
Grad: lokalna tragedia
Wczorajsze burze przyniosły kolejne gradobicia, w tym w dużych zagłębiach produkcji jabłek w Polsce (Błędów). Pod falą zdjęć, jaka zalała internet, pod artykułami donoszącymi o zniszczeniach, już można wyczytać komentarze i opinie, że grad wyniszczy jakość jabłek w tym roku i naprawdę pośrednicy nie będą mieli czym handlować, tym bardziej, że sezon gradowy ma jeszcze przed sobą dobrych kilka tygodni. Od pewnego czasu słyszę te opinie o intensyfikacji gradobić i ich wpływu na zbiory jabłek w Polsce. Jednak są to stwierdzenia dalekie od prawdy. Po pierwsze wcale tak dużo tych gradobić nie ma, patrząc na to z perspektywy stuletniej, co udowadaniałem w zeszłym roku, w artykule o badaniach nad gradem. W zasadzie to jesteśmy w wieloletniej normie i klimat (akurat pod tym względem) wcale a wcale nam się nie zmienia.
Pogoda jest rzeczą cykliczną, my obserwujemy malutkie jej cykle, te kilkuletnie, tych kilkudziesięcioletnich czy wręcz liczonych w wiekach, nie jesteśmy w stanie zaobserwować na własne oczy i potrzebujemy tutaj szczegółowych badań. Tak więc nasze bieżące obserwacje są obarczone bardzo dużym błędem, bo obserwujemy i pamiętamy tylko niewielki fragment czasu. W ramach tych cykli pogodowych są kilkuletnie okresy występowania gradu a potem kilkuletnie okresy bezgradowe. Poza tym, wbrew wymysłom laików, burze gradowe dalej – generalnie – trzymają się tzw.: pasów gradowych. To, że grad spadł gdzieś poza pasem, to nie znaczy jeszcze, że pasy przestały mieć znaczenie. Analizując stuletnie obserwacje dalej potwierdzają się tezy o występowaniu burz gradowych na pewnych obszarach a na innych one są rzadkością, co nie znaczy, że nie mogą tam występować. Wracając jednak do obecnego sezonu: sam doświadczyłem gradobicia w ubiegły roku, rozumiem ból ludzi, którzy stracili dorobek całego sezonu. Natomiast nawet jeśli cała okolicy została pozbawiona jakości przez potężne gradobicie, to nie można na tej podstawie wysnuwać wniosków o przemożnym wpływie tego na ogólnokrajowe zbiory. Grad występuje dość regularnie w Polsce i dokonuje zniszczeń upraw jabłoni, lecz jego wpływ na ogólny poziom produkcji jest małoznaczący. Nawet największa burza gradowa obejmuje swoim zasięgiem zbyt mały obszar aby wpłynąć mocno na zachwianie produkcji owoców w danym regionie. Grad to nie przymrozek adwekcyjny, kiedy mamy napływ zimnego powietrza z północy, które potrafi zdominować większość obszaru kraju. Takie zjawisko może, czego mieliśmy ostatnimi laty dowody, w sposób radykalny zmienić wielkość plonów w naszym kraju. Natomiast jeszcze nigdy nie zdarzyło się aby burze gradowe miały taką częstotliwość i zasięg, który pozwoliłby im na zachwianie produkcją jabłek w Polsce.
Oczywiście nie neguję niszczycielskiej siły gradu i jego wpływu na poszczególne gospodarstwa, bo ten potrafi być przeogromny. Intensywne gradobicie potrafi zniszczyć praktycznie cały plon a czasem i młode drzewa, jest to więc żywioł o niebagatelnej sile. Łatwy dostęp do informacji, szybkość jej obiegu, powszechność telefonów z aparatem i podłączenia tak dużej liczby ludzi do social mediów pozwala na bardzo szybkie rozpowszechnianie informacji. Liczba burz gradowych nie jest większa niż w przeszłosci, lecz my szybciej i więcej o nich słyszyły dzięki technice. Jeszcze 50 lat temu ludzie mieli świadomość o zdarzeniach z własnej parafii czy gminy a i te dochodziły z opóźnieniem. Dziś praktycznie natychmiast słyszymy o burzy gradowej na drugim krańcu Polski, liczba doniesień o tym zjawisku też jest ogromna i wszystko to sprawia wrażenie, że praktycznie to nie sadu w Polsce niedotkniętego gradem. Jest to niestety medialne złudzenie, potęgowane tym bardziej przez obracanie się w malutkim środkowisku, żywo zainteresowanym tematyką gradową. Mimo ogromu informacji o burzach gradowych, o zniszczeniach, to statystycznie te nie są większe niż w ostatnich stu latach. Dlatego też należy współczuć ludziom dotkniętym przez tragedię gradobicia ale niekoniecznie wyciągać z tego dalekoidące wnioski o zachwianiu produkcji jabłek w naszym kraju.
Komentarze
A Ty jeszcze głębiej pakuj h..a w doopę Timermansowi i liż krocze babochłopu Heldze jak Twój idol TfuSSek
Rób amerykańska laske i lykaj sos
A ten idiota Guest bez zmian pierdy pierdy pier. .oli
Opierając się na danych ubezpieczycieli za kilka ostatnich lat to by można tylko bajkę napisać.
Kiedyś nie było danych i teraz też nie ma solidnych danych bo nikt ich nie zbiera.
Mój tata ma 65 lat zawsze mówił że w jego miejscowość nigdy gradu nie było a teraz jest co rok .
Takich opinii jest mnóstwo.
Pissowski pajacu idź lepiej zaśpiewać barkę i wyslij datek do Torunia
Zależy po ile PZU policzy im odpad na przemysł obniżając odszkodowanie, 60gr?
Temperatury i susze które teraz nas dotykają też nie są niczym niezwykłym. Po prostu dawniej nie każdy miał termometr i nie wiedział że jest 36 stopni.