Parch jabłoni – niełatwe prognozowanie
Doktor Beata Meszka podczas wykładu na Konferencji Sadowniczej w Chynowie przekonywała, że prognozowanie wystąpienia chorób jest obarczone dużym błędem, gdyż można ocenić wielkość źródła infekcji, ale nie da się przewidzieć warunków pogodowych, a to one mają decydujący wpływ na przebieg ochrony.
Pod koniec marca w 2010 i 2011 roku owocniki parcha jabłoni były gotowe do zakażania, a pierwsze infekcje miały miejsce na początku kwietnia, ale potem przebieg warunków pogodowych był inny. Dwa lata temu doszło do epidemicznego porażenia parchem jabłoni, a miniony sezon był łatwiejszy pod względem parcha jabłoni. Można zatem domniemywać, że obecnie występuje mniejsza liczba otoczni i niższe zagrożenie chorobą. To stwierdzenie dotyczy jednak wyłącznie sadów, w których nie wystąpił parch wtórny w lipcu i sierpniu.
Najwięcej owocników formuje się po opadnięciu liści w listopadzie i grudniu w temperaturze 10oC, a jesień w ubiegłym roku była ciepła, więc panowały sprzyjające warunki do ich formowania. Jeśli wilgotność będzie duża i temperatura wzrośnie, dość szybko pojawią się zarodniki workowe gotowe do wysiewu. Tam, gdzie występowały problemy z parchem jabłoni w drugiej połowie sezonu, należy zwrócić szczególną uwagę na ochronę wiosną, bo presja choroby może być duża.
Doktor Meszka zauważyła, że lata z nasileniem parcha jabłoni układają się naprzemiennie. Trudne były sezony: 2010, 2008, 2006, 2004, ale to zbyt mało, aby stwierdzić, że w tym roku będziemy mieć znów problemy, ale taki scenariusz jest możliwy. Ważne będą zabiegi zapobiegawcze, aby nie dopuścić do infekcji pierwotnej oraz rotacja fungicydów.