Kto zyska, a kto straci na białoruskim embargu?
Niestety, potwierdziły się obawy wyrażone w artykule Groźba sankcji. Od 1 stycznia 2022 r. państwa członkowskie UE nie będą mogły eksportować żywności, w tym owoców na Białoruś. Jak w przypadku większości zmian – tak i na decyzji Łukaszenki jedni stracą, inni zyskają. Portal East-frut przygotował analizę, kto zarobi, a kto straci na białoruskim embargu.
Zdaniem analityków z EastFruit najbardziej poszkodowani będą konsumenci warzyw i owoców z Białorusi i Rosji, ponieważ to na ich kieszeniach odbije się decyzja władz, będą zmuszeni zapłacić więcej za produkty o niższej jakości.
Spośród krajów największe straty poniosą Polska, Hiszpania, Holandia, Belgia i Grecja. Łączne straty eksporterów owoców i warzyw z UE mogą wynieść ok. 300 mln USD rocznie – wyliczają analitycy East-fruit.
Przypomnijmy, Białoruś, po wprowadzeniu embarga przez Rosję w 2014 r., była głównym kierunkiem eksportu dla polskich jabłek. Jednak w ostatnich sezonach sprzedaż do tego kraju wyraźnie zmniejszyła się, a w sezonie 2020/21 (wrzesień-sierpień) na największego importera jabłek z Polski awansował Egipt. Jednak nadal Białoruś była dla nas kluczowym rynkiem, którego strata będzie dotkliwa.
Pozostałe kraje, które zostały objęte zakazem, najprawdopodobniej nawet nie zauważą wpływu embarga na branżę owocowo-warzywną. Chociaż dla niewielkiej Macedonii Północnej strata 10 milionów dolarów może być bolesna.
Kto zatem skorzysta na wprowadzeniu embarga?
Paradoksalnie w tej chwili embargo jest najkorzystniejsze dla Ukrainy , która teraz będzie mogła dostarczać na Białoruś znacznie więcej jabłek i innych owoców, ale także warzyw i ziemniaków. Ukraina aktywnie eksportuje wczesne warzywa, jagody i owoce na Białoruś, a za jej pośrednictwem do Federacji Rosyjskiej. Wartość eksportu wynosi 20-30 mln USD. Dlatego embargo będzie prawdziwym prezentem dla Ukrainy, ponieważ ceny jabłek pozostają tu niezwykle niskie, zwłaszcza w segmencie „przestarzałych” odmian, na które jest popyt tylko w Rosji i na Białorusi. Na tle braku konkurencji z Polski sprzedaż jabłek może wzrosnąć od 1 stycznia. Choć oczywiście do końca roku importerzy postarają się sprowadzić jak najwięcej produktów z UE.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że w tym dekrecie w każdym momencie może zostać uwzględniona również Ukraina.
Embargo jest nie mniej korzystne dla Mołdawii. Podobna sytuacja dotyczy jabłek na Ukrainie – istnieje wiele „przestarzałych” odmian, które teraz łatwiej będzie sprzedać na Białoruś. W sezonie letnim wiele owoców i jagód z Mołdawii łatwiej trafi na rynki Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Dodatkową potencjalną korzyścią jest zwiększenie przepływu reeksportu produktów z UE do Federacji Rosyjskiej przez Mołdawię.
Embargo będzie korzystne również dla Serbii - kraju nie ma na liście, co oznacza, że sytuacja ze sprzedażą jabłek na Białoruś nieco się poprawi. W sezonie Serbia dostarcza dużo owoców pestkowych i borówek na rynek rosyjski i częściowo na rynek białoruski. Serbia może też stać się łącznikiem reeksportowym Federacji Rosyjskiej zamiast Białorusi, chociaż od czasu skandalu, który wybuchł kilka lat temu, wielkość reeksportu gwałtownie spadła.
Z zakazu skorzystają także kraje Azji Środkowej : Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Kirgistan. Jednak tutaj opłacalność nie będzie tak oczywista, ponieważ Białoruś nie kupuje wielu produktów z tych krajów, a logistyka pozostaje skomplikowana i droga. Jednak na tle braku alternatyw Białoruś może zwiększyć zakupy owoców pestkowych i wczesnych warzyw z tych krajów. W znacznie mniejszym stopniu Gruzja otrzyma z tego część korzyści.
W dobrej sytuacji jest Turcja, która może mieć wiele korzyści z embarga, ponieważ to jedyny kraj, który może zaoferować wszystkie towary, których Białoruś nie będzie mogła kupić z UE. Na embargu może zyskać także Iran.
Eksporterzy cytrusów z Maroka i Egiptu będą mogli również zwiększyć sprzedaż na rynku białoruskim przy braku konkurencji ze strony Hiszpanii, Grecji i Włoch.
Źródło: EastFruit
Komentarze