Nie dać się upodlić
Nowy sezon rozpoczął się później niż zwykle, lecz wegetacja postępuje błyskawicznie i już mamy końcówkę kwitnienia. Zaraz zacznie się faza wzrostu i różnicowania się zawiązków. To bardzo ważny moment. Czas na podjęcie istotnych decyzji.
Oczywiście mowa o przerzedzaniu, tak nielubianym przez ogół polskich sadowników. Zabieg, który jest kluczowy u każdego liczącego się producenta. Jednak po kolei. Jeśli nic złego się nie stanie, to obecny sezon może dać dam bardzo dobre plony. Jak może wyglądać nasza sytuacja przy takich plonach? Proszę sięgnąć pamięcią do 2018 roku. Klęska urodzaju. Za wszelką cenę trzeba do tego nie dopuścić. Pewnej grupy osób nic nie przekona, więc przekonywać nie warto. Aczkolwiek poważni, profesjonalni producenci powinni podejść do tej kwestii zasadniczo. Należy zrobić wszystko, aby zminimalizować ilość przemysłu z sadu. Dochodzą nas słuchy o tym jak przetwórnie już sobie ostrzą ząbki na nowe zbiory. Już planują kto będzie mógł wozić do nich jabłka a kto nie. Jak to wykluczą z dostaw nierzetelnych skupiarzy, którzy nieregularnie wozili w zeszłych sezonach. Pewnie ponownie cena przemysłu sięgnie dna. Tuż poniżej godności, ale tuż nad opłacalnością zbioru.
Ten sezon dał nam trochę obraz tego, gdzie jesteśmy z potencjałem produkcyjnym. Mieliśmy słabsze zbiory niż normalnie i mamy problem z ich godziwym zagospodarowaniem. Wniosek jest jasny – nie możemy zebrać więcej niż w tym roku. Potencjał jednak jest spory, co widać po sadach. Ewidentnie trzeba będzie część plonu poświęcić. W XVII wieku Holendrzy palili część swoich plantacji przypraw w Indonezji. Każdy trochę poświęcił, aby pozostałą część sprzedać w lepszej cenie. Przewaga podaży nad popytem o 10% nie powoduje 10% obniżki ceny. Popytajcie ekonomistów. W sytuacji nawet leciutkiej przewagi podaży następuje lawina licytowania się kto sprzeda taniej. Każdy ma świadomość nadwyżki i wie, że swój towar musi upłynnić a nabywcy krążą od producenta do producenta z informacjami o tym, że ktoś tam już po tyle im oferuje, więc… sami sobie Państwo dopowiedzcie resztę tej historii. Trzeba podjąć decyzję o przerzedzeniu owoców. Zlikwidowanie części plonu nie tylko zmniejszy presję podażową, ale też zwiększy wartość owoców. Zbiory z sadów przerzedzanych są bardziej jednolite rozmiarowo, mają lepszą jędrność i lepsze wybawarwienie. Nie tylko należy zrobić zabieg chemiczny, ale też warto rozważyć ręczną korektę. Amerykanie – wielcy eksporterzy jabłek na wymagające rynki azjatyckie – uznają ręczną korektę za standard po chemicznym zabiegu. My też powinniśmy. Nasze topowe odmiany: Gala Royal, Red Delicious oraz Red Jonaprince powinny charakteryzować się najlepszymi parametrami. Tak aby była szansa na sprzedaż ich w cenach obowiązujących na rynkach światowych a nie powiązanych z polskim piekiełkiem sortowniowo-przetwórczym.
Naprawdę ciężko będzie sprzedać, w godziwych pieniądzach, Galę Royal z 40% wybarwieniem, tak jak Red Jonaprince'a w rozmiarze +85 mm, ale też Red Deliciousa ze gniciem gniazda nasiennego. Ceny na rynku światowym będą w miarę normalne, na pewno dające zarobić na produkcji jabłek. Naszymi konkurentami będą Włosi czy Francuzi i to ich ceny będą dla nas punktem odniesienia a nie ceny jabłka oferowanego przez sąsiada pseudo sadownika, dla którego cena o 20 groszy wyższa niż przemysł jest ok, bo on i tak zarabia na etacie w fabryce a sad traktuje dorywczo.
Raz na zawsze porzućmy kwestię produkcji jabłka przemysłowego. Zostawmy to tej masie dwuzawodowców, emerytów, producentów ziemniaków szukających alternatywy w sadach, etc. Nie dajmy się ponownie sprowokować do stania w kolejkach hańby przed skupami. Zróbmy tak aby przemysłu w naszych sadach nie było. Da się. Naprawdę wszyscy będziemy zadowoleni.
