Parchowe rozterki

Sezon zabiegów przeciwko parchowi rozkręcił się już na dobre. Wraz z sezonem rozkręciły się dyskusje o pryskaniu. Kiedy pryskać? Czym? Dlaczego tak bądź dlaczego nie? Niewątpliwie ciekawym wątkiem jest fakt możliwości (bądź nie) wysiewu zarodników przy aktualnych temperaturach. Nauka już dawno wskazała optymalne oraz minimalne temperatury powietrza w jakich wysiewa się parch jabłoni. Warto tutaj sięgnąć po malutką książeczkę B. Meszki oraz S. Masnego pt.: Parch jabłoni. Na stronie 29 czytamy tam o czynnikach warunkujących wysiewy i pada tam temperatura +2 stopnie Celsjusza, jako graniczna, poniżej której nie dochodzi do wysiewów zarodników. Oprócz wysiewów są też infekcje i tutaj pomaga nam tabela Millsa oraz jego następców (Jones, McHardy i Gadoury) gdzie czytamy, że wraz ze spadkiem temperatury rośnie czas zwilżenia liścia, potrzebny do zainfekowania tkanki przez grzyba Venturia inaequalis. Kontynuując, dla temperatury 2,5 stopnia Celsjusza potrzeba 30 godzin zwilżenia tkanki, aby grzyb dokonał infekcji (McHardy). Jeśli przed upływem tego czasu dojdzie do wyschnięcia tkanki, to infekcja zostanie przerwana.

parch_forum.jpg

No i mamy zimno, wietrzenie i rodzi nam się pytanie: czy trzeba pryskać? Po dyskusjach widać, że sadownicy mają wątpliwości, wymieniają się argumentami i – oczywiście – każdy zostaje przy swoim. Ma prawo, jego opryski, jego traktor, jego pieniądze. Jednak prawda jest jedna i obiektywna, nie ma różnych wersji. Albo był wysiew, albo go nie było. Albo była infekcja, albo nie. W strategii pryskania zapobiegawczego zabieg wykonujemy przed wysiewem zarodników. Niestety nie jesteśmy w stanie otrzymać gwarancji przebiegu pogody, toteż nie wiemy czy faktycznie do wysiewu dojdzie (bo temperatua może spaść poniżej prognozowanej, itd), nie wiemy, czy dojdzie do infekcji (bo wiatr szybciutko osuszy liście i przerwie bieg czasu potrzebny dla infekcji). Jednak pryskając zapobiegawczo wykonujemy zabieg nieco na wyrost, minimalizując ryzyko. Przy tej strategii bierzemy pod uawgę fakt, że kilka zabiegów w sezonie może być chybionych. Akceptujemy to, uznając, że lepsze te chybione zabiegi niż późniejsza potrzeba interwencji lub – o zgrozo – wyniszczania plam parcha.

Poza tym, na tym etapie wegetacji, nie jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić zwilżenia zielonej tkanki. Jest ona zbita, zwinięta i silnie pofałdowana. Pąki są blisko siebie i obecność tam wody jest dłuższa niż na gładkim liściu. Ciężko jest więc kategorycznie stwierdzić fakt wystąpienia optymalnej długości zwilżenia dla zajścia infekcji. Jest to kolejny argument za zagęszczeniem zabiegów, mimo wątpliwości jakie budzi u nas przebieg pogody.

Oczywiście pojawia się argument pieniędzy. Każdy zdaje sobie sprawę z kosztowności wykonania ochrony przeciwparchowej. Nie da się ukryć, że te zabiegi są drogie, produkcja jabłek w ogóle staje się coraz droższa (relatywnie do cen sprzedaży). Jednak przecież są też inne choroby niż parch, np.: aktualnie zagrożenie może nieść Neonectria, czyli sprawca raka drzew owocowych. Grzyba tego zwalczamy m.in.: miedzią, która również może zabezpieczyć przed infekcjami parcha jabłoni, a więc mamy dwa w jednym. Na obecnym etapie wegetacji miedź jest dość dobrym zabezpieczeniem przed parchem, no i ma atrakcyjną cenę w porównaniu do innych substancji. Toteż powinniśmy ją śmiało wykorzystywać. Taki zabieg da nam spokój sumienia (zabezpieczenie przed chorobami) ale też nie zrujnuje kieszeni.

Konkludując: przeciętny sadownik nie ma możliwości zweryfikowania czy do wysiewu dojdzie (brak gwarancji przebiegu pogody), nie ma możliwości zweryfikowania możliwości zajścia infekcji (trudno ocenialne zwilżenie wewnątrz pąka, którego nawet stacje meteo nie wykazują). Dla bezpieczeństwa należy sad zabezpieczyć, bo i tak lepszy przestrzelony zabieg niż późniejsze wyniszczanie. Można obniżyć koszty zabiegu stosując tańsze rozwiązania opryskowe.

Jednak niech każdy pryska po swojemu. Polskiego sadownika nie da się przekonać do niczego (bo "on już tyle lat pryska, że wszystko wie a doradcy to tak muszą gadać") a poza tym, czy jest, aby taka potrzeba?

P.S. Nie jestem doradcą ;)

_________________________________________

Zachęcamy do śledzenia filmów z sadu, w których sadownik na bieżąco dokumentuje wykonywanie zabiegów ochrony roślin:

 

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+1 #2 prof nieuk 2021-04-24 16:07
Każdego kto mądrze mówi można wysłuchać ale decyzję zawsze należy podjąć osobiście i wziąć za nia odpowiedzialność.
Cytować
+3 #1 Pawel 2021-04-24 10:28
W artykule da sie wyczuc pewna jakby kpine z sadownika ze on wie niby lepiej od doradcy ze jest madrzejszy itd. A jak ufac diradca jak oni jednego roku gadaja tak a drugiego siak, kto jak nie doradcy zniszczyl discus kazac pryskac w bloku I doszlo do uodpornienia. W dzisiejszych czasach rzadzi pieniadz u na sto proc beda reklamowac by pryskac.
Cytować

Powiązane artykuły

Czy czeka nas parchowy rok?

Skąd parch w sadzie?

Parch A.D. 2023

Sadownicy polują

X