Groźba dużej infekcji parcha
Prognozy pogody straszą opadami deszczu pod koniec bieżącego tygodnia, w centralnej Polsce ma zacząć padać w czwartek wieczorem i do soboty mają przechodzić kolejne fale opadów. Jest dość ciepło, do tej pory nie mieliśmy wielkich infekcji parcha, a od 2 tygodni wcale nie padało. Wszystko to składa się na groźbę bardzo dużej infekcji. Potencjał dojrzałych i gotowych do wysiewu zarodników jest wprost olbrzymi. Jeśli prognozy się sprawdzą i naprawdę popada dłużej, to będziemy mieli do czynienia z mega infekcją o niewyobrażalnej skali. Wiecie Państwo co? Mnie to wcale nie martwi, nawet przyjmuję to ze spokojem.
Tak się złożyło w naszej branży, że naprawdę musimy jakoś oddzielić produkcję przemysłową od deserowej, skoro nie chcą tego zrobić sortownie, to niech to zrobi natura. Okres około kwitnienia, to czas, kiedy jabłonie są najbardziej wrażliwe na porażenie parchem jabłoni. Bardzo wielu sadowników zdecydowało się na bardzo, bardzo tanią ochronę, sądząc, że jest wielce prawdopodobne, iż ich jabłka wylądują na skupie. Jednak, jeśli się uda zrobić coś lepszego, jeśli pogoda pozwoli, to oni je na sortowanie sprzedadzą, może coś więcej zarobią. Mam nadzieję, że właśnie takie infekcje, takie super wysiewy parcha nie pozwolą na to "uda się". Nie jest niczym złym prowadzić tanią ochronę w przypadku przeznaczenia produkcji na przemysł. Sam do tego namawiam wielu. Nie mam też żalu ani pretensji, że ktoś kombinuje, jak sprzedać ten przemysł ciut lepiej sortowniom. Każdy chce zarabiać więcej, a jeśli, produkując przemysł, udało się wyprodukować choć część deseru, to dlaczego to wyrzucić na taśmę? Dlatego liczę na to, że wreszcie porządna infekcja spowoduje na tyle konkretne zniszczenia na jabłkach, że nie będzie nikt tutaj kombinował jak to jeszcze dać na sortowanie. Na przetwórniach przyjmują jabłka z parchem, więc ludzie ci nie będą wiele stratni, lecz niech nastąpi wreszcie wyrysowanie tej linii między deserem a przemysłem. Powtarzam jeszcze raz, że nie jest niczym złym prowadzić słabą ochronę w sadzie przemysłowym, nawet należy tam unikać generowania zbędnych kosztów. Owoce z przeznaczeniem do przetwórstwa nie muszą mieć idealnej skórki, tam mogą być ślady parcha czy mączniaka, trzeba je później trochę przypalić, aby się dalej zarodniki nie siały i tyle.
Do tej pory centralna Polska miała łatwą ochronę, wysiewy nie były stosunkowo duże, infekcje rozwijały się wolno i szybko załamywały. Jednak teraz mamy coś, czego nie mieliśmy od wielu sezonów. Potencjał zarodników, który naprawdę robi wrażenie. Tego nie załatwi się jednym zabiegiem po taniości, tu trzeba będzie zrobić odpowiednie zabezpieczenie, może "stop spray" w trakcie i pewnie jeszcze jakąś klasyczną interwencję później. To trudny technicznie moment, nie każdy sobie z nim poradzi. Na pewno nie da się tego zrobić supertanio, a każdy błąd może dużo kosztować. Oby sprawdziły się prognozy pogody, oby faktycznie popadało, oby wreszcie natura narysowała granicę między przemysłem a deserem.
Komentarze
Nie zmieni
Dowody jasno pokazały przyczyny tego wypadku
A jak ujawnia stenogram ostatniej rozmowy Lecha z Jarosławem to będzie wiadomo kto podjął decyzję o ladowaniu
Spokojnie,zmieścisz się
No i w pissdu wylądował
Tak tak za kilka lat i mądraliñski Gest zmieni zdanie...jak dorośnie lub mu życia styknue
Zazaetowalem
Ale widzę,że moronów co uwierzyli nie brakuje
A może być tak ,że sad będzie zastany parchem
I do tego mączniak i przedzior bo mają świetne warunki do rozwoju
Nie trzeba pryskać bo to spisek koncernów i mediów
Oooo
I pissiora tu mamy
Tak,tak w Smoleńsku byl zamach i wszędzie jest spisek
Zapobiegawcz da się ciocie z Kalifornii i będzie dobrze
Tanio i mączniaka się zalatwi