Sprzedaj gruszki nim przypłyną te z Argentyny
Jak świeżo podpisana umowa o handlu z Mercosur wpłynie na europejski rynek jabłek i gruszek?
Już wszyscy napisali o problemach, jakie przyniesie to produkcji wołowiny, drobiu czy cukru. Generalnie również produkcja zbóż może się zachwiać. Tragedia może dotknąć wszystkie rodzaje produkcji ekologicznej, choć chyba owoce najmniej.
Przyjrzyjmy się najpierw Argentynie, która ostatnio, za sprawą swojego ekscentrycznego prezydenta, jest obiektem zainteresowania całego świata. Przeprowadza właśnie bardzo libertariański eksperyment ekonomiczny, który również wpłynie na handel z Europą. Prezydent Milei postanowił zlikwidować w tym kraju inflację i całkiem sprawnie mu to idzie, jednak kosztem konkurencyjności swojej gospodarki. W wyniku wysokich stóp procentowych argentyńskie peso jest dość drogie, przez co eksport do krajów Mercosur zaczął przygasać.
Wszystkie te kraje produkują podobne produkty, a więc nie uzupełniają się, tylko konkurują między sobą. Stąd w Buenos Aires ostrzą sobie zęby na szansę eksportu do UE. Klienci zza morza mają duże pieniądze – nie to co sąsiedzi z Brazylii – więc argentyńskie ceny żywności ich nie przerażają.
Argentyna od lat rozwija produkcję jabłek i gruszek. Co ciekawe, produkuje więcej gruszek (625 tys. ton) niż jabłek (485 tys. ton). Eksportuje około 317 tys. ton gruszek i 80 tys. ton jabłek. W ciągu kilku ostatnich lat nastąpiła znaczna redukcja liczby producentów owoców. Przyczyniła się do tego trudna sytuacja ekonomiczna w kraju (bieda) oraz duży odpływ siły roboczej do miast. Był taki moment, że sadownicy mocno protestowali, ale w Argentynie nie ma grupy społecznej, która jeszcze nie protestowała.
Mimo wszystko badania USDA wskazują, że sytuacja ekonomiczna gospodarstw sadowniczych jest nad wyraz dobra. A teraz istotna informacja: wiecie Państwo, ilu sadowników (jabłka i gruszki) jest w Argentynie? Około 1600 osób.
Jakie odmiany produkują? Głównie Red Delicious (ponad 60%), następnie Granny Smith, trochę Gali i Pink Lady. Jeśli znajdą Państwo trochę czasu, sugeruję zerknąć na Facebooka i poszukać profili tamtejszych gospodarstw. Są to naprawdę potężne przedsiębiorstwa, które potrafią handlować owocami.
Oczywiście mają też swoje problemy. O kwestiach związanych z mocnym peso już napisałem, ale dodatkowym problemem jest chłodzenie. Spora część magazynów nie posiada kontrolowanej atmosfery, co uniemożliwia długie przechowywanie owoców. Duża część produkcji jest sprzedawana zaraz po zbiorach, a szczyt eksportowy przypada na pierwsze półrocze. Wówczas podaż gruszek (głównego owocu eksportowego) z półkuli północnej jest mniejsza, więc łatwiej o zbyt.
Dochodzi tu jednak kwestia silnego peso, które hamuje eksport, co szczególnie widoczne jest w aktualnym sezonie. Według raportu Fruitnet z początku września 2024 roku, w tym sezonie Argentyna ma rekordowe zapasy owoców w magazynach. Silne peso sprawiło, że nie wyeksportowali tego, co planowali w pierwszym półroczu. To pokazuje, dlaczego Argentynie tak bardzo zależy na otwarciu handlu z Europą.
Warto dodać, że mają spory potencjał do zwiększenia swojej produkcji, o ile tylko znajdą rynek zbytu. Istotnymi klientami dla argentyńskich gruszek są Rosja, Holandia i USA. Widać więc, że potrafią eksportować.
Czy mamy się czego bać? Moim zdaniem tak, choć nie zaleją nas swoimi owocami od razu. Potrzebują czasu na modernizację chłodni i wydłużenie okresu eksportowego. Silne peso nadal jest stosunkowo tanie, jeśli płaci się w euro. Argentyńczycy mają ogromne doświadczenie w eksporcie. To nie są rolnicy jak u nas – to poważni przedsiębiorcy, którzy operują cenami FOB San Antonio Oeste, a nie pytaniem "ile dają na sortowanie?".
Komentarze
My niczego się nie boimy
Nigdzie na świecie nie ma takich gospodarzy i takiej miłości do ziemi jak w Polsce
Zbieranie jabłek po 8 gr to znakomity biznes i takie ceny nas nie przerażają
Wszystkie drzewka wykupione że szkółek i targów bo jest za mało i inni weszli na nasze miejsce