Co powinniśmy sadzić?
Zawsze na jesieni, tuż po zbiorach trwa wśród plantatorów dyskusja co sadzić w nowo zakładanych sadach i jagodnikach. Pojawia się podsumowanie plonowania i jesiennego handlu. Czy te dwa czynniki są wystarczające do podjęcia racjonalnej decyzji?
Jak wiadomo Polska jest europejskim liderem w produkcji większości gatunków owoców umiarkowanej strefy klimatycznej - truskawki, czarnej i czerwonej porzeczki, wiśni, agrestu, borówki amerykańskiej, maliny, aronii. Wytwarzamy też około 25% unijnej produkcji jabłek, gatunku o największym znaczeniu gospodarczym. Od dłuższego czasu corocznie w ich produkcji jesteśmy na pierwszym miejscu spośród wszystkich członków Wspólnoty.
Produkcja znacznie przewyższa krajowe potrzeby, co potwierdzają dobitnie dane dotyczące spożycia krajowego i eksportu, w tym wyniki „Narodowego badania konsumpcji warzyw i owoców” wykonane w ostatnim czasie na zlecenie Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw i sfinansowane z Funduszu Promocji Owoców i Warzyw. W kraju spożywamy około 25 % produkcji, a blisko 75 % wysyłamy na zewnątrz.
Polska jest też wg. danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i GŻ, a także innych źródeł, jednym z największych na świecie i w Europie eksporterów jabłek, borówki amerykańskiej oraz kilku innych gatunków. Pomimo wprowadzenia w 2014 zakazu handlu świeżymi owocami z Rosją nadal utrzymujemy wysoką pozycję w tym rankingu. Jest to efektem wysokiej produkcji i niskich cen sprzedaży. Dzieje się to głównie za sprawą niższych do tej pory kosztów wytwarzania i malejących dochodów sadowników. Dane Komisji Europejskiej pokazują, że polskie owoce są niestety sprzedawane po jednych z najniższych w Europie cenach. Ten parametr przewagi konkurencyjnej od kilku lat zaczyna tracić na znaczeniu, bo większość kosztów mocno wzrasta, w tym zwłaszcza energia i siła robocza. Gospodarstwa sadownicze są na pograniczu płynności finansowej, a większość z nich ma niestety trwałe, strukturalne problemy ekonomiczne.
Dotychczasowe działania branży polegały głównie na zapobieganiu wzrostowi kosztów produkcji, pobudzaniu konsumpcji wewnętrznej oraz zwiększaniu eksportu. Zmiana tego niekorzystnego trendu cenowego wymaga dalszego wzmocnienia sprzedaży na rynki zewnętrzne, spożycia krajowego, jak też posiadania alternatywy w postaci innowacyjnej oferty dla produkcji konwencjonalnej.
Warto zwrócić uwagę, że konkurencja w Europie Zachodniej, widząc brak możliwości skutecznej rywalizacji z bardzo tanią ofertą z Polski poszła w nieco innym kierunku niż zwiększanie tradycyjnej produkcji. Wprowadzono certyfikację jakościową, nowe odmiany, w tym tzw. „klubowe”, inne technologie produkcji, w tym bez pozostałości środków ochrony roślin, oraz rozwinęła -zgodnie z trendami żywieniowymi- produkcję ekologiczną. Dzięki temu sadownictwo wielu krajów odparło w dużej części ekspansję polskich tanich owoców, a tamtejsi sadownicy uzyskują dużo wyższe ceny w porównaniu do naszych.
Wydaje się, więc że dotychczasowe działania są już niewystarczające i należy zastosować także inne metody poprawy sytuacji. Bez poszukiwania nowych rynków zbytu, bez wzrostu sprzedaży w dotychczasowych destynacjach, oraz bez przedstawienia konkurencyjnej jakością i innowacyjnością oferty, polskie sadownictwo będzie traciło swoją pozycję. Szczególnie dotknie to samych plantatorów, jak też firmy handlowe, w tym grupy i organizacje producenckie.
Koniecznym jest, więc dokonanie precyzyjnych badań rynku owoców na najważniejszych z polskiego punktu widzenia rynkach, poprzez porównanie cen uzyskiwanych w obrocie handlowym na produkty konwencjonalne, wytworzone z ograniczeniem użycia środków ochrony roślin, ekologicznych i „klubowych”. Należy też przeprowadzić szczegółową ich analizę i dostosować do nich odpowiedni dobór odmian, technologii wytwarzania i metod wdrażania do produkcji i handlu.
W tym celu Związek Sadowników RP złożył stosowany wniosek do Funduszu Promocji Owoców i Warzyw zakładający wsparcie badań rynkowych w tym zakresie. Głównym celem realizacji zadania – badań rynkowych, będzie uzyskanie informacji na temat opłacalności wybranego rodzaju produkcji sadowniczej, które posłużą, jako baza do przygotowania Strategii Rozwoju Polskiego Sadownictwa na najbliższe trzy dekady.
Miejmy nadzieje, że zostanie on zaakceptowany.
Mirosław Maliszewski,
Prezes Związku Sadowników RP
Źródło: polskiesadownictwo.pl
Komentarze
Sadzą i będą sadzoc bo pole nie może stać puste a przy okazji będzie wincyj jak u sumsiada
Do tego wcale to nie jest takie zdrowe i dla roślin i dla konsumentów...
Bez dodatkowych odżywek odpowiednio dobranych nawozów i zabiegów wydajność i jakość spada i tu nie ma przebacz.
