Hurtownik z centralnej Polski: "Zapotrzebowanie na jabłka jest niewielkie"
W ostatnim dniu listopada handel jabłkami wciąż nie jest zbyt duży. Dowiadujemy się tego nie tylko od sadowników, ale również w rozmowach z eksporterami oraz hurtownikami, którzy zaopatrują nasze polskie sklepy. Powód? Małe zainteresowanie jabłkami odbiorców. Poprosiliśmy o rozmowę właściciela hurtowni owoców, który zaopatruje wiele podmiotów z centralnej Polski. – Zazwyczaj kupowałem 1500 skrzynek jabłek tygodniowo – ledwie starczały. Ostatnio 300, a i tak jest problem ze zbytem – to zdanie wypowiedziane przez Pana Piotra najlepiej obrazuje, co w tej chwili dzieje się na polskim rynku.
Patrząc na straty przymrozkowe, chociażby naszych sąsiadów zza zachodniej granicy, każdy producent spodziewał się większego niż zwykle popytu oraz wysokich cen. Niestety, chociaż mamy początek grudnia, wielkiego ruchu nie ma. Pocieszeniem są ceny, które co prawda ostatnio obniżyły się, ale wciąż zadowalają przyjemniej tych producentów, którym mróz czy grad nie zniszczyły plonów. O stawkach osiąganych u pośredników informowaliśmy wczoraj TUTAJ.
A co z rynkami hurtowymi? Pan Piotr zaopatruje się w owoce na Broniszach w niedzielę, wcześnie rano. Jak mówi, wówczas jest duży wybór towaru. W minioną niedzielę „grube” (75+), wysokiej jakości jabłka odmiany Szampion, Jonagored, Gala (70+), Red Jonaprince kupił za 25 złotych za skrzynkę, co daje 1,66 zł/kg. Idared był trochę tańszy, za skrzynkę trzeba było zapłacić 21 złotych, czyli ok. 1,40 zł/kg. Dla przykładu, drobnego Glostera można było kupić w cenie 15 złotych za skrzynkę, czyli za 1,00 zł/kg. (odrobinę inna sytuacja jest z Boskoopem, który kupowany jest do Niemiec oraz Lobo i Cortlandem, które cieszą się dużą popularnością wśród konsumentów).
– Na dzień dzisiejszy kupuje 300 skrzynek jabłek na tydzień, kiedyś 1500 – mówi Pan Piotr i podkreśla, że zainteresowanie jabłkami w sklepach maleje. W roku takim, jak ten, kiedy za nasze polskie jabłka trzeba zapłacić 3,50-4,00 zł/kg, konsument woli kupić kilogram mandarynek i bananów.
Trudno powiedzieć, co w tym momencie opłaca się producentowi bardziej: wysortować Szampiona na Bronisze i za rozmiar 75+ otrzymać 1,66 zł/kg (od czego trzeba odjąć jeszcze opłatę za wjazd, koszt sortowania, transport i stawkę za własną pracę) czy oddać na sortowanie, gdzie stawka to od 1,30 o 1,40 zł/kg za owoce 70+.
Także eksport nie jest tak prężny jak zazwyczaj. Owszem, niektóre firmy prowadzą normalny handel, ale wielu eksporterów ograniczyło go, właśnie z powodu mniejszego popytu. Zamówień z zagranicy nie jest tak dużo, jak zazwyczaj. Jak dowiadujemy się w rozmowie z właścicielem prywatnej firmy eksportowej, chętnych do sprzedaży jabłek jest wielu, ale większość z nich ląduje na „liście w zeszycie”, ponieważ jak na razie, zamówień nie jest wiele.
Komentarze
codziennie kilka grup oglasza sie ,ze potrzebuja na biezace sortowanie...figlarze ;)