Słaby towar wypycha z rynku lepszy
Zapewne każdy z Szanownych Czytelników słyszał o kopernikańskiej teorii heliocentryzmu. Dzieci w szkołach uczą się wierszyka o tym, który ruszył Ziemię, wstrzymał Słońce i pochodził z Polski. Jednak oprócz tej epokowej teorii astronomicznej ów duchowny z Torunia stworzył też teorię ekonomiczną, w której dowodził, że "pieniądz lepszy jest wypierany z rynku przez pieniądz gorszy". Czy na rynku jabłek też te lepsze owoce wypierane są przez gorsze? Oczywiście tak, choć z zupełnie innych powodów niż pieniądze kruszcowe w XVI wieku. Na rynku jabłek, który – generalnie – jest rynkiem nasyconym o bardzo dużej podaży, towar słabszy wypiera z rynku towar lepszy. Dlaczego tak się dzieje i dlaczego ma to katastrofalne skutki dla producentów jabłek?
Jest wielu różnych klientów, o różnych preferencjach, lecz naprawdę dość duże grono klientów nastawione jest na cenę towaru. "CCC – cena czyni cuda" to hasło reklamowe znanej firmy, które dość dobrze oddaje preferencje zakupowe olbrzymiej części społeczeństwa w Polsce i za granicą. Nie bez powodu największe sukscesy rynkowe odnoszą sklepy dyskontowe, a luksusowe markety jak Piotr i Paweł bądź Alma upadły zanim na dobre się rozgościły na polskim rynku. Jest grono klientów, które poszukuje jakościowych owoców, lecz dla większości liczy się cena. Stąd popularność takich akcji jak lidlowe jabłka prosto ze skrzyń. Mimo, że internet obiegały zdjęcia szrotu jaki tam trafiał, to i tak zarówno dostawca jak i sklep uważały akcję za udaną i cieszyli się z ilości sprzedanych owoców. Dla tej grupy klientów jakość jest drugorzędnym kryterium, liczy się tylko cena. Jeśli będą mieli do wyboru tańsze ale słabsze jabłko oraz droższe ale lepsze, to wybiorą to pierwsze. Dla producentów to dość duży problem, bo taki model zachowań konsumentów determinuje politykę zakupową sklepów. Chcą one mieć na półce coraz tańsze owoce, nawet kosztem jakości. W efekcie dochodzimy do sytuacji, w której cena jabłek deserowych zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do ceny jabłek do przetwórstwa. Za tym postępuje też systematyczny spadek jakości, bo rynek wyraźnie daje do zrozumienia, że chce owoców tanich, a przecież jakość kosztuje. Dlatego leży w naszym interesie, aby ograniczać podaż słabych owoców. Większość konsumentów kupi po prostu te droższe owoce, jeśli nie będzie na półce obok tych tańszych. Dla przeciętnego konsumenta nie ma znaczenia czy wyda 2,7 zł/kg za owoce słabsze czy też 4 zł/kg za owoce droższe, w skali jego koszyka zakupowego, to są wartości pomijalne. Jednak dla sadownika różnica 1,3 złotego na kilogramie, to naprawdę kolosalne pieniądze. Nawet jeśli sprzedaż, w ujęciu globalnym, trochę spadnie, bo dla kogoś te 1,3 złotego na kilogramie będzie stanowiło problem, to z naszego punktu widzenia nie będzie to zbyt duża strata. Lepiej jest produkować 1000 kg po 2 złote niż 2000 kg po 1 złoty.
Z punktu widzenia sadownika należy zaspokajać tylko te potrzeby rynku, które dają nam możliwości zarabiania. Akceptując ciągłe dążenie do obniżania ceny i jakości owoców skazujemy się na ciągłe balansowanie na granicy sadu przemysłowego i deserowego. Ten układ sprzyja wszystkim uczestnikom rynku: marketom, pośrednikom, przetwórniom ale nie sprzyja nam – producentom. Duża podaż słabych jakościwo i tanich owoców to blokowanie miejsca na rynku dla owoców o dobrej jakości i dużej marży dla sadownika. Musimy rynkowi powiedzieć wprost: sorry, nie ma już tych tanich jabłek, teraz będą te droższe, ale za to lepsze jakościowo od tamtych. Naprawdę, cena 2 lub 4 złote za kilogram, na 13 kilogramach rocznych zakupów jabłek przez Polaków, nie zrobi na konsumentach większego wrażenia. Dla nas natomiast ta różnica jest po prostu ogromna i warunkowała będzie nasze dalsze funkcjonowanie.
Komentarze
Produkcja owoców to nie biznes...to pasja i miłość wyłączona z rachunku ekonomicznego
Do tego większość producentów nie ma kwalifikacji by się przebranżowić a świadomość,że z pana i właściciela mogli by zostać robolem jest nie do przyjęcia
Dlatego większość produkcji to przemysł i najważniejsza jest jego cena
Taka z nas potęga jabłkowa...żadnej globalnej marki,odmiany...nic
Najpierw mróz
Teraz sady zgnojone przez parcha
Wreszcie zabraknie i będzie po 5 za wagę
Ligol i idared nawet po 6
Dlatego trzeba doradzać by inni nie weszli na nasze miejsce
Żadnych rewelacji