Kto ma sprzedawać owoce?
Zastanawiam się co jeszcze musi się stać na rynku owoców, żeby ludzie zaczęli zmieniać swoje myślenie o branży owocowej.
Na Facebooku sadownik zamieszcza post, w którym rozpacza, że musi wyrzucić Szampiona na przemysł, bo nikt nie chce mu tego kupić jako deser. Przedstawiciel firmy handlowej ma wątpliwości odnośnie możliwości zagospodarowania tych jabłek w aktualnej chwili a sadownik na to, że producent to jest od produkowania, a od znalezienia możliwości zbytu to są handlowcy. Pod ostatnim artykułem o niskich cenach truskawek [Kto jest winny niskim cenom truskawek?] ktoś pisze absurdalny komentarz, że plantatorzy to nie są od szukania klientów na truskawki, tylko od ich produkowania, że oni nie będą z tymi owocami jeździli po marketach, a już na pewno nie za granicę, bo cały dzień się narobili w polu i sił już na takie rzeczy nie mają. Oba komentarze, obie postawy mają jeden wspólny argument – przeświadczenie, że rolą producenta to jest produkować dobre owoce i na tym jego odpowiedzialność się kończy. No to ja się pytam: z czego żyjesz? Ktoś Ci płaci za produkcję? Żyjesz z dotacji do hektarów czy masz dotacje do tonażu? Bo jeśli to jednak sprzedaż jest źródłem Twoich dochodów, to może Twoja odpowiedzialność nie kończy się na wyprodukowaniu ładnych jabłek czy truskawek, ale Twoim głównym, najważniejszym wręcz, zadaniem w sezonie jest znaleźć dobrego klienta na te owoce. Nie wyprodukować ładne owoce, ale znaleźć na nie dobrego klienta! Szczęście Twoje, Twojej rodziny, Wasze dochody i ekonomiczna egzystencja nie zależy od tego, ile i co wyprodukujesz, ale od tego jak to sprzedaż. Dalej uważasz, że jest inaczej? Że Twoja odpowiedzialność kończy się na produkowaniu? No to na co jeszcze narzekasz? Przecież taką sytuację macie właśnie teraz, sypiecie jabłka deserowe na przemysł, bo wierzycie, że Waszym zadaniem jest tylko produkowanie, a o zbyt to mają się martwić inni. Oddajecie piękne truskawki za grosze, bo Waszym zadaniem jest tylko produkowanie, a nie jakieś szukanie klientów. Czy zadaniem stolarza jest robienie mebli? Nie, jego zadaniem jest pozyskanie klienta na te meble. Piekarz nie piecze tylko chleba, ale też szuka klientów na swoje wyroby. Zadaniem krawca nie jest szycie garniturów tylko ich sprzedawanie, bo dochodowość jego zakładu nie zależy od tego, ile i jakich garniturów uszyje, ale od tego czy je sprzeda.
Masa ludzi produkuje dla samej produkcji, a jeszcze inni ich utwierdzają w idiotyzmach, że jabłka to się sprzedaje po zbiorach. Taki schemat myślenia i działania kończy się właśnie tragediami wysypywania deseru na przemysł albo płaczem w internecie. Ktoś tam komentując artykuł pisze, że w większości krajów świata, zadaniem rolnika jest produkować, a nie handlować. No to polecam Szanownym Czytelnikom ten artykuł: https://www.farmersweekly.co.za/crops/fruit-and-nuts/profiting-from-apples-why-quality-trumps-yield/. Dla tych, którzy nie znają angielskiego (bo wiadomo, że w sadownictwie języki obce są zbędne, a nawet wręcz przeszkadzają), krótkie streszczenie: jakiś tam sadownik z RPA dostał nagrodę dla najbardziej dochodowej uprawy i opowiada o swoim gospodarstwie, owoce sprzedaje na rynku krajowym jak i eksportuje do Wielkiej Brytanii. Wie co i dla kogo ma produkować, wie, że w UK pożądają Braburna i to w rozmiarze 59 mm i dąży do uzyskania takich jabłek, natomiast jakieś tam Fuji mają być większe i takie też stara się robić, bo na docelowym rynku, na którym sprzedaje owoce tej odmiany, pożądają właśnie takich jabłek. Mężczyzna rezygnuje też z tonażu na rzecz osiągania właściwych rozmiarów, bo to nie tonaż, ale jakość decyduje o dochodowości uprawy. Dowodem prawidłowości jego myślenia, czyli produkowania konkretnego towaru dla konkretnego klienta, jest nagroda, którą otrzymał.
