Gorąca dyskusja: Czy ukraińskie jabłka zagrażają polskim?
Kiedy na początku listopada opublikowaliśmy tekst mówiący o rosnącej popularności ukraińskich jabłek, zostaliśmy posądzeni o szerzenie propagandy. Jak widać, nie tylko my zauważamy apetyt ukraińskich producentów na zawojowanie europejskich rynków. Chociaż polscy eksperci uspokajają, bo statystyki na razie nie są niepokojące, potencjał produkcyjny na Ukrainie wciąż rośnie.
Jesienią przytaczaliśmy wypowiedź niezależnego ukraińskiego doradcy dotyczącego firmy Vinaigrette Ltd. Jak wyjaśniał doradca, w 2017 roku firma potwierdziła nowe umowy z rynkiem holenderskim i brytyjskim, a także z Republiką Czeską i krajami bałtyckimi, wysłane zostały również pewne przesyłki próbne. – Przetestowaliśmy już odmiany: Granny Smith, Fuji, Pinovę, Braeburna i Goldena w Holandii i Czechach, a także Royal Galę i Golden Deliciousa w Wielkiej Brytanii. Otrzymaliśmy wiele zamówień na Azję, a zwłaszcza z Indii, ale w tym wypadku trzeba poczekać na podpisanie umów handlowych między państwami – powiedział.
"W tym sezonie jest dla nas bardzo ważne, ponieważ dano nam okazję udowodnić, że Ukraina może eksportować wysokiej jakości jabłka i spełniać wszystkie wymagania europejskich klientów" – wyjaśniał.
Bardzo trafnych spostrzeżeń dokonują na łamach Pulsu Biznesu również polscy eksperci. Pan Michał Lachowicz, prezes grupy producentów La Sad mówi: „To nie oddech konkurencji na plecach, ale wręcz podmuch smoka” i zwraca uwagę, że to ze względu na ukraińskich producentów popyt na polskie jabłka nie jest w tym roku tak duży, jak powinien. Przytacza opinię niektórych odbiorców, według których ukraińskie mają lepszą lub porównywalną jakość do polskich, a przy tym bywa, że są tańsze. Poza tym, powierzchnia tych sadów wciąż rośnie, a uprawy dozorują doradcy z Polski i Europy Zachodniej.
Uspokaja natomiast przewodniczący Związku Sadowników, Mirosław Maliszewski, zauważając, że Ukraina zaopatruje głównie wschodnie rynki i nie ma raczej obaw, aby była dla nas konkurencją w handlu z Zachodem. Jeśli mamy się czegoś obawiać to raczej konkurencji na rynku koncentratu jabłkowego.
Jak mówi dla Pulsu Biznesu, Mariusz Dziwulski, ekspert departamentu analiz ekonomicznych w PKO BP, Ukraina nie jest nam w stanie, jak na razie, zagrozić. W tym momencie produkuje 1,1 mln ton jabłek rocznie. Ma, co prawda, dobre warunki do produkcji jabłek i znacznie niższe koszty pracy, ale problemem jest logistyka, słabe możliwości przechowywania jabłek i niedoinwestowane sady.
Źródło: Puls Biznesu
Komentarze