Dlaczego warto zwracać uwagę na rozmiar?
Jakie jabłka wybierają konsumenci? Przyjmując, że kryterium bezdyskusyjnym jest zadowalająca jakość, reszta zależy od upodobań – poszukiwana wielkość czy wybarwienie uzależnione jest od wymagań konsumentów. A chociaż często sprzedajemy jabłka tam, gdzie oferowane są korzystniejsze warunki, to i tak świadome zarządzanie plonem jest korzystniejsze z ekonomicznego punktu widzenia.
Na Zachodzie popularna jest sprzedaż owoców za kilogram w skrzyni, handel jabłkami na sortowanie jest rzadkością. Ta druga opcja jest wybierana tylko w sytuacjach skrajnych, gdy ciężko jest ustalić wartość owoców w skrzyniach – na przykład po gradobiciu. W naszym kraju rzadkością jest natomiast handel inny niż na sortowanie, a nabywcy tłumaczą to bardzo nierównomierną jakością owoców zebranych w skrzyniopalety. Na Zachodzie jakość w skrzyni jest jednolita, więc handel na wadze pomostowej jest standardem. W jaki sposób zachodni sadownicy osiągają równomierną jakość owoców w skrzyniach?
Uznając, że kwestie odpowiedniej agrotechniki, takie jak przerzedzanie, cięcie, nawożenie, nawadnianie czy zabiegi ochroniarskie są oczywiste, warto zwrócić uwagę, że kluczowy moment to również zbiór owoców, kiedy następuje selekcja i ujednolicenie partii zbioru. Zazwyczaj przeprowadzany jest zbiór dwuetapowy. Zrywane są jabłka, które osiągnęły dojrzałość zbiorczą. Te, które nie mają odpowiedniego wybarwienia czy rozmiaru zostają na drzewach.
Owoce w skrzyniach stanowią jednorodną partię – są głównym plonem handlowym gospodarza i źródłem jego największych dochodów. Oczywiście na drzewie pozostaje spory odsetek owoców. Te zrywane są później, w zależności od popularności odmiany trafiają albo na rynek owoców świeżych do szybkiej sprzedaży albo na obieranie (Jonagoldy, Golden, Elstar). Na przykładzie Jonagoldów widać jak bardzo różni się podejście do zbioru u nas i w krajach Europy Zachodniej. Często czekając na odpowiednie wybarwienie jabłek przeciągamy termin zbioru, przez co zrywamy i zamykamy w chłodniach jabłka już przejrzałe. Jędrność szybko spada, przez co już w grudniu zdarzają się kłopoty z jakością. Jeśli w skrzyniach umieszczamy wszytskie owoce z drzewa, nabywca mimo że widzi duży odsetek owoców preferowanych przez jego odbiorców, obawia się, że będzie miał problem ze zbytem pozostałych, więc oferuje bezpieczną dla siebie cenę, czyli niską.
Czy Goldena mamy produkować na zielono czy żółtego z policzkiem? Red Jonaprinca 65-85 mm czy może jednak 75-95 mm? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo uzależniona jest od preferencji konsumenckich na danym rynku. Golden zielony to rynek brytyjski, skandynawski czy czeski, natomiast kraje arabskie preferują żółtego i w dużym rozmiarze. Brytyjczycy natomiast nie przepadają za większymi jabłkami.
Cechą jakościową jest też ilość substancji chemicznych w owocach. Rynek brytyjski w ogóle nie przywiązuje do tego wagi, byle by nie było więcej niż normy przewidziane prawem, natomiast Niemcy są bardzo wyczuleni na ilość i poziom substancji chemicznych.
Toteż łatwiej jest produkować jakość, gdy wiemy, na jaki rynek przeznaczone są jabłka. Przykładem jest kariera odmiany Mutsu – produkowanej głównie pod rynek wschodni, gdzie duże jabłka łatwo znajdowały nabywców, natomiast dziś, gdy rynek rosyjski został zamknięty, mamy problem, aby sprzedać 10-centymetrowe owoce tej odmiany.
