Na Ukrainie znaczny wzrost cen krajowych truskawek. W Polsce zbierzemy mniej, ale drożej sprzedamy?
Produkcja truskawek na Ukrainie spadła. W mniejszym stopniu wynika to z epidemii koronawirusa – w kraju, w którym prawdziwą zmorą jest bezrobocie, raczej nie brakuje rąk do pracy przy zbiorach. Podaż zmniejszyła się głównie z powodu trudnych warunków pogodowych. Wielokrotnie nawiedzające Ukrainę mrozy wywołały znaczne zniszczenia na plantacjach, nawet tych zlokalizowanych na południu kraju, gdzie klimat jest łagodniejszy.
Rynek szybko zareagował wzrostem cen. Za kilogram ukraińskiej truskawki zapłacimy dziś w sklepach 80-120 hrywien, czyli równowartość 2,96-4,44 dolarów amerykańskich, a to ogromna cena jak na tamtejsze warunki. Ceny wzrosły 1,5 raza w porównaniu z tygodniem poprzednim, są ponad 40% wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego.
Nastroje wśród producentów są zróżnicowane. Ci nieliczni plantatorzy, którzy zebrali owoce, nie sprzedają ich tanio, a planują żądać jeszcze wyższych cen. Tymczasem popyt jest duży, gdyż krajowe truskawki są na Ukrainie produktem od dawna wyczekiwanym. Z kolei ci, którzy zostali poszkodowani przez mrozowe temperatury, mają powody do narzekań, bowiem na wzrostach cen wiele nie zarobią.
Póki co, wszystko wskazuje na to, że wzrostowa tendencja cen truskawek będzie się utrzymywać. Nie zanosi się na zwiększenie ich podaży – sprowadzanie owoców zza granicy jest utrudnione, co wynika z paraliżu handlu zagranicznego po ogłoszeniu epidemii, kondycja wielu ukraińskich plantacji po przymrozkach jest bardzo zła, a chłody nie sprzyjają dojrzewaniu truskawek.
Być może i polscy plantatorzy, choć będą mieli problemy z siłą roboczą, za mniejszą ilość zebranych owoców uzyskają wyższe ceny?
Źródło: East Fruit, В Украине из-за похолодания цены на землянику садовую выросли в 1,5 раза.