Idealne warunki takie jak w 18 roku mogą się już długo nie powtórzyć.
Dobrze że są jeszcze pasjonaci którzy produkują jabłka ,,nadające się do spożycia,,
Dzięki takim ludziom w Polsce jeszcze ktoś te owoce spożywa bo to co spotykamy na marketowych półkach wróży tylko spadkiem konsumpcji.
Czyli jest tak jak myślałem - produkujesz towar niszowy. I sprzedajesz w odpowiednich niszach. To dobra strategia, gdy ma się małe gospodarstwo, czas i ... zdrowie pozwalające na taką działalność. Ja to czasem nazywam manufakturą. No i dobra lokalizacja - OK. To pozwala uzyskiwać ceny detaliczne i tylko dzięki temu wydajność 30 t/ha może być akceptowalna.
Kwestia jakości - okazuje się, że określenie "jabłko wysokiej jakości " oznacza co innego dla różnych ludzi. Dla jednych to będzie wielkość 8+, dla innych 100% wybarwienia, a dla jeszcze innych to jędrność, albo... smak. Wysoka jakość to zespół kilku czynników dopasowanych do potrzeb konkretnego odbiorcy. Jak już ustalono - masz produkcję niszową... i produkujesz jabłka w jakości dopasowanej do tej niszy. Ale w Polsce zjadamy nie więcej jak 700tys.ton jabłek. Nawet jak zwiększymy krajowe spożycie na głowę, to i tak przez następne 10 lat raczej nie zjemy rocznie więcej jak 1 mln ton (to optymistyczna prognoza - a może raczej utopia). A produkujemy średnio ok.4mln ton. Co zrobić z resztą? bo w eksporcie jabłka 8+ to już nie jest taka wysoka jakość... No i inne odmiany idą na eksport niż w "niszach". A jak mamy robić surowiec do przetwórni... to chyba powinno się to robić inaczej. A więc produkcja niszowa to co innego niż produkcja wysokotowarowa.Mamy robić "pod klienta"? robimy (choć nie wszyscy, a nawet wydaje mi się, że większość nie wie dla kogo produkuje). Ci, którzy robią na rynek krajowy - robią jakość pod wymagania tego rynku. Ci, którzy robią na eksport - robili jakość pod wymagania rosyjskie, a teraz starają się dostosować i robić jakość wymaganą w innych częściach świata. I jak na razie - więcej jabłek eksportujemy niż zjadamy.
A teraz kwestia trzecia - opłacalność. twój wywód wskazuje na lepszą jakość przy plonie 30 t/ha niż przy 80 t/ha. Możemy się spierać znów co dla kogo znaczy "jakość", ale z moich obserwacji wynika, że ci, którzy rokrocznie uzyskują ok.80 t/ha (+/- 10 ton) mniej jabłek wywożą na przemysł niż ci, którzy zbierają 30-40 t/ha. Więc jak to jest z tą niby kiepską jakością przy wysokich plonach? Natomiast rozumiem, że jak ktoś robi 30-40 t/ha.... nie uwierzy, że można zrobić dobrą jakość przy dwukrotnie wyższej wydajności. Trudno.Nie mój problem :) Jeśli ktoś się z tym dobrze czuje - niech dalej wierzy w to co mu pasuje. Ja wiem, że jakby ktoś zrobił jednego roku 80 t/ha drobnego "przemysłu" - w następnym roku miałby przemienne owocowanie. Rok 2018 wykazał, że drzewa potrafią wydać o wiele wyższe plony (i to dobrej jakości) niż wcześniej się nam wydawało.
No i proponuję wstawienie innych cen do wyliczeń... a także dobre policzenie kosztów produkcji 1 kg jabłek. Zwrócę uwagę, że np. koszty ochrony liczone na 1 ha niezbyt się różnią przy różnych wydajnościach (30-80 t), ale jak je podzielimy przez ilość towaru, to jednak inaczej wychodzi koszt policzony na 30 ton, a inaczej na 80 ton. No i nie znam nikogo, kto robi corocznie po 70-90 t/ha i sprzedaje po 40gr. Ale znam wielu, którzy robią po 30-40 t/ha i większość wiozą na skup... właśnie po tej cenie.
Pozdrawiam
Kilka sklepów,kontrakty z firmami na dostawę jabłek dla pracowników,ogromna sprzedaż na miejscu(mam korzystną lokalizację).Dobór odmian jest pod moich klientów, a nie pod eksport(nie mam gali ,a goldena zbieram żółtego itp;z gruszek nie mam konferencji a np dicolora gdy brakuje ludzie zamawiają telefonicznie...tylko ja gruszki sprzedaję w fazie dojrzałości konsumpcyjnej a nie sklepowej itp).Na Bronki (nie co roku)zawożę tylko towar extra-gdy mam go nadmiar i sprzedaję pośrednikowi który ma najlepszy towar,jedyny gość który docenia jakość i za nią płaci.Taką przyjęliśmy strategię, nie będziemy się ścigać z sadownikami co mają po kilkanaście czy kilkadziesiąt ha jabłoni.80ton z ha po 40 gr , czy 30t po 1,8zł ... ja wolę tę drugą opcję(ceny z roku urodzajnego).Ale nie każdy ma dobrą lokalizację, ważne aby każdy nim posadzi kolejną kwaterę miał na jabłka z tej kwatery klienta inaczej niedługo wszyscy będziemy w czarnej _upie.
..inni wejdą na nasze miejsce
Bez giełd i eksportu...
czyli tylko detal ? ewentualnie mali pośrednicy ?