Jak zniechęcić ludzi do jabłek
W przedświątecznej gorączce zakupów trafiłem do hipermarketu Auchan w podwarszawskich Jankach. Sporo ludzi robiących duże zakupy na Święta, w alejkach z owocami wręcz ciasno. Z branżowej ciekawości idę zerknąć jakie mają jabłka w tym Auchan. No i szok, dawno nie widziałem czegoś takiego.
Generalnie mam złe zdanie o większości marketów i ich podejściu do owoców (przy chlubnych wyjątkach), ale francuski hipermarket podbił wszystko na głowę. Gnijące gruszki, zwiędnięte jablka, wszystk poobijane i źle wyeksponowane. Raziło to tym bardziej, że obok była masa egzotycznych owoców z całego świata (Auchan ma naprawdę dobry wybór) i całkiem elegancko podanych. Przechodzimy do konkretów.
Hipermarket ma duży wybór jabłek, zapakowanych w różnoraki sposób, co budzi moje uznanie, bo to skłania klientów do zakupów. Jednak nie było takiej kategorii owoców, która by nie odstręczała od jej zakupów. Najpierw trafiłem na jabłka na kartonowych tackach, po 4 sztuki. Wśród wielu tacek nie znalazłem ani jednej z owocami w klasie deserowej, wszystko nadawało się na przemysł i to niekoniecznie suchy. Pomarszczone, gnijące, odpychające, a obok świeżutkie, zielone i pachnące zioła. Zacząłem więc szukać dalej jabłek, mając nadzieję, że to tylko owoce na tackach tak źle wyglądały i tak trafiłem na jabłka w EPS-ach, na tackach. Jakby to powiedział Walaszek: nie dość, że drogo, to jeszcze fatalnej jakości. Odmiany pomieszane, nie wiesz za co płacisz. Na tacce z Jonagoldami są owoce Alwy, Szampiona i chyba Ligola. Myślicie, że to klienci przekładają jabłka grzebiąc w opakowaniach? Ależ skąd, na moich oczach robił to pracownik Auchan, rzucając jabłkami z jednej skrzynki do drugiej. Wszystko oczywiście poobijane. Powiedzcie mi, jaki jest sens produkować jakość, skoro później robi się z tego taki syf? A grzebiący klienci? No jasne, że grzebią bo inaczej niż grzebiąc, nie znajdziesz w tym bajzlu ładnego owocu. Gdyby jabłka były niezłe, to klienci by je brali za koleją, nie szukali w skrzynkach owoców bez śladów gnicia, a tak to muszą się przekopać przez sterty przemysłu. Tylko po co mają kopać skoro obok są mandarynki czy pomarańcze bez śladów gnicia? Wiecie, że banany też szybko czernieją pod wpływem temperatury i obić? Jednak brzydkich bananów w Auchan nie znalazłem, podobnie jak nie było brzydkich mandarynek czy pamarańczy. Ewidentnie jabłka, choć było ich bardzo dużo, były traktowane po macoszemu.
Nasze – producentów – starania o jakość mają właśnie na celu zaoferowanie konsumentowi owoców, po które on będzie chciał sięgać z przyjemnością. Jabłko nie jest towarem pierwszej potrzeby jak mięso czy ziemniaki, to owoc deserowy, który ma konkurować z innymi przekąskami. Jeśli będziemy go podawać konsumentowi tak, jak robi to francuski hipermarket, to z góry stoimy na straconej pozycji. Ludzie wychodzili z ogromnego stoiska owocowego z pełnymi siatkami różnorakich produktów, ale po jabłka sięgali bardzo rzadko, chwilę przypatrywałem się i bardzo wielu, w zasadzie większość klientów, podchodziła do jabłek, oglądała, czegoś szukała i odchodziła. Czyli klienci chcą jabłek, szukają ich, tylko, że nieznajdując czegoś, co spełnia ich kryteria, sięgają po inne owoce. Janki są 30 kilometrów od Grójca, pod nosem mają więc największe zagłębie produckcji jabłek, ale Auchan nie jest w stanie zorganizować porządnej oferty tych owoców! Także drogie Auchan, jeśli chcecie, to Wam pomożemy, my sadownicy, nie dość, że dostarczymy Wam owoce najwyższej jakości, to jeszcze pomożemy Wam w ich sprzedaży, może nawet postawimy tam hosstesę, aby doradzała klientom w zakupach jabłek, tylko przestańcie już nam psuć rynek swoimi standardami sprzedaży.
Komentarze
Smacznego