Rola sadownika nie kończy się w chwili zerwania owocu z drzewa czy krzaka, Waszym zadaniem jest znaleźć na to klienta i dobrze sprzedać. W zasadzie to chyba nawet odwrotnie. Komuna się skończyła, to w PRL-u rolnik miał dowieźć płody do punktu GS-u, pobrać stamtąd nawozy i wyprodukować następne płody. Jednak ten system upadł ze względu na niewydolność ekonomiczną, już go nie ma a mam wrażenie, że ogromna rzesza ludzi dalej próbuje tak żyć. Trochę nas popsuły również lata prosperity owocowej (szczególnie w jabłkach) gdzie popyt na eksport był ogromny i to klienci szukali towaru a nie odwrotnie. Jednak aktualnie takiego stanu rzeczy nie mamy, rynek jest nasycony owocami wszelkich gatunków i teraz to producent musi szukać klienta na swój towar. Za dochodowość swojego gospodarstwa, za ekonomiczne szczęście swojej rodziny, za jej bogactwo i biedę jesteście odpowiedzialni tylko i wyłącznie Wy. Naprawdę, może niektórym będzie ciężko w to uwierzyć, ale na świecie to rolnicy sami szukają klientów na swój towar, nie poprzestają tylko na produkcji, ale zajmują się też sprzedażą. Nie zrywają na plantacji swoich truskawek, bo od tego mają ludzi, lecz myślą jak tu lepiej i drożej sprzedać swoje owoce, bo nikt nikomu nie płaci za wyprodukowanie truskawek, tylko za ich sprzedaż. W Ameryce Północnej bardzo popularne jest korzystanie z agencji handlowych, które wyszukują klientów na jabłka po całym świecie na następnie kojarzą ich z sadownikami. W Polsce też wiele firm handlowych, eksportujących do Azji czy Afryki Subsaharyjskiej, korzysta z agencji handlowych, dlaczego więc Wy-Producenci, nie mielibyście z ich oferty korzystać? Jasne jest, że z roku na rok nie zbuduje się bazy pewnych klientów z całego świata, jasne jest, że ryzyko wysyłek do Kenii czy Senegali jest bardzo duże, więc naprawdę można się pokusić o pomoc zawodowych agentów, którzy znają tamtejszy rynek.
Wiara w to, że pośrednicy będą dbać o Waszą pomyślność jest czystą naiwnością! Pośrednik chce zarobić i to jak najwięcej, dlaczego miałby się starać, aby to Wasza żona chodziła w szpilkach od Louboutina skoro on ma swoją żonę a może jeszcze i kochankę? Nie miejcie żalu do pośredników, że starają się jak mogą zarobić jak najwięcej tylko sami starajcie się tyle zarobić.
Przeczytaj także: Kto jest winny niskim cenom truskawek?
Komentarze
Na kolana i spowiadają się pissowski grzeszniku
od rzeczywistości autora tekstu.
Rynek owocowo-warzywny jest opanowany przez Oligopole pośredników a przstwóstwo i exsport przez monopol kapitału zagrnicznego. Korporacje są "bogiem i carem" na tym rynku. Unijne prawprawo im sprzyja i faworyzuje.
Wię o czym tu mowa.