Robert Sas: „Środowisko sadownicze należy uporządkować”

Kryzys, jaki ma miejsce w branży sadowniczej, to nie tylko niskie ceny. Jak zauważył organizator Kongresu Sadowniczego, doradca sadowniczy, Robert Sas z Instytutu Praktycznego Sadownictwa (IPSAD), problem ten dotyczy także jakości produkcji, organizacji handlu oraz wielu innych elementów dotyczących całej  branży. Konieczne jest uporządkowanie funkcjonowania środowiska sadowniczego, co pozwoli wykorzystać ogromny potencjał i wszystkie jego walory, a także energię i doświadczenie samych sadowników. Drogą ku temu może być tworzenie wyspecjalizowanych  grup roboczych – formacji, które poprzez koncentrowanie się jedynie na wybranych zagadnieniach, będą mogły szybko je poznawać i skutecznie rozwiązywać problemy tam funkcjonujące. Takie prace powinny stać się impulsem do wzmocnienia struktur organizacyjnych całego środowiska.

Kolejna uwaga wyraża potrzebę takiego zorganizowaniasię producentów, które zapewniałoby pełną współpracę między nimi, a zwłaszcza koordynację działań na rynku. Zdaniem szefa IPSAD-u, jedynie zorganizowane środowisko będzie mogło skutecznie negocjować ceny swoich produktów. Robert Sas przywołał słowa poprzedniego prelegenta, niemieckiego analityka rynku, dr Helwiga Schwaratua, który podkreślał, że sadownikom niezbędna jest taka forma organizacji, która pozwoli jak najsilniej wpływać na rynek. Jeśli dostarczamy po parę ton, jako indywidualni, rozdrobnieni producenci nie mamy żadnych argumentów podczas negocjacji z dominującym odbiorcą. W takich realiach nie będziemy w stanie wywalczyć dla siebie korzystnych warunków. Natomiast, jeśli uda się zdobyć kontrolę nad znaczą częścią produkcji, wówczas takie środowisko staje się równorzędnym partnerem dla kontrahenta. – Mówię to na przykładzie jabłka przemysłowego, natomiast identyczne mechanizmy działają również w przypadku jabłka deserowego – zauważył Robert Sas.

Konieczność poprawy organizacji nie dotyczy jedynie handlu. Organizator Kongresu wymienia również kwestie związane z agrotechniką oraz szeroko pojętym planowaniem różnych działań jak polityka odmianowa, czy akcje marketingowe. Bo jak zauważa, „chociaż żyjemy dniem dzisiejszym i ciężko jest wyjść zza teraźniejszych kłopotów, zmiany nastąpią czy nam się to podoba czy nie”. – Mamy duży potencjał, energię, doświadczenie, walory związane z regionalizacją naszej produkcji. Jesteśmy znani na rynku i dofinansowani. Zadłużeni też, ale jeśli zaczniemy zarabiać, to kredyty nie będą dla nas tak dużym problemem – mówił.

Konieczne jest uporządkowanie środowiska, wypracowanie schematów, które pozwolą polskiemu sadownictwu iść uporządkowanie w jednym kierunku. Owszem, starsi sadownicy nie są chętni do zmian i poszukiwania nowych dróg, jednak jak podkreślił Robert Sas, jest cała rzesza młodych osób, które gotowe są na nowe rozwiązania i nadal mają chęć do działania. Organizator Kongresu zauważył również, że sadownictwo w mniejszym stopniu niż rolnictwo dotyka problem niechęci młodych ludzi do przejmowania gospodarstw. – Oczywiście to zjawisko tu też narasta, ale młodzi sadownicy w większości widzą sens swojej pracy i angażowania się, widzą tutaj swoją przyszłość. Wykorzystujmy to – apelował.

Oczywiście, zmiany strukturalne w przyszłości wszędzie będą zachodzić. Gospodarstwa sadownicze również będą się zmieniać. Niektóre się przebranżowią, zmienią profil produkcji. Niekiedy silniejsze podmioty będą wchłaniały te słabsze. Z całą pewnością część producentów wybierze również inne życie – jest to normalne zjawisko. Przy czym, jak podkreślił Robert Sas, w branży sadowniczej jest miejsce dla wszystkich, również dla drobnych producentów. – Wydaje mi się, że jest tu nadal szansa dla każdego, nie tylko dla tych największych. Również dla drobnych, pod warunkiem, że dostosują swoją produkcję do wymogów rynku. Jestem przekonany, że nawet ci najmniejsi są w stanie wyprodukować bardzo dobre owoce. Warunek, muszą mieć odpowiednie narzędzia, możliwości, oparcie w środowisku, zwłaszcza ważne jest tu poczucie bezpieczeństwa. W takich warunkach sami się dostosują do standardów rynku – zauważył.

