Profesjonaliści?
Wszyscy Mili Państwo, czytający moje artykuły wiedzą, że mam sceptyczną ocenę poziomu wiedzy agrotechnicznej polskich sadowników, uważniejsi czytelnicy pamiętają artykuł o wykorzystaniu cieczy kalifornijskiej w prewencji parcha. Jednak co chwilę jestem zaskakiwany kolejnymi kwiatkami. Ostatnio natknąłem się na YouTube z komentarzami twierdzącymi, że do tej pory (13 maja) prawdziwych infekcji parcha to nie było. Rzeczywiście mamy dość suchy sezon, deszcze, które padały, były raczej przelotne, zwilżenie szybko ustawało. Nawet stacje meteo z programami symulacyjnymi wskazywały bardzo krótkie zwilżenia i malutkie infekcje, które szybko się załamywały. Jednak, gdy przyjrzymy się problemowi bliżej, to rzeczywistość wygląda ciut inaczej.
Naprawdę nie jestem lobbystą koncernów produkujących środki ochrony roślin, nie jest to namawianie do pryskania. Po prostu jestem przerażony poziomem wiedzy agrotechnicznej polskich producentów profesjonalnych, ludzi, którzy wybrali taki zawód, taki model życia i na tym chcą zarabiać. Amatorzy z sadów przydomowych mają prawo niewiele wiedzieć, lecz ludzie, którzy chcą zarabiać na jabłkach już powinni wykazywać się większa wiedzą. Cytuję komentarz spod filmu na YouTube: "[...]Zobaczymy co będzie ale jak rozmawiam z ludźmi to większość uważa że do teraz nie było infekcji i opryski na parcha były zbędne" (pisownia oryginalna). Po pierwsze, to, że większość coś uważa, to nie znaczy, że tak jest. Faktów nie ustala się przez głosowanie. Po drugie, to jednak infekcje były, co prezentują zdjęcia poniżej. Nawet fakt, że programy symulacyjne nie rysują czerwonej linii, nie oznacza, że infekcja nie zachodzi. Otóż stacje te mają dane o zwilżeniu z płaskiej blaszki, symulującej liść. Na początku sezonu liście jednak nie przypominają kształtem blaszki, mają wiele pofałdowań, intensywny meszek, zatrzymujący długo wilgoć, stykają się ze sobą. No nijak nie są płaską powierzchnią. Dlatego nawet na wskazania stacji należy brać poprawkę.
Do tej pory rzeczywiście ochrona była dość łatwa, raczej zabiegi wykonywaliśmy na zapas niż zbyt mało, ale przestańmy pleść androny o całkowitym braku infekcji i zbędności opryskiwań. Czy naprawdę takie rzeczy trzeba tłumaczyć komuś, kto zajmuje się profesjonalną produkcją jabłek? Komuś, kto z tego żyje? No i to ustalanie faktów przez głosowanie, to jakaś naprawdę większa skala aberracji już. Naprawdę przyjemnie jest rozmawiać, dyskutować o agrotechnice, o naszej codzienności. Wymieniać się argumentami, nawet jeśli nie zgadzamy się z interlokutorem. Jednak niech to będzie dyskusja na pewnym poziomie merytorycznym, wszak jesteśmy profesjonalistami. Tylko czy aby na pewno?
Komentarze
Jasiek chyba miało być bo Jaśek to chyba po czesku
Albuzy miało być chyba bo tak to arbuzów nie będzie
Susza jest i nie trzeba pryskać
Widziałem ten sad na żywo dość dokładnie uczieszyl mnie taki widok niezmiernie.
Fejkowe zdjęcia
Masz dziale od koncernów dlatego każesz pryskać
Wysiewow nie było bo zarodniki wyschły
A gdzie tu infekcja