Eksport śliwki jest znikomy – Prezes SPO „DOBRYSAD”
– Wraz z embargiem rosyjskim straciliśmy ogromny rynek zbytu. Większość owoców sprzedawaliśmy właśnie tam. Obecnie eksportujemy nieznaczne ilości zabarwionych na niebiesko śliwek do Niemiec. Czechy, Słowacja mają swoje uprawy, okazyjnie kupują od nas te gorszej jakości na śliwowice, w cenie ok. 0, 60 zł/kg. Jedyną możliwość rozwoju widzę w dalekich rynkach wschodnich – mówi w rozmowie z e-sadownictwo Kazimierz Zarzycki, Prezes Spółdzielni Producentów Owoców „DobrySad” w Szydłowie.
Powierzchnia sadów śliwowych w gminie Szydłów to blisko 1400 ha, a sama produkcja owoców to ¼ zbiorów krajowych. – Średnia suma dochodzi nawet do 30 tys. ton – wyjaśnia Pan Zarzycki. W tym roku, śliwy nie zawiązały i prognoza to 10 tys. ton (szczególnie widać to w plonie Presidenta, Haganty i Cacańskiej Rany). Szydłowscy sadownicy skupieni są przede wszystkim na uprawie owoców deserowych, odpad przemysłowy stanowi mały odsetek.
Prezes „DobregoSadu” widzi w swoim sektorze dużą nadpodaż. – W Polsce obserwujemy silny trend na intensyfikację produkcji. Zakładając, że śliwy obrodzą obficie, trudno spodziewać się satysfakcjonujących cen, szczególnie, że trudno je wyeksportować po utracie rynku wschodniego. Wyraźnie uwidacznia się to w obecnym sezonie. Owszem, w naszym regionie drzewa nie zawiązały, ale reszta Polski ma wyjątkowo obfite zbiory. To przekłada się na cenę. Nie ma tu mowy o żadnej zmowie cenowej. Kiedy popyt jest duży, cena jest wysoka. Kiedy w grę wchodzi nadpodaż i brak miejsc zbytu, przetwórcy płacą tyle, ile muszą – mówi Prezes. W dodatku widzę ciągłą tendencję rozwojową. Nowe sady są zakładane, a stare karczuje się tylko ze względu na porażenie wirusem ospowatości.
Rozmówca podkreśla, że trudno jest znaleźć receptę na utratę tak dużego miejsca zbytu. Owszem, projekt wycofania owoców z rynku był w zamyśle dobry, ale większą uwagę powinniśmy skupić na planowaniu rozdysponowania, ponieważ zalaliśmy nasz rynek bezpłatnymi owocami. – Sam skorzystałem z tej szansy. W Szydłowie było to 1000 ton. Uważam jednak, że w większości owoce te powinny trafić choćby do biogazowni. Wtedy spadłaby nadpodaż – tłumaczy mężczyzna.
Pan Zarzycki podkreśla, że należy zastanowić się nad nowymi rynkami zbytu. W grę wchodzi przede wszystkim daleki wschód: Indie, Kazachstan, Chiny. Pojawia się jednak problem transportu. Trudno będzie dowieść tam te owoce, a poza tym koszty logistyki są ogromne. – Śliwkę można przechować w chłodni, w temperaturze 2 ° C, co najwyżej 3 tygodnie, potem nastąpi rozpad wewnętrzny. Środki typu MCP zwiększą jej trwałość. Ale na jak długo? Ile wytrzyma taki owoc w niekontrolowanej atmosferze? – zastanawia się mężczyzna. – Przy obecnym stosunku potencjału do zapotrzebowania, nie widzę żadnych szans na polepszenie sytuacji – dodaje bez ogródek.
Prezes SPO ma jednak nadzieje, że niedługo embargo zostanie zniesione i powróci możliwość sprzedaży na ów rynek. Jest jednak pewien, że zmienią się jej zasady…