Nie wszyscy gramy do tej samej bramki
Na polskim rynku mamy ogrom śliwek, GUS twierdzi, że nawet 12% więcej niż w roku ubiegłym, czyli 130 tysięcy ton! Mimo to do Polski jedzie import śliwek z Serbii. Nie jestem przeciwnikiem importu owoców do Polski, sam eksportuję je na różne rynki i rozumiem, że żeby móc eksportować, to trzeba pozwolić importować. Natomiast śmieszy mnie, że importem zajmuje się grupa producentów owoców. Ta grupa chwali się na stronie, że posiada w ofercie śliwki, jednak to chyba chodzi o te serbskie…
Dziwna to grupa producentów, która owoce musi importować. Gdyby to robiła jakaś zwykła firma handlowa, to bym tylko wzruszył ramionami. Jednak jaki jest sens istnienia takiej grupy? Grupy powinny handlować tym, co produkują, przecież taki był sens ich powoływania: wzajemna pomoc w upłynnianiu swojego towaru. Okazuje się jednak, że taka grupa, to zwykła firma handlowa, która nie zajmuje się organizacją sprzedaży towaru, wyprodukowanego w gospodarstwach ich członków, tylko po prostu handlem owocami. Handel nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie, tylko czemu polski podatnik futrował publicznymi pieniędzmi firmę, która zajmuje się handlem serbską śliwką? To miało służyć polskim sadownikom, którzy zrzeszeni w tej grupie, mieli rozwijać swoją produkcję owoców. Tymczasem grupa pomaga rozwijać się naszym kolegom z Serbii.
Ponownie podkreślę, prawa ta grupa nie złamała, może nawet zarobiła na tej transakcji kasę dla swoich udziałowców, tylko czy taki był sens powstawania tych spółek? Jak z tym importem serbskich owoców, czują się producenci śliwek zrzeszeni w tej grupie? Aby taki import był opłacalny, to serbska śliwka musi być tańsza niż krajowa, czyli oferując ją marketowi, to grupa producentów owoców, przyczynia się do spadku cen owoców w Polsce! Mówiąc wprost, grupa ta, działa na szkodę sadowników. Za publiczne pieniądze powstał podmiot, obniżający rentowność rodzimej produkcji. Pamiętam jak prezes tej grupy mówił (jesienią 2021) abyśmy jako sadownicy rozsądniej planowali produkcję, bo zalewanie rynki tanim towarem szkodzi wszystkim a tymczasem sam importuje tanie owoce z Serbii. Jesienią też mówił na posiedzeniu COPA-COGECA, że wzrost kosztów produkcji stawia problemy przed całą branżą i zagraża nie tylko opłacalności produkcji ale podważa nawet jej sensowność. Zapomniał jednak dodać, że sam tę opłacalność u nas niszczy poprzez swoje działania importowe. Gdyby to była prywatna firma handlowa, to by mnie to nie gryzło. Ludzie, którzy zajmują się importem owoców w szczycie krajowego sezonu, pozycjonują się na liderów naszego środowiska sadowniczego. To oni rozważają o przyszłości branży w tym Core Team'ie.
Teraz, po tym przydługim wstępie o polityce handlowej jednej z grup, wróćcie Państwo do mojego porannego tekstu o spadku cen śliwek. [W markecie po 8, u sadownika po 1,40zł/kg] Czy nie miałem racji? Drogi Sadowniku, te grupy, tacy pośrednicy, nie zadbają o Twój interes! Oni nie czują misji pomagania Wam, kierują się własnym, egoistycznie rozumianym zyskiem. Jeśli chcecie myśleć o sadownictwie jako sposobie na życie, jako źródle dochodu, to musicie omijać takie firmy szerokim łukiem. Oni nie mają skrupułów aby importować śliwki z Serbii, a Wy – nie wiedzieć czemu – uważacie ich za jedyny kanał zbytu dla swoich owoców. Czas przejrzeć na oczy. Jaki hejt na mnie się tu wylewał gdy pisałem o konieczności nawiązywania bezpośrednich relacji z marketami czy importerami. Teraz macie czarno na biały, że ciągle tkwiąc w obecnym łańcuchu dostaw niczego się nie dorobicie. Jeśli tylko cena śliwek przekroczy 2 złote, czyli tyle abyście Wy coś zarobili, to ci ludzie przywiozą tę śliwkę z Serbii czy innej Mołdawii. Ufając, że obecny model rynku jest odpowiedni, skazujecie się na zawsze na rolę dostarczyciela taniego surowca i pozostaje Wam tylko wyżalanie się w internecie. Myślenie, że sadownik jest od tego aby produkować, a firmy handlowe od zdobywania rynków, właśnie ukazało swoją patologię. Wy wyprodukowaliście owoce, a oni zdobyli rynek dla serbskiej śliwki. Zostajecie więc ze swoją śliwką sami, możecie ją ewentualnie im oddać za 1,2 zł/kg. Nie miejcie do nich pretensji, oni kierują się własnym interesem, po prostu sami zacznijcie się też kierować własnym interesem.
Komentarze
Od początku mówiłem,że GP były tworzone przez firmy handlowe a nie przez sadowników
Do tego wałki z fakturami i zawyżanie kosztów w trakcie budowy
Co nie podważa sensu tworzenie grup tylko obrazuje patologie polskiego sadownictwa
Na Węgrzech rozszabrowano co trzecie euro z dotacji unijnych
U nas coś ok 10 procent
To powszechny proceder w całej Europie
Tam gdzie państwowe fundusze tam kolejka szabrowników
Ani to wina platfusow ani pisiorow
Ludzka natura i tyle
Cytuję ***** ***:
Zamiast zacząć dyskusję co zrobić by poprawić sytuację to ciągle szukają winnych a winni jesteśmy my sami
Drastycznie trzeba obniżyć produkcję i zmniejszyć liczbę gospodarstw.
Co zrobić z ludźmi,którzy wygasza produkcję???
Gdzie będą pracować???
Nie ma innej drogi wszystkie kraje produkujace jabłka przez to przeszly
Mieliśmy 20 lat ale tylko umiemy sadzić
Smutna refleksja
co na to rząd i Agencja która dała kasę na GP ?
Brawo zwolennicy brukselskiej demokracji
Od początku zakładania GP było czuć że to będą wałki,(ja nawet wtedy też miałem propozycję wstąpienia do jednej z nich).Wtedy pani ZS zachwalała jakie to będą ochy i achy samo dobro. Jak jej powiedziałem że GP to jest legalne dokładanie do grup przestępczych to się obraziła. Przypomniałem jej jak o 6.00 rano obudzono jej syna bo brakuje 7 baniek z PROW-u za 2008 -2013 .A ja czekam na rozliczenie GP za okres 2013-2018 tu to będą lepsze wałki.Wiem że polecą minusiki ale to będą minusy "platfusy" mam to w głębokim poważaniu.