Czy czeka nas parchowy rok?
Miniony sezon agrotechniczny w sadach jabłoniowych upłynął pod znakiem parcha. Choroba ta pokazała, że mimo bardzo dobrze rozwiniętego systemu monitorowania, powszechnego dostępu do informacji oraz środków ochrony, mimo posiadania naprawdę dobrego sprzętu przez sadowników to dalej potrafi być ogromnym zagrożeniem dla uprawy jabłoni. Mieliśmy dość silne infekcje pierwotne, a także duże porażenie infekcjami wtórnymi. Jesienią parch był powszechny w naszych sadach. Oczywiście znajdą się zaraz tacy, którzy będą dowodzili, że u nich nie było, ale z punktu widzenia ogółu branży, to są wyjątki i w prawie każdym sadzie można było znaleźć objawy parcha na liściach jesienią. Z tego wynika, że mamy bardzo duży potencjał infekcyjny na nadchodzący sezon.
Pewnie posypią się komentarze, że straszę w imieniu lobby producentów oprysków ale prawdą jest, że wchodzimy w sezon 2024 z bardzo dużym potencjałem infekcyjnym. Do tego w wielu sadach dość późno opadły, bądź jeszcze nie opadły, liście z drzew a więc ich rozkład w ogóle nie nastąpił. Nie mieliśmy też wielkich mrozów, które mogłyby osłabić potencjał zarodników. Należy się więc poważnie liczyć z silną presją parcha w tym sezonie. Mam też nieodparte wrażenie, że układ pogody będzie utrudniał podjęcie decyzji o początku zabiegów. Luty zapowiada nam się dość ciepło i istnieje ryzyko, że dość wcześnie ruszy wegetacja. Możemy mieć całkiem szybko pękanie pąków czy zielony czubek i faza ta może trwać dość długo. Z poprzednich sezonów wiemy, że jest to faza często lekceważona przez sadowników, bo nie dopatrują się wtedy silnych zagrożeń. Jednak infekcja na dość początkowym etapie wegetacji jest groźna, bo wówczas zwilżenie wewnątrz pąka trwa dłużej niż wskazują blaszki stacji meteo i temperatura jest wyższa niż na zewnątrz a więc naliczanie infekcji przez programy symulacyjne i prognozowanie zagrożenia może być znacznie utrudnione. Takie przypadki mieliśmy właśnie w sezonie 2023. Potencjał infekcyjny, wynikający ze zeszłorocznego porażenia, jest zawsze najważniejszym czynnikiem potęgującym niszczące działanie parcha jabłoni, dlatego sezon 2024 może być trudny. Bardzo istotny będzie też przebieg pogody wiosną a szczególnie ilość i rozkład opadów. Cała wiosna z licznymi opadami daje szanse na mniejsze wysiewy, ale za to występujące częściej. Sucha wiosna z nielicznymi opadami to groźba superinfekcji. Oba typy przebiegu pogody mają swoje szanse i zagrożenia, w zasadzie nie sposób określić, który jest lepszy dla sadowników. Jest duże ryzyko, że parch w tym roku również będzie problemem w sadach. W toku całego sezonu 2023 pojawiały się informacje o weryfikacji skuteczności wielu preparatów i jest to plus tamtego parchowego sezonu. Duża presja była najlepszym strestestem dla całej gamy preparatów i ta wiedza powinna nam znacznie pomóc w latach następnych. Niewątpliwie wiosna 2024 będzie w cieniu tego ogromnego inokulum parcha jabłoni z roku poprzedniego i do czerwca będziemy mieli gdzieś z tyłu głowy, że tak duża liczba przezimowanych zarodników leży pod drzewami i może w każdej chwili wybuchnąć.
Komentarze
Parch jest choroba powszechna a zarodniki mogą być przenoszone na tysiące km
Więc kwestia wystąpienia odporności to kwestia czasu nawet w sądach zlokalizowanych w dużej odległości od innych sądów
Nie pisałem nigdzie o tym że preparaty kontaktowe nie mają ras odpornych tylko ,że prawdopodobienstwo selekcji jest niższe
Po co tworzyć preparaty jeśli wiadomo ,że spada skuteczność całej grupy to pytanie do koncernów bo to o e mają w tym biznes
Wg mnie to jest niecelowe ale widocznie łatwiej i szybciej oraz taniej znaleźć coś podobnego już co działa niż tworzyć od zera
Cymbałów nie brakuje, a cała wieś cierpi. A potem mówią że Score za słabe. Opryski nie takie. Itd.
Ubolewam że wycofali Polyram.
