Zarabiasz więcej niż twój pracownik?
Od kilku dni w amerykańskich mediach branżowych głośno jest o kosztach pracy przy produkcji jabłek. Producenci już wcześniej alarmowali, że rosnące koszty robocizny wywracają do góry nogami cały biznes jabłkowy. Po zeszłorocznych zbiorach zlecono profesjonalnym audytorom zbadanie wynagrodzeń za pracę w gospodarstwach sadowniczych oraz ich stosunku do wartości zbioru.
Kilka słów wyjaśnienia: wielu amerykańskich sadowników korzysta z zagranicznych pracowników do prac w sadach. USA posiada specjalny program wizowy (H-2A) dla sektora rolnego, który umożliwia zatrudnienie pracowników, ale jednocześnie narzuca obowiązek wypłaty stawek ustalonych przez urzędników. Owszem, dostęp do pracowników jest łatwy, jednak ich koszt jest sztywnie regulowany.
W badaniu uwzględniono wszystkie koszty pracy w sadzie, nie tylko te związane ze zbiorem owoców, ale także takie jak cięcie drzew czy ręczne przerzedzanie zawiązków. Wyniki badania nie tyle wstrząsnęły rynkiem, co raczej zmroziły branżę. Okazało się, że w 2023 roku aż 99% wartości zbioru stanowiły koszty pracy. Jak w takich warunkach producenci przetrwali? Gdzie znaleźli środki na paliwo czy środki ochrony roślin? W pracy własnej. Sadownicy często rejestrowali swoje godziny pracy, ale nie wypłacali sobie wynagrodzenia. Brzmi znajomo?
Rok 2023 był rekordowy pod względem relacji kosztów pracy do cen owoców. W poprzednich sezonach było to 75% (2022) oraz 37% (2013). To pokazuje skalę wzrostu kosztów robocizny w sadownictwie. Wskazano kilka oczywistych wniosków:
- W latach z mniejszym plonem koszty jednostkowe rosną do absurdalnych poziomów, a wyższe ceny owoców nie rekompensują utraty plonu.
- Koszty pracy rosną szybciej niż inflacja.
- Wzrost cen jabłek nie nadąża za rosnącymi kosztami pracy.
Podobny problem mamy w Polsce. Monstrualne koszty robocizny są maskowane przez naszą własną pracę w sadach. Niestety, nasze organizacje branżowe nie podejmują się podobnych wyliczeń. Co więcej, sami sadownicy nie prowadzą takich rachunków. W USA Uniwersytet Pensylwanii udostępnia darmowe narzędzie w Excelu, gdzie można wprowadzić stawki, godziny pracy, plony i ceny, aby precyzyjnie oszacować rentowność produkcji. Takie narzędzia umożliwiają późniejsze realizowanie podobnych badań.
A teraz pytanie: gdyby dziś zapytać dowolnego polskiego sadownika, ile godzin pracy poświęcił na hektar sadu, to ilu potrafiłoby podać konkretną liczbę?
Samodzielne cięcie sadów staje się ostatnio bardzo popularne w Polsce. Dysponujemy nowoczesnymi sekatorami, a nasze sady są coraz bardziej kompaktowe, więc prace idą sprawnie. Nie płacimy ludziom, ale czy to na pewno racjonalne ekonomicznie? Własnej pracy nikt nie liczy jako kosztu, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie uczciwie ocenić, czy sadownictwo przynosi nam realny zysk. Czy na koniec sezonu zostaje nam więcej, niż gdybyśmy pracowali na etacie?
Problem jest głębszy. Wciąż tkwimy w tradycyjnym, „chłopskim” modelu gospodarowania, gdzie praca własna jest codzienną koniecznością. Nie chodzi o to, by sadownik nie pryskał czy nie ciął drzewek osobiście – wręcz przeciwnie. Chodzi o to, by znać wartość własnej godziny pracy. Jeśli po podsumowaniu sezonu okazuje się, że zarobiliśmy 20 zł za godzinę, to gdzie tu sens? Tyle samo zarobi pracownik sezonowy z Ukrainy, który nie ponosi żadnego ryzyka – po sezonie odbiera gotówkę i znika, nie martwiąc się przymrozkami, gradem czy wahaniami cen.
Praca własna też kosztuje. Jest to koszt alternatywny. W czasie spędzonym w sadzie moglibyśmy wykonywać inną pracę, która bardzo często byłaby bardziej opłacalna. To jest problem, z którym musimy się zmierzyć.
Komentarze
Podliczcie firmę dekarską, albo usługę elektryka. Żadnemu szeryfowi nie wyjdzie mniej jak 1000 zł dniówki na czystoo !!
To co że płaci zus. Ale tyle śpiewają że szok. I czeka się pół roku w kolejce.
Ja ich podliczyłem. Sami sprawdźcie.
To normalna stawka za taką pracę jak cięcie. Jak się trafi ziemią na handel to płaci gigantyczną stawkę i go stać. A jak stać to niech płaci i za cięcie. Roboty dla ekip co roku więcej. Są tacy co i 350 biorą, a szeryf 450. Od niego zależy jakich ma ludzi, a ostatecznie odpala nie nadających się, albo czasem uczy, jak są predyspozycje delikwenta i chęć.
Tam gdzie niema szeryfa jest mydło i powidła.
Cejrowski przelicza średnie wynagrodzenie w Polsce i USA
Polak za średnią krajową może kupić 800 kostek masła 200 g
W USA za średnią mogą kupić 2600 kostek w przeliczeniu na kostki 200 g. No bo tam półkilowe masła. Żarłoki jedne
Cytuję Morawiecki:
Bo trzeba wszystko zebrać
Nieważne że nic z tego nie zostaje
To idioci odpisywali mi że pracownika trzeba godnie wynagrodzić
I Mercedesem zawieźć do vuedry po tanie piwo oraz dołożyć ziemniaki, warzywa i chleb
..to teraz zjeby macie
Robotnicy mają więcej
Płacicie dalej 300 za cięcie i 25 zł za drzewko