Ile zarobią skupy na dowozie jabłek przemysłowych?
Kilka dni temu pojawiła się informacja, jak będzie wyglądał odbiór jabłek przemysłowych w ramach interwencyjnego skupu. Opublikowana została lista podmiotów skupujących, a także stawki, na jakie moga liczyć producenci, a także podmioty skupujące.
Okazuje się, że punkt skupujący otrzyma pieniądze za transport oraz marżę za skupione jabłka. Będzie to 0,15 zł za tonokilometr oraz dodatkowe 0,03 zł za każdy dostarczony kilogram. Przy czym, trasa jest liczona w dwie strony, co oznacza, że jeśli odległość od skupu do przetwórni wynosi 50 km, to transportujący otrzyma zapłatę za całe 100 km.
Orientacyjnie, 24-tonowy zestaw zarobi na takiej operacji 360 zł + 720 zł = 1080 zł. Od tego należy odjąć koszty paliwa, więc jakieś 33 litry oleju napędowego w cenie 4 zł netto, czyli 132 zł oraz koszty dniówki kierowcy, tj. około 150 zł. Łącznie, „na czysto” punkt skupujący zarobi 798 zł. Oczywiście, wraz z odległością do zakładu potencjalny zysk rośnie, przy 200 km mamy już 1026 zł, a przy 400 km prawie 1500 zł (obliczenia orientacyjne).
Warto zauważyć, że zysk jest dużo mniejszy, niż w przypadku handlu przemysłem u tradycyjnych odbiorców. Tam marże sięgają 8-9 gorszy na kilogram, nawet przy bliskich odległościach od zakładów. Wartości te robią wrażenie, ale rzeczywiście, skupy narzucają taką marżę, jest to informacja sprawdzona. Rzecz jasna, nie wszystkie punkty mają tak wysoką „przebitkę”. Zakładając, jednak, że jest ona na poziomie 5 groszy, to zysk przy odległości 25 km od zakładu wynosi około 1000 zł na 24-tonowym zestawie.
Eskimos proponuje więc mniejsze zyski, ale z drugiej strony pewność odbioru. Wydaje się, że ktoś wreszcie zauważył, że dotychczasowe marże i zarobki skupów są nieproporcjonalne do roli, jaką pełnią w łańcuchu dostaw.
Komentarze
również zatrudniony jest operator i to dobrze opłacany.
A Adblue nie jest znów takim znaczącym kosztem . A jakby Pan sam załadował przemysł to by być może nie wypisywał głupot. Jak nie będzie się opłacało handlować jabłkami to może się Pan zatrudnić jako operator wózka ( byle Pan nie nadużywał Adblue )
Firma z Gośniewic i Zbroszy Dużej pewnie będzie na pierwszym miejscu (od najgorszej zaczynając ). Jak będzie mniej owoców tym firmom nie sprzedajemy . W wolnym rynku lepszy powinien się bogacić a najgorsi bankrutować . A jak komuś się nie opłaca wozić przemysłu może zawsze przyjść do mnie
zbierać przemysł z ziemi bo mnie się nie opłaca go zbierać .
Poza tym w wielu gospodarstwach to sadownicy ładują towar swoimi wózkami. Tam gdzie ładuje nabywca, to wszędzie jest zatrudniony operator? Też nie sądzę. Skoro redaktor założył, że pracownik jedzie autem, to pewnie założył, że szef sypie. Nie wliczono też amortyzacji, ubezpieczenia ciężarówki, telefonów do dostawców, obsługi księgowej i wielu innych rzeczy. Artykuł porównuje skup dla Eskimosa i skup dla innych przetwórni a nie jest analizą ekonomiczną przedsiębiorstwa skupowego.