Jak zmienić-uporządkować nasze środowisko, wykorzystać jego olbrzymi potencjał? Po pierwsze trzeba zrozumieć, że zmiany zajdą. Czy tego chcemy czy nie. Nasza późniejsza przyszłość będzie zależała od tego, czy nad zmianami będziemy mieli kontrolę. Czy cały proces tworzenia nowego będzie zaplanowany, a jego przebieg nadzorowany, czy zmiany pojawią się jako niekontrolowane, gwałtowne zjawisko, niosące chaos.

Robert Sas zwrócił również uwagę, że obecnie zwłaszcza młodzi ludzie poznają rzeczywistość sadowniczą z różnym skutkiem. Zwykle z sieci, od znajomych, w dość niezorganizowany sposób. W efekcie, to co się dzieje jest nieporządkowane, bez jednolitego pomysłu i planu. W całym procesie działań brakuje autorytetów, które mogłyby uporządkować przekaz.

– Trudno jest zaproponować projekt, który byłby akceptowany przez wszystkich. Dlatego należy wypracować takie źródła informacji, które poprzez swój profesjonalizm będą wzbudzały zaufanie i z czasem nabiorą cech, jakże potrzebnego w środowisku  autorytetu. Zwykle trudno jest znaleźć pojedyncze osoby, które podjęły by się takiego zadania i zdobyły by szeroką akceptacje w środowisku.  Dlatego dużo łatwiej będzie zbudować zaangażowane grupy społeczne, które będą nabierały wyrazistości, charakteru, które poprzez swoją pracę pokazywałyby, jak powinno funkcjonować całe środowisko.

Drogą do uporządkowania może być budowanie takich struktur, formacji w skład których powinni wejść min. wybrani producenci, szefowie grup, urzędnicy, samorząd z rejonów sadowniczych, przedstawicie szkół wyższych, nauki. Korzystając z doświadczenia zaangażowanych tu osób można byłoby zbudować cenne źródło przekazu, które porządkowałoby funkcjonowanie naszego środowiska sadowniczego – wyjaśnił Robert Sas. Dodał również, że istnieją podmioty, z którymi można już układać takie struktury – chociażby Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych, Związek Sadowników RP.

Pan Sas zaapelował do osób, które chciałby się zaangażować w prace organizacyjne. – Stwórzmy grupy robocze, które mogłyby się specjalizować, początkowo choćby w drobnych zakresach – mówił. Zdaniem organizatora Kongresu, z biegiem czasu grupy robocze pomogłyby wesprzeć struktury organizacyjne naszego środowiska sadowniczego zarówno w zakresie agrotechniki, poprzez handel, aż po przyszłościowe planowanie wielu innych działań.

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

-4 #6 BREGO 2018-12-29 22:42
Guest masz racje. Czytając te wywody pana Sasa to masło maślane polewane maślanką. jakby słuchał aparatczyka Matełusza M. "od sasa do lasa" , zero konkretów. Kto przez ostatnie lata doradzał nam sadownikom jak produkować, co produkować, technologie z zachodu, doradcy z zachodu itd. I co z tego wyszło? Wielkie G! Duży udzial miał organizator kongresu który szuka winnych i nie mając żadnego sensownego pomysłu na przyszłość. A kto się na tym nachapał:firmy doradcze+koncerny chem+dystrybutorzy śor. Wydoili i zostawili. Trzeba zadać pytanie komu miał posłużyć ten kongres. Finansowo napewno organizatorowi czyli Panu Sas. Czy sadownicy usłyszeli choć jedną konkretną propozycję rozwiązania tej sytuacji? Ja nie słuszałem poza narzekaniami tuzów sadownictwa i instytutu skierniewickiego którzy mieli być kwiatkiem do kożucha tego kongresu. ISK to min rolnictwa powinien jak naszybciej roz..ć bo oni to już nic nie robią aby poprawić sytuację. Widać że czas sms-ów i doradztwa mija , pieniążki uciekają , to trzeba szukać innego sposobu jak tu jeszcze wydymac sadownika. I po to organizuje sie takie komercyjne kongresy żeby trochę zamieszać i wyrwać kaskę od wystawców ,sponsorów i sadowników. Sadownicy jak sami nie zrobimy porządku w branży to nie myślcie że doradcy zadbają o nasze interesy.
Cytować
-1 #5 Roman 2018-12-25 11:55
Moim skromnym zdaniem jest taki bigos w branży,że należy ją samej sobie pozostawić...

