Czy wysoki popyt przełoży się na znacznie wyższe ceny?
Już od zimy, powolutku, kroczek po kroczku, można było zauważyć wzrost cen jabłek deserowych.
Od początku bieżącego miesiąca popyt na jabłka zwiększył się znacznie i ilość zamówień, jakie spływają od kupujących, dobrze rokuje na nadchodzące tygodnie. Na początku nie przekładało się to na ceny jabłek w skrzyniach, bo oderwanie sadowników od rynku jabłek nie pozwala na to, aby wzrost cen dla nich następował analogicznie do wzrostu cen towaru finalnego. Jednak popyt i tutaj w końcu musiał dotrzeć i odcisnąć swoje piętno – ceny poniżej 1,10 zł/kg już są historią dla odmian standardowych (może nie licząc Idareda czy Glostera). Jednak powolne, ale ciągłe podwyższanie cen zaczęło napotykać pewien opór ze strony kupujących, szczególnie odbiorcy marketowi mają opór przed zaakceptowaniem dalszych wzrostów. Może inaczej: oni akceptują i rozumieją chyba konieczność wzrostów, ale nie akceptują raczej ich tempa. Jaki z tego wniosek dla sadowników, sprzedających owoce w skrzyniach? Ceny u pośredników wreszcie drgnęły wyraźnie do góry. Jeśli rynek będzie akceptował kolejne podwyżki, to za chwilę przełożą się one na dość wyraźne wzrosty w cennikach sortowni. Już teraz widać, że pewnych pozycji sortowniom po prostu brakuje (Brakuje Ligola?). Aby skłonić producentów do większych ich dostaw potrzeba wyraźnie podnieść ceny, ale pośrednicy nie są pewni dalszej akceptacji podwyżek przez odbiorców. Jeśli rynek zaakceptuje dalsze wzrosty, to za chwilę wyraźnie ruszą do góry również cenniki sortowni. Rysuje się powoli perspektywa otwarcia okienka dobrego handlu dla jabłek w skrzyniach. Jakie będą widełki cenowe w tym okienku i ile ono potrwa? Absolutnie nikt tego nie wie. Aczkolwiek uważam osobiście, że należy maksymalnie wykorzystać pojawiające się szanse i upłynnić maksymalnie dużo towaru, gdy tylko cena uzyska jakiś rozsądny dla nas pułap. Wiadomo, że apetyt zawsze rośnie w miarę jedzenia i polski sadownik ma we krwi, że jak rośnie, to trzeba jeszcze trzymać. Natomiast już miewaliśmy lata, w których po krótkich okienkach hossy przychodziły słabe końcówki sezonu. Jaki pułap jest rozsądny? Każdy musi to rozstrzygnąć we własnym sumieniu. Można się posiłkować wyliczeniami przedstawianymi przez naukowców, ale każde gospodarstwo jest inne i w każdym może to wyglądać ciut inaczej.
Otwiera się przed nami okienko wzrostu cen na nasze jabłka, nie wiadomo jak duże będą te wzrosty i jak długo będą one trwały, ale chyba już jest pewne, że ceny wzrosną i to znacznie. Każdy indywidualnie musi podjąć decyzję jak ustawić się wobec tego faktu: sprzedawać, póki jest popyt i ceny rosną czy trzymać i czekać aż osiągną swoje maxima? Wszystkim życzę powodzenia w doborze strategii. Obserwujmy rynek.
Komentarze
Tak, zdecydowana większość została sprzedana na jesieni.
Swoją drogą ciekawe czy jeszcze na Berlin lata...
P.redaktor dokupuje po okolicy a swoje trzyma na hossę