Słyszałem że kilka lat temu ktoś dał jabłka do sortowni a ta przebrała ich do Biedronki. I komuś w Biedronce zachciało się przebadać te jabłka. Wykryli nie dozwolone substancje, doszli czyje to jabłka i zapłacił 40 tys kary * zwrot kosztów. To łatwo sprawdzić przez sortownie czyje to jabłka, bo wystarczy że zbada pozostałe jabłka gospodarza których jeszcze nie przebrała na jego koszt. O tym dowiaduje się też agencja. I można oddawać całą dotację na to co się ostatnio brało.
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Pisząc o odporności krzyżowej mam wrażenie że strasznie uogólniasz, mutacje patogenu nie musza występować od razu wszędzie, a wręcz przeciwnie dużo mutacji obniża kondycje fizjologiczną patogenu i długo one nie utrzymują się w środowisku, oczywiście występują też mutacje trwałe, dlatego ważne są próby ras odpornych w danym miejscu, wtedy masz stu procentową pewność czym pryskać. A nawet w ramach odporności krzyżowej , występują substancje w danej grupie które i tak są w stanie częściowo upośledzić funkcje życiowe patogenu, bo w innym wypadku poszukiwanie nowych środków było by bezsensowne, a nadal toczą się badania i szukanie nowych skuteczniejszych substacji z danej grupy, nie wykluczone że nawet przy mutacji trwałej mają w zanadrzu taką substacje która będzie miała takie właściwości fizykochemiczne, że nawet przy wspomnianej grupie Ibe chociaż tego określenia nie lubię powinno się mówić DMI albo triazole, zwiąże się z czternastodimetylazą sterolu trwale mimo że reszta substacji na rynku będzie nie skuteczna. Jest dużo czynników środowiskowych które powinno się brać pod uwagę, dla tego tak ważna jest rotacji śoch roślin przy naszej produkcji, tylko czuby z UE tego nie rozumieją , fundując nam tymi bezsensownymi zakazami od razu liczne rasy odporne. Dodatkowo wrócę się do środków nieselektywnych, pisaliście że w śród substancji typu multi-site nie ma ras odpornych, nie prawda a znana i opisywana dodyna. Na wszystkich środkach sysntetycznych mogą wystąpić rasy odporne, ale to nie oznacza podkreślę ze muszą być w twoim sadzie.
To chyba normalne że jak jest odporność na dany mechanizm działania to cała grupa jest spalona....żadna wiedza tajemna
Od dawna jest spadek skuteczności ibe i anilinopirymidyn przeciwko Parchowie
I nic tu zamiana scali na unix nie pomoże
Generalnie jest tak,że im bardziej wyszukany i specyficzny mechanizm działania tym selekcja ras odpornych jest szybsza
Kontakty mają niespecyficzne,wielomiejscowe działanie i tam ryzyko selekcji odporności jest niskie
Zresztą cała selekcja ras odpornych to w większości przypadków wina sadowników choć i koncerny mają swoje za uszami
czytam i normalnie łapokalipsa, dzieki wam zrozumiałem myslenie mądrych głow w Łuni. Czyli jak gdzieś trafi odporność jakiś produkt, to cała grupa poszła się jebać, a że w każdej grupie występują odporności to w sumie nic nie działa, to poco truć ludzi lepiej pryskać woda, cukrem i siarą lecieć, a ale siara śmierdzi to też zakażą. I wten sposób rozumuje łużednik w Łuni. Mimo wszystko pozytywów szukajcie w świecie ;)
To nie ja uważam tylko fachowcy;)
tak jest bo mechanizm działania jest taki sam...zaburzają syntezę ergosterolu więc nazwa substancji jest nieistotna bo odporność jest na całą grupę
Śor przeciw parchowi ogólnie dzielimy na te o działaniu specyficznym np : IBE , anilopirymidyny , SDHI czy inne oraz na te oddziaływaniu nie specyficznym ; captan i ditianon . Na te pierwsze , jakby się nie nazywały i ile by nie kosztowały , grzyb może się bardzo łatwo uodpornić ! . Na te drugie uodpornienie jest bardzo mało prawdopodobne , nie wiem czy w ogóle zarejestrowano takie przypadki . Dlatego wszystkie te z grupy pierwszej gdy mają zapobiegać w okresach krytycznych stosujemy w mieszaninach z tymi z grupy drugiej . I także dlatego , gdyby geniusze wycofali te dwie substancje : captan i ditianon , byłby koniec , po kilku latach , uprawy jabłoni odmian nie parchoodpornych ... no chyba że kto ma czas bujać się non stop z siarą , to też da radę .I nie ma co kopii kruszyć , tylko dostosować ochronę do realiów a nie reklam .
