Parch nie odpuszcza - jak z nim walczyć po kwitnieniu?
Jak obiecywaliśmy, publikujemy informacje dotyczące walki z parchem jabłoni w okresie pokwitnieniowym. Żeby nie przedłużać, po wiadomości dotyczące biologii patogenu oraz objawów i szkodliwości choroby odsyłamy do poprzedniego artykułu z tej serii (czytaj więcej: https://www.e-sadownictwo.pl/artykuly/porady/chooby/8202-z-parchem-trzeba-stanowczo-przed-kwitnieniem-i-w-trakcie).
Susza w pierwszej połowie wiosny z pewnością osłabiła presję ze strony patogenu – grzybnia na porażonych liściach jest bardzo wytrzymała, jednak również ona potrzebuje do cyklu rozwojowego wody. Gdzieniegdzie popadało po Wielkanocy i tam należało zintensyfikować działania ochronne. Mimo to wiele wskazywało, że w obecnym sezonie większe zagrożenie będzie stanowił mączniak jabłoni, któremu do wysiewów zarodników konidialnych nie jest potrzebna woda opadowa, ale dostateczna wilgotność powietrza.
Maj przywitał nas jednak obfitymi opadami deszczu, które przetoczyły się praktycznie przez cały obszar kraju. Odmieniło to sytuację. Grzybnia na opadłych liściach dostała wody i wysiew zarodników workowych rozpoczął się na dobre. Były one wyrzucane z worków i roznoszone przez wiatr, często na znaczne odległości. Opadały na zwilżoną powierzchnię liści i mogły rozpocząć kiełkowanie.
W tym wypadku majowe chłody to zjawisko szczęśliwe i niekorzystne jednocześnie – z jednej strony spowolniło kiełkowanie zarodników i rozwój grzybni na liściach, dzięki czemu trochę zyskaliśmy na czasie z wykonywaniem zabiegów. Z drugiej – ograniczyło zakres substancji czynnych, spośród których wiele wymaga do zastosowania ciepłej pogody z temperaturą przynajmniej 10 – 15 stopni C, zarówno w trakcie zabiegu, jak i kilka godzin po nim.
Przebieg pogody odwlekł nieco okres infekcji pierwotnych w czasie. Weźmy jednak pod uwagę, że opóźnienie wysiewu zarodników do bardziej zaawansowanych faz rozwojowych jabłoni wiąże się z tym ryzykiem, że organy tworzą więcej osłoniętych przed wiatrem „zakamarków”, w których gromadzi się woda. Nie wysycha ona łatwo z elementów okwiatu czy skupień młodych liści. Tam można spodziewać się większego ryzyka infekcji. Również młodziutkie zawiązki owoców podatne są na atak patogenu.
Podstawowe znaczenie miały w dniach ubiegłych oraz mieć będą zabiegi zapobiegawcze, oparte na sprawdzonych substancjach o działaniu wielostronnym – kaptanie i ditianonie (ewentualnie z dodatkiem fosfonianu potasu, który wzmacnia skuteczność zabiegu, gdyż działa stymulująco na procesy odpornościowe roślin) oraz mankozebie. W związku z wysokim ryzykiem wystąpienia parcha najlepiej stosować górne zakresy dawek preparatów.
Rozwiązaniem mogą być także fungicydy, które wykazują działanie zapobiegawczo-interwencyjne, np. kaptan w połączeniu z triadimenolem czy dodyna. Jednak należący do grupy triazoli triadimenol potrzebuje do skutecznego działania ciepłej temperatury (przynajmniej 12 stopni C). Dodyna ma tę zaletę, że charakteryzuje się wysoką skutecznością w niższych temperaturach (>6 stopni C), jednak trzeba z nią uważać do 2 tygodni po kwitnieniu, gdyż na odmianach wrażliwych (jak Golden Delicious) może wywoływać ordzawienia zawiązków.
Teraz należy wykonywać lustracje w poszukiwaniu objawów parcha, pamiętając, że czas ich wystąpienia mógł ulec opóźnieniu z uwagi na chłodne dni. Dalsze planowanie ochrony musi opierać się na wnikliwej obserwacji pogody oraz lustracji w sadach.
W sadach, w których po krytycznym okresie infekcji pierwotnych nie stwierdzi się objawów parcha można kontynuować ochronę środkami o działaniu zapobiegawczym, ewentualnie zapobiegawczym i interwencyjnym, których wachlarz będzie się rozszerzał wraz ze wzrostem temperatury. Stosowanie zabiegów można wówczas ograniczyć do okresów wzmożonego ryzyka (opadów deszczu).
