Zielony Ład jednak nie taki straszny?
Założenia Europejskiego Zielonego Ładu budzą zaniepokojenie wśród sadowników. Dlatego nie dziwi, że nowa strategia UE była motywem przewodnim 62. Konferencji Ochrony Roślin Sadowniczych. W pierwszym wystąpieniu prof. dr hab. Joanna Puławska odpowiedziała na kilka najczęściej zadawanych przez sadowników pytań.
Do 2030 r. UE planuje zwiększyć skalę rolnictwa ekologicznego do 25% wszystkich upraw, zmniejszyć ilość używania pestycydów o 50% (szczególnie tych niebezpiecznych) i nawozów sztucznych o 20%. Co to oznacza to dla polskich sadowników?
Pani Profesor zwróciła uwagę, że zapis ograniczenia pestycydów o 50% nie dotyczy tylko Polski, ale ograniczenie to ma być osiągnięte w skali całej UE. Polska zajmuje 5. miejsce pod względem poziomu zużycia pestycydów. Co roku w UE sprzedawanych jest ponad 330 000 ton środków ochrony roślin, w Polsce sprzedaje się nieco ponad 24 tys. ton. Średnia europejska to 2,05 kg/ha. Polska jest poniżej tej średniej, zajmujemy 13 miejsce, tj. 1,67 kg/ha.
W konktekście Zielonego Ładu dużo mówi się o spadku produkcji, w przypadku jabłoni wyliczenia wskazują na ograniczenie plonowania nawet o 30%. Zdaniem Pani Profesor gdyby ograniczyć stosowanie środków ochrony roślin o 50% (50% substancji czynnych) to rzeczywiście możemy mówić o takim spadku. Jednak Profesor Puławska podkreśliła, że konieczność ograniczenia zużycia środków ochrony roślin jeszcze nie obowiązuje prawnie, Europejski Zielony Ład to strategia, ambicja, cel, a nie akt prawny. Jednak to nie oznacza, że nic się nie zmieni. Zmiany będą, obecnie przygotowywana jest tzw. dyrektywa „pestycydowa”, która była szeroko konsultowana. Propozycja aktów prawnych ma pojawić się w marcu br. i ma być jeszcze konsultowana.
Prelegentka zwróciła uwagę, że gdyby każdy z sadowników obniżył stosowanie pestycydów o 50% wyprodukowanie żywności, na takim poziomie jak jest produkowana teraz, i takiej jakości jak jest produkowana teraz, nie byłoby możliwe. Nie dotyczy to tylko sadowników w Polsce, ale w całej Europie. Rolą rolnictwa jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego, dlatego tak drastyczne ograniczenie stosowania środków ochrony roślin wpłynęłoby drastycznie na ceny owoców i warzyw, żywność UE przestałaby być konkurencyjna wobec żywności spoza Unii.
Ale to nie znaczy, że nie będzie trzeba zmniejszyć stosowanie środków ochrony roślin – Według sprawozdania Międzyrządowego zespołu ds. zmian Klimatu około jednej trzeciej światowych emisji gazów cieplarnianych pochodzi z systemów żywnościowych.
Analizy przestawione przez Instytut Ogrodnictwa wykazują, że by utrzymać produkcję owoców w Polsce na podobnym poziomie i przede wszystkim jakość tej produkcji, spadek użycia ś.o.r jest możliwy, ale nie o 50%. Z obliczeń Instytutu Ogrodnictwa wynika, że maksymalna redukcja środków ochrony roślin w Polsce to 12%, minimalna 5%. Jednak jak podkreśliła Pani Profesor, niemożliwe jest jednoznaczne określenie ograniczeń, ponieważ na rolnictwo i stosowanie środków ochrony roślin wpływa wiele czynników, których nie można przewidzieć jak np. pogoda czy pojaw nowych agrofagów.
Komentarze
Czy ta pani profesor wie!! że jak oni zachód ograniczy o połowę to nawet nie zaszkodzą swoim sądom.
A jak Polska ograniczy o połowę to będzie tak jak żyd oszczędzał na karmie dla konia. Że koń zdechł. Naprawdę dla nauki trzeba jeszcze wyobraźni.
na stronie ministerstwa zdrowia jest , że prawie 40% dzieci jest chory ( to prawie co drugi ! )
moim zdaniem ważne jest tylko aby zatrzymać import z poza EU , no i najważniejsze dotacje u nas muszą być takie jak na zachodzie - a ostatnio nikt o tym nie mówi !?
Zamiast rodzimej produkcji którą można kontrolować będziemy mieli chińszczyznę nad którą nie panuje nikt i nikogo nie obchodzą żadne normy ani ekologia.
Brak słów
Tak jak cała ekologia,świetlówki,freony i zielona energia.
Szwindel jak z globalnym ociepleniem
Bogaci są jeszcze bogatsi.
Mają tyle,że teraz chcą już tylko władzy nad światem.
A ciemny lud łyka wszystko
dlaczego również ,,nie'' w stosowaniu glifosadu w sadownictwie? Tu każdy rolnik panicznie boi się przypadkowego zastosowania glifosadu na liście drzew, bo oznacza, to bardzo często śmierć jabłoni. Zastosowanie tego środka do zwalczania chwastów pod koronami drzew stymuluje ograniczenie zabiegów agrotechnicznych w sadzie. Choć obiektywnie trzeba przyznać, że jakość herbicydów opartych na tym środku, szczególnie w okresie ostatnich dwóch lat drastycznie spadła. Skutkiem tego jest niska efektywność wykonywanych zabiegów, co nie ma odzwierciedlenia w cenie herbicydów. Cena po prostu, szczególnie w stosunku do jakości produktu, jest nikczemnie wysoka. W zależności od warunków pogodowych mechanicznie chwasty w sadzie należy zwalczać, co około dwa tygodnie. Mnożymy, to przez litość rzędów w sadzie, razy dwa (bo każdy należy objechać z dwóch stron), razy x naszych dodatkowych roboczogodzin, razy zwielokrotnione zużycie oleju napędowego, efektem tego jest ekologia, czy demagogia? Wycofuje się również środki ochrony roślin oparte na wyciągach roślinnych. Jednocześnie z dbałości o ekologię i konsumentów, technokraci nie wprowadzają zakazu stosowania określonego czerwonego barwnika spożywczego, który jest stosowany szczególnie do koloryzowana słodyczy. Jedynie sugeruje się konsumentom zmniejszenie spożycia. Za chwilę tą schyzofreniczną Europę, pożre smok, bynajmniej nie wawelski. W sferze produkcji elektronicznej i przemysłowej jest, to już faktem. Zostało już, tylko rolnictwo. A u nas pozostali, tylko ślepcy.