Pewnie pod tym artykułem zaraz posypią się uwagi – nota bene słuszne – że wszystko się da, tylko komu to potem sprzedać? Nie tu miejsce i czas na roztrząsanie tego. Do zbiorów jest jeszcze 4 miesiące więc mamy czas na szukanie kontrahentów. Jeśli boisz się, że obecni odbiorcy mogą Ci nie zaoferować korzystnych cen, pokrywających zwiększone nakłady, to właśnie masz czas – długi czas – na znalezienie nowych! Nowych klientów raczej szrotem nie da się skusić. Aby pozyskać nowych odbiorców, szczególnie zagranicznych, to trzeba mieć towar z Baltony a nie z GS-u. Nikt nie zadba o nasze interesy lepiej niż my sami. Nikt.
Komentarze
Od dawna o tym mówię i to robię.
Jakoś nie widzę wielu naśladowców.
Problem jest jeden...jak przekonać do tego sadownikow
Jestem eksporterem i sadownikiem
To może tak......jako eksporter przyjeżdżam po jablko do sadownika musze mu zapłacić cenę gwarantowana powiedzmy 1zl......ale znajduje jakies jablko uszkodzone ...jedno czy dwa i obniżam cenę o 20 procent ze względu na niewystarczająca jakość....
To samo robi zaklad który skupuje przemysl.....tu zgniłe tam zgniłe obniżamy cenę o 30 procent a jak nie to wyjazd
I jak sadownik nie sprzeda to z tym towarem zostaje bo nikt mnie jako eksportera ani zakladu przetwórczego nie zmusi ....nawet PIS..........do tego aby od kogoś kupować towar jak ja tego nie chce.
Dziekuje. Amen
1. 20ton przemysłu po 0.08zl
60 ton eksportu po 0.5zl maxxxx
2. 2 tony przemysłu po 0.4zl
40 ton eksportu po 1zl
Tylko pytanie kiedy to trafi do glow sadownikow .....żeby się nie narobić a zarobić.....a nie chwalić się ile to się ton zebrało......zapomnijcie o ......jest masa jest kasa......bo to na te czasy to jakaś abstrakcja......
Zalety drugiego rozwiązania.....mniej skrzyn.....mniej roboczogodzin pracowników.....mniej powierzchni przechowalniczej.......mniej paliwa.....i co najważniejsze....WIECEJ CZASU DLA SIEBIE I RODZINY POZA SADEM....WIECEJ ODPOCZYNKU
1. Przerzedzanie w tej fazie
2. Korekta za jakiś czas jak będzie jeszcze za dużo
3. Korekta ręczna.....jeżeli cena bedzie w okolicach 0.25zl/kg pracownik przy większych jabłkach utnie na swoją dniówkę....wyrzucamy tam gdzie jeszcze za dużo jablek plus wszystkie uszkodzone
Na drzewie zostaje nam wtedy przy rwaniu powiedzmy 1-2kg jablek przemysłowych plus dzikie sady które w tym roku będą miały opór.
Jeżeli mamy malo jablka przemysłowego to zakłady przetwórcze juz nie będą tak się prężyły......nie oszukujmy się cena przemysłu reguluje w pewnym stopniu ceny na rynku krajowym i eksport
Następny geniusz co mu się śni cena gwarantowana.
Głosuj na komunistów z PiSS to może ci taką zapewnia.
E tam.lepiej po 8 gr zbierać.tez pieniadze
Tak.wszystko im zmarzlo.
Już dzwonią ,że wszystko biorą ja krzaka jak leci po2 za wagę
Dopiero teraz się obudzili,że jest za dużo i trzeba zmniejszyć produkcję .
Teraz to jest po herbacie
Nie ma takiej ceny,za którą sadownicy nie sprzedadzą .
Nie ma znaczenia czy 8 gr przemysłowe i deser 30 trzeba przecież wszystko zebrać i wycofać koszta .
Nie wolno nic zostawić pod drzewem bo ziemia się zakwasi.
Sąsiad pęknie ze śmiechu że sobie ktoś nie radzi bo zostawił na drzewie.
Zamiast Religi w szkole powinna być ekonomia i nauka liczenia kosztów.
A do każdego BDF z przemysłem powinni dawać oliwek i kartkę papieru by sobie liczyć ile się do tego dołożyło.