Stawki za zbiór truskawek. Burzliwa dyskusja w sieci
Wprawdzie do rozpoczęcia sezonu na truskawki jest jeszcze trochę czasu, jednak na jednym z forum na Facebooku trwa dyskusja na temat tegorocznej stawki dla pracowników zbierających owoce.
Wpis jednego z plantatorów, który pyta: "Ile w tym roku będziecie płacić ludziom za koszyk truskawek?" wywołał w sieci burzliwą dyskusję. Producenci truskawek zwracają uwagę, że jest zdecydowanie za wcześnie na ustalanie stawek. W tej chwili jest to „wróżenie z fusów”, ponieważ nie można przewidzieć ani pogody, a co za tym idzie plonu, ani zbytu, ani tym bardziej obowiązującej w tym roku ceny. A ta, dla wielu plantatorów jest wyznacznikiem zapłaty dla pracowników.
„Ja płacę od kilograma. Zależy od ceny na skupie i od wydajności z hektara. Ostatnie lata zaczynałem od 1,5 zł kg bez szypułki – truskawka ekologiczna.” – napisał jeden z plantatorów.
„Stawka powinna być taka, żeby na następny dzień było komu zbierać. Jak plantacja jest zaniedbana to, ile byś nie zapłacił to i tak nikt nie przyjdzie. A jeśli ktoś jest sprytny i zbiera dużo to nie znaczy, że trzeba mniejszą stawkę dawać!” – pisze pan Bogumił
Jednak nie wszyscy plantatorzy mają taką strategię:
„A co za różnica, ile będą płacić za towar? Na pewno nie więcej niż 1,80 zł” – pisze pan Marcin.
Jednak w czasach, gdy cierpimy na niedobór pracowników, często to właśnie oni dyktują warunki.
Oczywiście w tym roku, podobnie jak w zeszłym, plantatorzy obawiają się, że pracownicy z Ukrainy z powodu pandemii nie będą mogli przekroczyć granicy. Część osób zwraca uwagę, że Polacy nie chcą rwać truskawek za taką stawkę i proponują od 2,00-2,50 zł za koszyk.
„Polak nie wiem czy by i za 4 zł rwał, najlepiej jakby urwał 50 koszyków i zarobił 300 zł.”
„A gdzie nasz zysk? My na ten zysk czekamy rok.”
Ktoś inny zaproponował rozwiązanie, by za zerwanie jednej łubianki owoców płacić pracownikowi 25% ceny, po której plantator sprzedaj owoce, motywując to tak, że wtedy dzielimy się zyskiem „pół na pół” z pracownikiem a pozostałe 50 % przeznaczamy na utrzymanie plantacji.
„Produkujemy nadmiar owoców, do których potrzeba sporo ludzi i później jest przebijanie ceny, aby mieć pracownika. Ceny są różne, ze zbytem problem jak obrodzi a przez to potrzeba ludzi i oni mogą dyktować warunki. Po co ceny owoców mają iść w górę? Pośrednicy tylko zarabiają na tym nadmiarze. A doprowadziła do tego pazerność sadowników, którym wciąż mało.” – pisze plantator.
Zwykle stawka zależy od kilku czynników: od regionu, tego czy truskawki zrywane są z szypułką czy bez, niektórzy godzą się na stawkę godzinową inni wybierają stawkę za łubiankę (tu często jest rozróżnienie na drewnianą i plastikową – mieszczącą więcej owoców) lub kilogram zerwanych owoców. W tamtym roku producenci płacili od 1,50 zł do 2,50 zł za koszyk, chociaż na forum pojawiły się również wyższe stawki (3,00-3,50 zł za koszyk plastikowy bez szypułki), co wywołało oburzenie: „Jak patrzę na stawki, to w Polsce mamy bogatych plantatorów truskawek 😊” – skwitował pan Marcin.
„Szanowny plantatorze i nie tylko - nie zadajcie na tak szerokim forum pytań, na które nie ma odpowiedzi, a choćby była to nie powinna się tu znaleźć, nie nakręcajcie się, cena sama wyjdzie indywidualnie w zależności od podszeb chwili, po co obiecywać a potem być rozczarowanym lub rozczarować innych.” – apeluje pan Ireneusz.
Komentarze
Polecaj dalej i czekaj na pracowników...
Twój cyrk twoje małpy.nie stać ciebie na pracownik to rób sam bo czasy darmowych pracowników już minęły i nie wroca
A ja polecam pracownikowi ponosić koszty produkcji i wynagrodzenia za zbior, 50/50
Dam ci radę...za darmo... następne będą płatne.
Zrób towar w gatunku i jakości oraz terminie takim jak prawie nikt nie robi i zapewniam cię,że też zarobisz dobre pieniądze.
Takie,że nie będziesz musiał szukać pracowników bo oni sami znajdą ciebie bo dobrze płacisz choć wymagasz pracy.
Co do drona to już za kilkaset PLN można sobie kupić i mieć go do różnych celów.
I na koniec uwierz mi,ze szacunek musi być obustronny.jesli ktoś szanuje mnie ja szanuje jego.twoi pracownicy nie pomagają.oni pracują i za to należy się wynagrodzenie...
A ja np razem z pracownikami ide do sadu czy na pole.sa co prawda dni że muszę robić co innego i mnie z nimi nie ma .nie mam dronow,które by to za mnie dogladaly czy pracowały za mnie.i uważam że jeśli pracownik w akordzie wyjdzie ok 200zl dniowki to nie ma co płakać.no ale oczywis ie na te 200zl trzeba pracować.a jak ktoś przyjdzie się odbijać to i 50 zł nie wyjdzie.nie mam też niszy z której czerpalbym wielkie pieniądze jak niektórzy.nie mam też fenda.ale w przeciwieństwie do Romana mam szacunek do ludzi którzy u mnie pomagają przy zbiorach.