Jaki Golden sprzedaje się obecnie najlepiej?
Obecny sezon sprzedaży jabłek zaczął się z mozołem, handel idzie powoli, choć ostatnie dni wskazują na lekkie ożywienie, które zaowocowało wzrostem cen Gali i Goldena Delicousa – dwóch odmian, w przypadku których można mówić o względnym popycie.
Przy czym, prawie wszyscy szukają Goldena „przełamanego”, najlepiej z łososiowym policzkiem. Jeszcze kilka lat temu lepsze ceny uzyskiwał ten o zielonej barwie skórki. Jednak to nie konsumenci zmienili swoje zapatrywania, lecz pojawiły się zapytania z rynków, które preferują Goldena z policzkiem. Należy podkreślić, że zielony Golden to wybór Brytyjczyków, Czechów, Słowaków czy Skandynawów. Natomiast inne rynki preferują raczej bardziej złoty odcień tej odmiany.
W tym momencie wielu sadowników żałuje, że zbyt wcześnie zerwali jabłka lub zbyt wiele zainwestowali w utrwalanie zielonego koloru skórki. Cieszą się ci, którym złoty kolor udał się mimochodem.
Natomiast niewielu dostrzega, że takie rozterki sadowników, to sedno dystansu, jaki jest między producentem, a rynkiem. Gdyby producent wiedział, że jego towar trafi na rynek czeski – niezależnie czy sam je tam wyeksportuje, czy za pośrednictwem innego podmiotu – dokładał by starań, aby towar odpowiadał tamtejszym wymaganiom konsumenckim i nie przejmowałby się, że pojawił się popyt na przełamanego Goldena.
Jednakże bardzo często producent nie wie, gdzie trafią jego jabłka, produkuje w ciemno, co sezon sprzedaje komu innemu. Nie ma wypracowanych trwałych kanałów zbytu, gdzie nabywca przekazuje informacje zwrotne z rynku odnośnie pożądanych cech owoców.
Odcień Goldena to tylko jeden z niuansów preferencji konsumentów. Podobne różnice występują w rozmiarze owoców – na rynku brytyjskim i skandynawskim dobrze sprzedają się małe owoce, tam nawet jabłka w rozmiarze 60-65 mm można korzystnie sprzedać. Na tych samych rynkach mniejszą wagę nabywca zwróci na poziom wybarwienia, a większa na odciski, otarcia i inne uszkodzenia.
Z kolei na Wschodzie dobre pieniądze uzyskuje się za jabłka duże, o bardzo rozległym rumieńcu. To, na jaki rynek produkujemy jabłka powinno determinować nasze produkcyjne decyzje. Dotyczy to zarówno spraw podstawowych, decyzji strategicznych, np.: wybór odmiany, jak i bieżącej produkcji, np.: koloru skórki Goldena.
Brak trwałych powiązań powoduje niepewność i przypadkowość produkcji. Również czas sprzedaży owoców w sezonie zależy od tego, na jaki rynek kierujemy towar. Nie od dziś wiadomo, że największe zamówienia ze Wschodu płyną po Nowym Roku.
Aby zwiększać swoją sprzedaż, jej ilość oraz wartość musimy oferować konsumentom dokładnie to, czego on oczekuje. Trwałe kontakty handlowe, długoletnia współpraca i przepływ informacji między odbiorcą, a producentem to pewność sprzedaży oraz gwarancja satysfakcji po obu stronach. A na konkurencyjnym rynku tylko satysfakcja klienta daje pieniądze producentowi.
Komentarze
No jasne, że dystans warto mieć - wtedy lepiej widać :)
Spinka wynika z faktu, że dla większości sadowników to nie tylko jabłka i praca - to często całe życie i sposób na utrzymanie rodziny, wykształcenie dzieci itd. Napisać że to tylko jabłka i praca to tak jakby powiedzieć: to tylko tylko życie - nic poważnego :)
Jestem zwykłym robiłem w swoim sadzie:)
Proszę darować sobie pana w moim przypadku:)
I generalnie mniej spinki drodzy sadownicy....to tylko praca i tylko jabłka:)nic poważnego
Pieniądze z funduszu promocji może przeznaczyć nie na wycieczki prezesów na targi tylko na STWORZENIE I PROMOCJE marki polskich jabłek
A producentów edukować,zejablja muszą spełniać wymogi bezpueczenstwa
Zamiast narzekać i walczyć z rynkiem trzeba się do niego dostosować
Chcą jeść czerwone i żółte to takie trzeba wyprodukowac