Tam, gdzie pojawiły się objawy parcha należy kontynuować zabiegi do okresu zbiorów (z zachowaniem karencji). Przydatne mogą okazać się substancje wykazujące działanie interwencyjne: triazole (np. tebukonazol, tetrakonazol, difenokonazol itd.), anilinopirymidyny (np. pirymetanil), strobiluryny (np. krezoksym metylu – w mieszaninie z ditianonem!), jednak podstawę muszą stanowić środki kontaktowe.
Pamiętać należy, aby środki o działaniu układowym stosować łącznie lub przemiennie z preparatami o działaniu powierzchniowym. Trzeba rotować substancje aktywne, przestrzegać dopuszczalnych liczb zabiegów w sezonie oraz odstępów między nimi.
Niezależnie od tego, wszystkim możemy zalecić sprawdzone działania zmierzające do poprawy naturalnej odporności roślin, oferowane przez zagraniczną spółkę Servalesa, której produkty wprowadza na polski rynek firma ACTIV. Działają one wielostronnie, wpisują się w ochronę roślin przed różnymi chorobami, dodatkowo poprawiają jakość plonu.
Oprysk preparatem QUALIFUN w dawce 1,5-2 l aktywuje procesy obrony roślin. W odróżnieniu od tradycyjnych preparatów siarkowych jego działanie nie ogranicza się do powierzchni, lecz wywołuje gromadzenie się metabolitów siarki wewnątrz rośliny, uruchamia tzw. wybuchy tlenowe, jako początkową reakcję obrony roślin. Przyspiesza biosyntezę białka, poprawia wzrost grubości tkanki liściowej, aby uniknąć lub utrudnić dostęp patogenów i szkodników do wnętrza rośliny - „efekt naturalnej bariery”. Stymuluje produkcję fitoaleksyn, czyli substancji obronnych wydzielanych przez roślinę miejscowo podczas infekcji.
Zalecamy również zabieg dolistny preparatem ACTIVICUR ECO w dawce 1,5 – 2 l/ha. Zawiera on innowacyjną miedź systemiczną, która w przeciwieństwie do tradycyjnych preparatów miedziowych jest wchłaniana, przemieszcza się w roślinie i stymuluje procesy odpornościowe. Miedź pozostaje w ciągłym obiegu z sokami, krąży od liści do korzeni i z powrotem do liści. Dodatkowym efektem jej zastosowania będzie działanie biostymulujące - poprawa efektywności fotosyntezy,wzrostu roślin,kwitnienia,owocowania oraz ogólnej jakości plonu. Z uwagi na stężenie miedzi w preparacie oraz jej skompleksowanie ryzyko fitotoksyczności jest znikome.
Zarówno Qualifun, jak i Activicur Eco mogą być również stosowane do fertygacji, oba w dawce 3 l/ha.
Natomiast produkt TANISER to skuteczny biostymulator, który pobudza wzrost i rozwój drzew ziarnkowych, wpływa korzystnie na jakość, wielkość oraz jędrność owoców. Indukuje również procesy samoobrony roślin, dzięki czemu zwiększa ich naturalną zdolność do zapobiegania patogenom oraz szkodnikom. Należy go zastosować dwukrotnie w dawce 1,8 l/ha, w odstępie 10-15 dni. Sprawdza się również w uprawie winorośli oraz truskawek.
Komentarze
Pełna zgoda co do prewencji na kanapkę...
A propos niestosownia ibe przypomniało coś mi się..
Byłem świadkiem gdy pan madrzyl się,że on ibe parcha nie pryska bo nie działaja
Gdy go zapytałem czy zwalcza mączniaka odparł,że humorem 7 x w sezonie pryska i jest dobrze
Komedia
Tak.zmienilo.
Luna expirience.
Poleć zapoznać się z etykietą
Z tego co wiem został wycofany w 2017r czy coś się zmieniło?
Nigdzie też nie mówiłem o zaprzestaniu ochrony po kwitnieniu...po prostu do tego celu używam typowe kontakty czyli kaptan i mankozeb
Wszystko się zgadza tylko anilinopirymidyny lubią niskie temperatury max 20...i zazwyczaj bo ten rok jest inny w maju i później już ciężko o takie warunki.do tego do rzeczealczaja szara pleśń i z uwagi na łatwą selekcja ras odpornych max 2 x w sezonie zwykle w kwitnienie i opadanie płatków...później nie ma na nie już miejsca tym bardziej że są tańsze środki...
