Opad zawiązków na jabłoniach oraz co po nim
Czerwcowy opad zawiązków (zwany również świętojańskim) to zjawisko dobrze znane wszystkim sadownikom. Mniejszą świadomość jego występowania mają ogrodnicy – amatorzy, którzy kierują do redakcji liczne zapytania, dlaczego przedwcześnie opadają im owoce jabłoni i jak można temu zaradzić. Nie zaradzi się – a przynajmniej nie teraz, bo co ma opaść, opadnie.
Na czym polega biologiczny mechanizm tego zjawiska? Drzewo, kwitnąc, wytwarza większą liczbę kwiatów w stosunku do możliwości wykarmienia powstałych z nich zawiązków. Oczywiście nie wszystkie kwiaty zostają dostatecznie zapylone, część z nich wymarza, inne zostają uszkodzone przez szkodniki (np. kwieciaka jabłkowca), a jednak liczba zawiązków, która zostaje po kwitnieniu jest przeważnie zbyt wysoka w stosunku do biologicznych możliwości drzewa. Nadmiar musi opaść i odbywa się to właśnie w czerwcu. Wszystkim zatroskanym sadownikom-amatorom odpowiadamy - jest to zjawisko naturalne i w dopuszczalnych granicach nie powinno niepokoić.
Kwestia opadania zawiązków nie jest jednak losowa, gdyż do opadu świętojańskiego konkurują one ze sobą. Te najsilniejsze, najzdrowsze, najlepiej odżywione owoce pozostają na drzewie, a cherlawe – opadają. Najczęściej jest tak, że najsilniejszymi zawiązkami są te wytworzone z pąków centralnych (zwanych królewskimi). W tym roku wyjątkowo w wielu sadach zawiązki boczne są silniejsze od centralnych, co jest skutkiem długich i silnych wiosennych przymrozków.
Na jakość zawiązków ma wpływ wszystko to, co stanowi o ich zaopatrzeniu przez drzewo w składniki odżywcze. Będą to zatem spowodowane przez przymrozki uszkodzenia wiązek przewodzących (już od pojawienia się pąków kwiatowych) i stopień ich regeneracji, zapylenie i liczba wytworzonych nasion (pełen ich zestaw stymuluje odżywienie zawiązków; zawiązki pozbawione nasion powstałe po zastosowaniu gibereliny utrzymują się na drzewie sztucznie wskutek działania tego fitohormonu), cięcie (zbyt intensywne powoduje nadmierny rozwój pędów, które wygrywają z zawiązkami konkurencję o wapń), kondycja i stopień porażenia przez choroby, zabiegi przerzedzania zawiązków, zastosowane nawożenie posypowe oraz ewentualnie podejmowane zabiegi dokarmiania dolistnego i inne czynniki.
Z kilku przyczyn opad świętojański jest w produkcji owoców bardzo ważną granicą – od tego momentu zmienia się bowiem spojrzenie na dokarmianie zawiązków. Zatrzymaniu ulegają podziały komórkowe, a owoce nie są już zaopatrywane przez roślinę w wapń. Ilość wapnia nagromadzona przez nie do tego czasu nie będzie już powiększana drogami naturalnymi. Można ją jedynie zwiększyć poprzez serię opryskiwań nieorganicznymi solami wapnia (chlorek wapnia, saletra wapniowa) albo innymi preparatami zawierającymi ten pierwiastek w składzie (np. mrówczanami wapnia). Ważne, aby dokładnie pokryć nimi zawiązek – wapń z cieczy wypryskanej na liście nie ma istotnego znaczenia w podnoszeniu zawartości tego pierwiastka w owocach. Po szczegółowe informacje odsyłamy do artykułu: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/nawozenie-sadow/8486-abc-dokarmiania-zawiazkow-gatunkow-ziarnkowych-wapniem-podejscie-tradycyjne.
Co więcej, dopiero po opadzie świętojańskim przychodzi pora na ocenę efektów zastosowanej techniki przerzedzania zawiązków albo braku takich działań. Kwestia przerzedzania jest problematyczna, zależy od warunków pogodowych i zawsze jest to działanie „w ciemno”. Po opadzie pojawia się również możliwość oszacowania plonu w sadzie.
Wiele mówi się, że tegoroczny opad świętojański jest bardzo obfity. Pojawiają się liczne zdjęcia dywanów zawiązków w sadach jabłoniowych. Taki stan rzeczy spowodowały z całą pewnością długotrwałe i silne wiosenne przymrozki. Przypomnijmy – prześladowały one sadowników od marca do końca maja. Uszkodziły podstawy pąków, podstawę oraz części generatywne kwiatów, zniszczyły zawiązane już owoce.
Wydaje się jednak, że tak naprawdę nie ma większego sensu płakać nad opadłymi zawiązkami (o ile oczywiście opada u wszystkich w miarę sprawiedliwie i ktoś nie zostaje się z nagimi drzewami) – intensywny opad czerwcowy ratuje w polskich warunkach opłacalność produkcji. W obecnych warunkach nadprodukcji jabłek to nie ilość, ale jakość się liczy. Rok 2018 pokazał, że prawdziwe zmartwienie przychodzi dopiero, kiedy owoców jest za dużo…
Komentarze
Niech nakręci film z tym co zostało
Pozbierać i stanąć w kolejce na skupie...
Nic nie może Sid zmarnować bo ziemia się zakwasi a sąsiad pęknie że śmiechu :))))