Zaczyna brakować polskich jabłek?
Podczas epidemii koronawirusa nawyki konsumentów wyraźnie się zmieniły – ograniczenie do minimum wizyt w sklepach, poskutkowało tym, że jabłka były i są najczęściej wybieranymi owocami przez europejskich konsumentów. Okazuję się, że w sytuacji związanej z wybuchem pandemii koronawirusa zyskały nie tylko jabłka, ale i sadownicy, którzy zostawili owoce w komorach.
W styczniu średnie ceny hurtowe, zaledwie przekraczały 2 złote za kilogram, jednak z każdym miesiącem wyraźnie rosły, szczyt nastąpił pod koniec kwietnia. W maju nastąpiła tendencja spadkowa, jednak sadownicy, którzy mają jeszcze zapasy w chłodniach, nie chcą się teraz pozbywać owoców, licząc na lepszy zarobek.
Nie wiadomo jednak, czy trend się utrzyma. Na dzień dzisiejszy jabłek w chłodniach, w porównaniu z ubiegłymi latami jest zdecydowanie mniej, może to działać na korzyść tych, którzy nie sprzedali jeszcze swoich owoców. Jednak Holendrzy, Niemcy i Włosi mają jeszcze zapasy, co może mieć wpływ na zahamowanie ceny.
Polskich jabłek zaczyna też brakować w niektórych sieciach handlowych. Kto by pomyślał, że jabłka w tym czasie, będą tak pożądanym i trudno dostępnym towarem.