Wyrafinowana ?możliwe
Z pewnością musi być skuteczna i tania:))))
To moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgodzic
Nie przeczę, że anilinopirymidyny chronią głównie liście, a słabo zawiązki - to fakt.
Ale proszę zwrócić uwagę, że pojawienie się zawiązków wcale nie oznacza, że możemy sobie całkowicie darować ochronę liści. Na liściach rozwijają się przecież zarodniki letnie odpowiedzialne za infekcje wtórne, czyli ekspansję choroby już do końca sezonu. Znaczne porażenie liści to mniejsza powierzchnia asymilacyjna i gorszy plon. Także można połączyć zapobiegawcze działanie kaptanu z interwencyjnym pirymetanilu.
Wszystko zależy od celu produkcji. Jeżeli ktoś w zamyśle produkuje przemysł, który szybko zbędzie po zbiorze, to może się ograniczyć do kaptanu i ditianonu.
Jeżeli zależy mu na wyprodukowaniu lepszego, trwalszego towaru, to ta ochrona powinna być jednak bardziej wyrafinowana.
Daj 3 kg tego nowego i też będziesz mieć białe liście ..tylko trochę drogo
Anilinopirymidyny bardzo dobrze chronią liście przed parchem z bardzo slabo zawiązki...to powszechna wiedza i pryskanie nimi po opadzie płatków naprawdę nie ma sensu
Serio;)
Pozdrawiam
Panie Romanie, dziękuję za komentarz. Oczywiście ma Pan słuszność z fungicydami kontaktowymi.
Wykorzystam komentarz do zrobienia dopowiedzenia do tekstu.
Ochrona jabłoni po wystąpieniu objawów parcha jest zagadnieniem bardzo, bardzo skomplikowanym. Wszyscy mamy swoje preferencje, wsparte takimi czy innymi doświadczeniami. Ja piszę jedynie o pewnych możliwościach, a decyzja należy do każdego z osobna - w końcu przy zbiorach każdy będzie odpowiadał za wynik przed samym sobą.
Chciałem zwrócić uwagę na możliwość stosowania różnych s. a., w tym także tych o działaniu układowym (np. z grupy triazoli, jak difenokonazol, o którym Pan wspomina). Jednak to wszystko na nic bez substancji działających POWIERZCHNIOWO, stąd - jak Pan pisze- konieczność łącznego lub przemiennego stosowania układów z kontaktami. Być może w tekście powinno to być bardziej wyłuszczone.
Problem odporności na fungicydy układowe, poinfekcyjne rzeczywiście występuje.
Im bardziej wielostronne działanie - jak kaptan czy ditianon - tym mniejsze ryzyko odporności. Dlatego ochrona musi bazować na wszechstronnych kontaktach. Wszystko inne to dodatki.
Trzeba też zwrócić uwagę na sposób działania fungicydu - czy tylko zapobiegawczy (jak ditianon) czy interwencyjny (działa już po wystąpieniu infekcji) czy zapobiegawczy i interwencyjny jednocześnie czy wyniszczający (przynajmniej częściowo grzybnię i zarodniki) - ostatnia deska ratunku. Wyniszczająco działa właśnie Pana Score 250.
A jak każdy sobie to rozplanuje - to już jego sprawa. Pogoda pisze scenariusz.Nie zawsze uda się wstrzelić z zabiegiem tak jak by się chciało...
Ta druga część skierowana jest przede wszystkim do sadowników, którzy nie mogą stosować fungicydów konwencjonalnych (np. w uprawie ekologicznej), ale nie tylko. Wzmacnianie mechanizmów odporności roślin jest w walce z różnymi chorobami naprawdę pomocne, chociaż efekt w stosunku do tradycyjnych form ochrony trzeba przyznać - bez porównania.
Anilinopirymidyny tylko do opadania płatków? Nie zgadzam sie. A pirymetanil?? Można jeszcze nawet po opadzie świętojańskim.
Krezoksym metylu - prawda, dlatego nigdy solo. Zawsze z ditianonem.
Również pozdrawiam, miłego weekendu życzę. Bez parcha :)
Panie Gerardzie...
Tam gdzie pojawiły się plamy parcha to stosujemy 2x score 250 ml ha w odstępie 4 dni i do zbiorów tylko kontakty w zależności od opadów +ochrona przedzbiorcza...
Ewentualnie węglan jeśli ktoś nie boi się ordzawien.
Anilinopirymidyny praktycznie nie chronią zawiazkow i są
Zalecane tylko do opadania płatków.
A na kreozojsym metylu jest odporność na parcha więc też odpada ...
I nic w temacie parcha nie pomoże reklama tych produktów;)
Pozdrawiam