Nie można zaprzeczyć, że specjalizacja jest koniecznością, bo tylko oferując produkt, jakiego oczekują dani konsumenci, możemy liczyć na zbyt. Wystarczyłoby, gdyby sadownicy oferowali powtarzalny produkt, a firmy handlowe (sortownie) mogły go zaproponować stałym odbiorcom. Czy jednak możliwe jest to przy obecnym modelu handlu? Czy sadownik wie, co ma produkować, aby uzyskać lepsze pieniądze i pewny zbyt? Jabłka w wielu przypadkach co roku sprzedawane są do innych grup czy firm handlowych. Trudno również mówić, że wysoka jakość gwarantuje wyższą cenę, co było widać szczególnie na jesieni.
Trzeba jednak przyznać, że i tak bardziej opłacalnym jest, aby większość jabłek miała zadowalające wybarwienie i poszukiwany rozmiar. Jabłka niespełniające tych wymagań przeznaczane są najczęściej na suchy przemysł i obieranie, więc zysk jest niewielki.
Komentarze
A tak poważnie to cały czas produkujemy i zbieramy jakbyśmy eksportowali do ROSJI tylko że tamtego rynku już nie ma a inne nie akceptują naszej produkcji ...w większości szrotu
Sadownik COŚ wyprodukuje, co roku COŚ mu uniemożliwia wyprodukowanie w JAKIEŚ jakości, potem dostaje JAKĄŚ cenę od kupca.
Dość dużo tych COŚków i JAKIEsiów, aby prowadzić ten sadowniczy biznes.
Rynki poszczególnych krajów są zdywersyfikowane, ale można zauważyć pewne podobieństwa i część produkcji spełniające oczekiwania tamtych konsumentów (kupców) zaspokoić z naszej produkcji.
A to co nie ma pokrycia ? Tu wchodzi do gry "marketing" co inni bardzo dobrze opanowali.
Nie ma prostej recepty na sukces, ale znając zagrożenia, swoje wady i mając wiedzę jak to robią inni, można wybrać dobrą drogę.
Poniżej spostrzeżenia – dość oczywiste jak się je czyta ale niezbyt oczywiste w realizacji.
1. sadowniku wyjdź z sadu - porozmawiaj na forum, pojedź na duże targi, zobacz świat, jabłka na półkach w sklepach krajowych oraz zagranicą - mądrowanie się z własnego podwórka nie daje dobrej perspektywy na biznes.
2. sadowniku buduj "przyjaźnie" biznesowe na lata, a nie na jedną transakcję – pracując od transakcji do transakcji, wyprzedajesz się z najlepszego towaru a handlarz nie jest twoim sprzymierzeńcem, kupuje tylko wtedy kiedy mu pasuje.
3. Grupo – skup się na nowych rynkach, wchodząc do handlu marketowego jesteś kolejnym podmiotem do strzyżenia przez kupców,
4. Grupo – pamiętaj jeśli nie masz nic nowego do zaoferowania oprócz niższej ceny to polegniesz, zawsze będzie ktoś tańszy,
Niestety, ilość produkcji się drastycznie nie zmieni w następnych sezonach, choć przypuszczam, że może maleć. Toteż na rynku nabywcy a nie sprzedawcy trzeba się jakoś pozycjonować i wyróżniać na tle reszty. Musimy mieć produkt bardzo dopasowany do potrzeb nabywcy, jedną z metod jest jego produkcja na drzewie, drugim jest presorting. Pierwsza jest tańsza.
W lata nieurodzajne biorą wszystko jak leci i mogą zapłacić ..
Wniosek ... Już dawno temu trzeba było ograniczyć produkcję .
Teraz to jest pozamiatane ...Janusze woza po 8gr bo muszą wycofać koszty:)
Sam autorze odpowiedziałeś na pytanie.Oczywiście są nieliczne GP które mają stałych odbiorców i "pod nich" mogą wybierać wielkość owoców, jednak zdecydowana większość i sadowników i eksporterów( raczej dystrybutorów, bo i na markety w kraju dają towar) co roku "skacze z kwiatka na kwiatek".My wybraliśmy inny model sprzedaży, znamy preferencje swych klientów i pod nich prowadzimy zbiór.Większość odmian zbieramy dwukrotnie, a niektóre przy normalnym urodzaju - trzykrotnie(i nie chodzi mi o odmiany letnie).Wielkość jest standardowa czyli +7,5 .