Niemcy mają dość. Rolnicy zablokowali drogi i autostrady
Tysiące rolników wyszło na ulice kraju, aby zaprotestować przeciwko cięciom budżetowym rządu. Media informują o paraliżu autostrad i centrów miast. Oczekuje się, że protesty potrwają przez cały tydzień.
Sytuacja na linii rolnicy – rząd w ostatnim czasie stawała się coraz gorętsza ze względu na sprzeciw przeciwko cięciom dopłat rolnych. Ostatecznie rząd ugiął się pod presją i wycofał z części z nich, jednak rolnicy uważali, że ustępstwa są niewystarczające.
– Żądamy całkowitego wycofania tych podwyżek podatków, bez żadnych „ale” – powiedział „Bildowi” przewodniczący Niemieckiego Związku Rolników Joachim Rukwied. Jak wskazywał, sektor jest niezadowolony i sfrustrowany, ponieważ ma wrażenie, że „w Niemczech polityka rolna jest tworzona z nieświatowej, miejskiej bańki” i jest wymierzona „przeciwko rodzinom rolniczym i obszarom wiejskim”.
Oczekuje się, że protesty potrwają przez cały tydzień, a niektóre obszary Niemiec pogrążą się w chaosie komunikacyjnym. Do blokad autostrad najczęściej dochodzić ma w stolicach krajów związkowych. Zablokowane będą również niektóre kluczowe arterie komunikacyjne.
Rolnicy ostrzegają, że jeśli rząd nie zmieni nic w swojej polityce do 15 stycznia, demonstracje będą eskalować. „Jesteśmy gotowi sparaliżować kraj, jak nigdy wcześniej”, powiedział „Bildowi” Günther Felßner, przewodniczący bawarskiego stowarzyszenia rolników.
To właśnie tego dnia w Bundestagu rozpocznie się debata nad nowym budżetem na 2024 rok. Rząd musi załatać lukę budżetową po tym, jak Trybunał Konstytucyjny uznał jego wcześniejsze praktyki wydatkowe za niezgodne z konstytucją. Chociaż obecna propozycja zakłada zmniejszenie cięć w dotacjach dla rolników, krytycy twierdzą, że oszczędności wciąż głównie uderzają w nich.
W geście protestu niemieccy rolnicy sięgają po coraz bardziej radykalne środki. W czwartek (4 stycznia) tłum kierowców ciągników zablokował prom, którym minister gospodarki Robert Habeck wracał z wakacji, uniemożliwiając mu jego opuszczenie.
Incydent ten wywołał masowe oburzenie niezależnie od reprezentowanej opcji politycznej. Kanclerz Olaf Scholz mówił o „haniebnym działaniu”, a lider konserwatywnej opozycji Friedrich Metz stwierdził, że akcja była objawem „awanturniczej kultury protestu”.
Na eskalującą sytuację uwagę zwróciła również uwagę przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. „W demokracji nie ma miejsca na przemoc”, stwierdziła podczas sobotniego (6 stycznia) spotkania partii CSU w Bawarii, dodając, że głównym tworzywem demokracji jest dialog.
fot. Twitter/@FranzBranntwe10
Komentarze
Dla zabicia czasu protest ;)