Przecież to ibe i spadek skutecznosci jest od lat
Ryzyko odporności takie samo jak przy każdym ibe
Działać, działa i to bardzo dobrze, ale problem polega, że ma ona duże ryzyko odporności i może to być produkt na 1-2 sezony
Bo kaptan nie rozpuszcza się w wodzie stąd dyskusja zbyteczna
Ale teraz jest revyona,która działa od 5 stopni
Wg producenta oczywiście
Święta prawda. Selekcja naturalna. Ale zakwaszanie wody do Kaptanu nic nie daje. Tylko czyści kieszeń. Znam takich co wierzyli w odczynianie " uroku", lub takich co wieszają czerwone wstążki jak posadzili wyrośnięte drzewka z Włoch, żeby ktoś ich nie " uroczył " ale żadne badania tego nie potwierdziły
Co ty mówisz
Zaraz będzie kolejna dyskusja czy wodę zakwasza do kaptanu bo to wina twardej wody a nie sadownika:)))
Ja pryskam 6 km/h.
Cała moja wieś też tak myślała jak ty. A potem sraczka..... skąd ten parch? I po 3 razy zachodzili zrzucać parcha całe lato. Bo o raz się nie dało.
Ja jestem zdania żeby robić robotę dokładnie, bo ciężkie pieniądze wlewa się do beczki. Mam też pewną wiedzę którą nie mogę tu publikować. Bo nie jestem Paweł z Marianowa. Ale te szybkości już przerabiałem w 2010 r. I to był jedyny rok w którym miałem parcha. Nie będę więcej eksperymentował na swoim majątku i zysku netto. :-)[/quote
Zawsze znajdzie się wytłumaczenie
Sadownik nigdy nie jest winny
Teraz prędkości jest winna:))))
Nie tłumacz mu bo on ma czas
Jego 30stka i sleza małym koszem pryska dobrze tylko przy 6 km/h
Ja też w kwietniu zacząłem i nie było, cud normalnie
Już odchodząc od tej prędkości to najważniejsze jest czym i kiedy się pryska
Nie kolego. To były inne przyczyny. Doradcy nie mają racji. Ale nie mogę tu pisać przyczyn. Ja pierwszy zabieg na parcha i raka wykonałem 6 kwietnia. Grzyba nie było. Ale zauważ : n igdy nie widziałem parcha na Ligolu jeśli było jedno jabłko ( u sąsiada) . Tam gdzie były 2 jabłka -- teżżż, nie było. Ale tam gdzie były 3 jabłka nooo ! To już był ładny parch. A jak więcej .... uuu... Tam to był parch
Wniosek. Nie było przepryskane w kwiatostanach. Proste
Czyli technika poszła się je....ć
Dobra już starczy tej wiedzy. Bo będę Marianem i sprzedam własną kapotę
U mnie to by był prędzej parch z powodu późnego wykonania niż dlatego że za szybko jechalem
A 10kmh to w cale nie jest jakoś dużo
Pryskam opryskiwaczem kolumnowym. Marka nie ma znaczenia. Polski producent. Ale wiem swoje. I się czasem śmieje z tego pośpiechu i grzyba. Tak samo w pośpiechu nawleczesz igłę, tak samo dopryskasz parcha kiedy czasem jest 10 tys zarodników w metrze sześciennym powietrza i nie dopryskasz każdego centymetra, milimetra, liscia. Przy prądach powietrza atmosferycznego. Ale kto bogatemu zabroni szybko
Tyle to się jeździło z pilmetem 20 lat temu w lasach
A przy dzisiejszej technice to te 10 spokojnie można śmigać
A z tą szybkością to tak jak w samochodzie. Jak z kolegą jechałem busem to tak jechał że bałem się z nim jechać. On tłumaczył że tyle lat tak jeździ. A teraz miał wypadek że ledwo uszedł z życiem i kości ma na śruby. Nie wolno mu pracować, dźwignąć itd. Wszystko do czasu.
Ja pryskam 6 km/h.
Cała moja wieś też tak myślała jak ty. A potem sraczka..... skąd ten parch? I po 3 razy zachodzili zrzucać parcha całe lato. Bo o raz się nie dało.
Ja jestem zdania żeby robić robotę dokładnie, bo ciężkie pieniądze wlewa się do beczki. Mam też pewną wiedzę którą nie mogę tu publikować. Bo nie jestem Paweł z Marianowa. Ale te szybkości już przerabiałem w 2010 r. I to był jedyny rok w którym miałem parcha. Nie będę więcej eksperymentował na swoim majątku i zysku netto.
Chłopie 7km to by trzeba było cały kwiecień w ciągniku siedzieć bez przerwy
Dla mnie litr, dwa, paliwa na zabiegu nie ma znaczenia żeby potem bębnić do samych zbiorów bo parch. Szybko zawsze mniej dokładnie. U mnie na wsi wszyscy mieli parcha oprócz mnie
Szybkość jest dobra przy łapaniu pcheł.