Naprawdę mamy mniej jabłek
Jak już Szanowni Czytelnicy mogli się dowiedzieć z artykułu: Stany magazynowe WAPA – ile jabłek było w polskich chłodniach w grudniu?, w polskich chłodniach mamy – według WAPA – 1225000 ton jabłek. Jednak, aby zinterpretować tę wartość, to należy to skonfrontować z zapasami z lat ubiegłych na tym etapie sprzedaży oraz z aktualnymi zapasami w innych krajach. Wówczas będziemy mogli powiedzieć czy te 1,225 mln ton, to jest dużo, mało i czy to pozwala to z optymizmem patrzeć w drugą część sezonu handlowego czy też nie.
Otóż w roku ubiegłym ten sam okres raportowania dla Polski zamykał się 1,420 mln ton, w 2022 było to 1,695 mln, w 2021 1,6 mln. Mamy więc dość wyraźny spadek r/r, ale też znaczną różnicę w stosunku do poprzednich sezonów przechowalniczych. Jednym słowem zebraliśmy sporo mniej jabłek niż w inne lata i sporo mniej ich mamy niż w inne lata. To daje sporo optymizmu, bo praktycznie co roku mieliśmy nadpodaż jabłek, gdy zaczynaliśmy otwierać chłodnie KA. Wszyscy na raz, z zupełnie niezrozumiałych przyczyn, zaczynali otwierać komory i rynek się korkował. Skoro więc mamy aż 200 000 ton mniej niż w roku ubiegłym i 400 tysięcy mniej niż w dwa lata temu, to istnieje szansa, że mniej towaru pojawi się na rynku w tych dziwnych pikach sezonowych. Natomiast w skali całej Europy nie mamy aż tak dużych zmian w wielkości zapasów r/r. Według WAPA w grudniu 2022 mieliśmy 4480 tysięcy ton, a teraz mamy raptem 200 tysięcy ton mniej, czyli dokładnie o tyle mniej, o ile spadła produkcja w Polsce. Oczywiście w rozbiciu na poszczególne kraje okazuje się, że gdzieś spadło a gdzieś wzrosło, ale biorąc pod uwagę skalę przepływów jabłek między krajami Europy Zachodniej i udział w tych przepływach naszych owoców, to nie ma wielkich nadziei, że Europa Zachodnia będzie potrzebowała importować polskie jabłka. Z raportu wynika jednak, że dość duży spadek produkcji zaliczyli Czesi, na którym to rynku mamy duży udział, więc nasze szanse tutaj rosną.
Wracając jednak do danych z naszego kraju, warto zwrócić uwagę na zwiększenie się zapasów Goldena, reszta odmian zalicza natomiast mniejsze bądź większe spadki przechowywanych wolumenów. Pozwala to sądzić, że – zgodnie w wcześniejszymi przewidywaniami – druga część sezonu może przynieść podwyżki cen jabłek. Niewiadomym jest natomiast jakość owoców w chłodniach, już pisałem o tym kilka dni temu w artykule "Uciekająca jakość". Bardzo możliwe, że z 1,225 tysięcy ton spora część to owoce o bardzo niskich cechach jakościowych. W przypadku Szampiona problemem jest rozmiar, w przypadku Ligola kolor, Jonagoldom dość szybko spada jędrność. Wszystko to powoduje, że rzeczywista ilość owoców spełniających kryteria rynkowe może się dość mocno różnić in minus od projekcji WAPA.
Komentarze
Tu chodzi o nasze możliwości sprzedaży po cenach zapewniających zbyt
Egipt to bieda kraj i do tego importerzy mają kłopot z kupnem waluty
Indie zapchany amerykańskim jabłkiem,do tego 2 tyg dłuższy transport
I kończą się nasze dalekie rynki bo reszta to margines sprzedaży i bicie piany
Kazachstan trochę bierze,trochę idzie do Rumunii i tyle z grubsza
I jeśli nie zacznie schodzić kilka razy tyle co obecnie mimo niższej produkcji będzie ostre sypanie wiosna
Tak to widzę i chce się pomylić
A te są takie jak 3 m-ce temu