyprodukowała 3 mln ton jabłek przemysłowych, czyli do 1,5 do 2 mln więcej niż w poprzednim roku. Niskie stawki, które otrzymują producenci za jabłka przemysłowe na Zachodzie, czyli 4 euro za 100 kg są rekcją na ceny na polskim rynku, które wynoszą jeszcze mniej – 2 euro za 100 kg. Według analityka powodem tak niskich cen jest brak organizacji wśród polskich sadowników.
Jak wyjaśniał prelegent, jeśli towaru jest dużo, to kupiec wie, że nie musi płacić wysokich cen. Sadownikom niezbędna jest jakaś forma organizacji, aby móc być silniejszym podmiotem na rynku. Przy czym, problem ten nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy.
Podsumowując, dr Schwartau stwierdził, że polskie jabłka obniżają ceny w całej Europie. Polska jest najtańszym oferentem na rynku. Z tego powodu inne kraje nie mają szansy wejść na rynki. Polacy muszą ograniczyć produkcję do 3 mln ton. Innego rozwiązania nie ma. Nasz kraj musi szukać rozwiązań w poprawie jakości, może odmianach klubowych. Nie powinniśmy czekać na rozwiązania ze strony rządu. Nie można czekać również na Rosję.
Komentarze
Podziel to przez 82mln obywateli...
I jeszcze raz zastanów się zanim napiszesz odpowiedz
produkowac wiecej wiecej. obsadzac nowe hektary bo tanie.szybko.szybko.
Przy populacji 82 mln produkują ok 1mln ton
Polacy przy 38 mln wyprodukowała 5mln....prawie tyle ile
USA z 325 mln obywateli
Te liczby nie kłamią....dodatkowo trzeba zrozumieć że produkcja jabłek przesuwa się od Atlantyku na wschód....koszty pracy to sprawiają
My załatwiliśmy Niemcy,Belgię,Holandię nas wykończy Mołdawia,Ukraina,Kazachstan.....
Takie jest prawo rynku....
Tak mówi mój sąsiad ;)
Najlepiej do 6mln ton i będziemy wtedy rozdawać jabłka...bo teraz oddajemy poniżej kosztów produkcji