Ktoś zawsze przetrwa...

Gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania ..wszelkie regulację ustawowe lub inne narzucane producentom z zewnątrz nie mają szansy powodzenia ...bo każdy ma swój pomysł na własne gospodarstwo i nikomu nic do tego

Chłop potęga jest i basta
Cytować
0 #4 Roman 2018-12-25 08:04
Skąd to niedowierzanie...

Pan S. Lata temu przeszedł na dobrą stronę mocy;)

Kto ma swoje lata wie o co kaman
Cytować
+1 #3 Guest 2018-12-24 19:41
Zlikwidować odgórnie naszą produkcję, co to za sztuka? Zlikwidować małych, by duży sadził jeszcze więcej, też nie wyczyn. Sprawić, by pośrednik zostawił sadownikowi 5 groszy więcej w kieszeni, z własnej nie przymuszonej woli, tak to byłby cud, mówię wam, prawdziwy. Garnitur, biały kołnierzyk, ogólniki, ja to ,,łykam''. Grunt to opakowanie.
Cytować
+15 #2 zenon 2018-12-24 12:56
W zupełności zgadzam się z kolega. Środowisko samo musi się uporzadkowac, a potrzebny jest do tego czas i zmiana pokoleniowa.
Cytować
-3 #1 Guest 2018-12-24 11:08
Szanowny Panie Sas.Przeczytałem Pańską wypowiedź iii tak jakbym słuchał marketingowca chcącego mi coś wcisnąć albo gościa z minionej epoki po partyjnych szkołach "retoryki" czyli jak dużo gadać aby nic nie powiedzieć.
Marzy się Panu chyba system z jedną mega organizacją handlową (grupą spółdzielnią itp nazwa kompletnie nie ma znaczenia) podobnie jak to jest w wielu krajach, a czy Pan raczył rozmawiać z sadownikami, warzywnikami członkami takiej grupy ??? nie , nie z jej zarządem , nie z liderami a tysiącami "szaraczków".Taaa , o jacyż są oni szczęśliwi ze swej sytuacji, no radość jest u nich ogromna.Oczywiście że kit o wspaniałości bycia w grupie łatwiej wcisnąć młodemu naiwnemu, podobnie jak WY DORADCY naciągacie tysiące naiwnych na cudowne "ulepszacze" ( a wystarczy aby delikwent robił sobie kontrolę czy magia X działa i cała prawda wyszłaby na jaw).Jaki będzie efekt mega organizacji : ceny jabłek w marketach wzrosną-patrz Niemcy ; ceny hurtowe trochę wzrosną patrz Niemcy ; ceny płacone producentom(bez odmian klubowych)...są stałe na stałym niskim poziomie.Zarabia zarząd, liderzy- którzy i tak sobie by poradzili bez mega grupy a szaraczki ... no cóż dalej ledwo wiążą konic z końcem.Od mieszania herbaty cukru nie przybędzie, jeśli jakiś sadownik nie ma pomysłu i energii oraz środków aby go realizować to wejście do grupy mu w niczym nie pomoże.A dziś , dziś najgorszym graczem na rynku są najczęściej... tak GP , których nie interesuje cena tylko obrót i to one niejednokrotnie psują rynek w eksporcie wypierając konkurencję niższą ceną.Gdy będzie mega grupa, to dalej będzie miała gdzieś cenę dla "szarego " sadownika , bo liczył się będzie obrót i ewentualnie gdy potrzeba - cięcie kosztów.
Ot za dużo ludzi u nas pracuje na roli , za dużo chce się z niej utrzymywać i stąd powstało mega dużo sadków i sadzików które robią masę.Trzeba lat, może już niewielu jak te sadziki poupadają a wtedy trochę produkcja się zmniejszy.Poza tym nie było nie ma i nie będzie tego samego programu dla sadownika do 5 ha i dla tego powyżej 15ha.
Cytować

Powiązane artykuły

Sadownicy polują

X