Jak rozegrać sezon wiśniowy?

 

Wczesne, słodkie odmiany wiśni, na lekkich glebach już nadają się do zbiorów, eksporterzy zaczynają ogłaszać zainteresowanie towarem, a na rynkach hurtowych można kupić pierwsze partie Debracena, Groniastej czy Sabiny. Jesteśmy w blokach startowych, zanim jednak wystartujemy, zastanówmy się nad odpowiednią strategią sprzedaży oraz przekalkulujmy wszystkie opcje.

W okresie zbioru czereśni czasami brakowało chłodnej kalkulacji. Rynki hurtowe były niemalże zasypane czereśniami. Cena sukcesywnie spadała, a rozgoryczeni producenci nie raz wracali z towarem do domu mimo że w dużej liczbie przypadków lepszą cenę można było otrzymać u lokalnych firm skupujących. Po podliczeniu kosztów wycieczki na rynek hurtowy, często okazywało się, że sprzedaż w grupie była dużo bardziej opłacalna. Bez kilkudziesięcio kilometrowej trasy, biletu i kilku bądź kilkunastu godzin wyczekiwania na sprzedaż.

Wydaje się, że akurat w tym sezonie czereśniowym, kalkulacja co do opłacalności była jasna bez perspektywy czasu. Chociaż trzeba wziąć pod uwagę fakt, że wielu producentów po prostu lubi handel na rynku hurtowym i być może to jest argument przeważający. Przecież czasem można stracić, innym razem zyskać.

Sezon czereśniowy powoli dobiega końca. Z drzew znikają owoce najpóźniejszych odmian, a na horyzoncie widać początek kolejnego sezonu – wiśniowego. Rozważania dotyczą w tym wypadku wczesnych owoców deserowych, słodkich odmian przeznaczonych na wina, soki, kompoty czy konfitury. Zanim podejmiemy odpowiednią strategię sprzedaży, spójrzmy na nasze owoce i z dystansem stwierdźmy, gdzie najlepiej je ulokować. Jeśli nie mamy zbytnio czym się pochwalić, pojedźmy po pojemniki na najbliższy skup owoców. Nie psujmy rynku nie tyle jakością, co odpowiednią do niej ceną.

Następnie mamy do wyboru rynek hurtowy, a także sprzedaż eksporterom czy grupom producenckim. Widoczny jest popyt na owoce wysokiej jakości, szczególnie pożądany jest towar z sadów nawadnianych. Ceny za kilogram mieszczą się w widełkach od 3 do 4 złotych za kilogram w zależności od metody konfekcjonowania.

W miniony weekend wielu producentów zaczęło zbiory pierwszych odmian. Jak na razie stawki są mało zróżnicowane. W sobotę równe, grube, owoce odmiany Debeceni Botermo z nawadnianego sadu, bez ogonka, można było sprzedać po 4,00 zł/kg.  W nocy z soboty na niedziele ceny na Broniszach były takie same, lub niższe. Bez większych obliczeń już wiecie, że wyjazd był niepotrzebny. 

Warto zawsze wybadać odbiorców, ceny i koszty, zanim załadujemy busa owocami i ślepo wyruszymy na rynek hurtowy. Może, przy mniejszych ilościach spróbujmy się gdzieś ogłosić, sprzedać owoce w inny sposób...

 

Nie przegap najnowszych wiadomości

icon googleObserwuj nas w Google News

Komentarze  

+1 #3 Artur 2019-07-09 06:33
Znajomy wiśni na razie nie rwie, choć za 2 zł pewnie by się zdecydował...Jednak pierwsza cena którą mu proponowali, to było 1,20 złotego, choć było to pewnie badanie " za ile by się dało "... Nie zapominajmy też że odbiorcy zwykle na początek dają wyższą cenę aby spowodować ruszenie zbiorów i dostaw...A potem szybko następuje u nich " wysyp " i " cena dnia ", zwykle dużo niższa od tej początkowej...Tak było a jak będzie w tym roku, zobaczymy...
Cytować
0 #2 Guest 2019-07-09 00:06
Cytuję Artur:
Pewien znajomy powiedział mi dlaczego u niego wiśnie za złotówkę pozostaną na drzewach...Bo on chciałby z rwaczem podzielić się przynajmniej po połowie, czyli po 50 groszy za kilogram... Ale zaraz dodał że ma świadomość, że za 50 groszy od kilograma nikt do rwania nie przyjdzie...

Tylko na chwilę obecną 95% zbytu wiśni cena minimalna to 2 zł. Jeżeli sprzedajesz po 1 zł to już wiesz kto Cię robi w balona. Największy i najlepszy zarobek na sprzedaży owoców z najmniejszym nakładem sił mają właśnie skupy owoców, więc albo to jest próba propagandy ("po złotówce"),albo cena adekwatna do jakości owocu,albo... No właśnie co miał na celu ten znajomy mówiąc że sprzedaje "po złotówce"?
Cytować
+8 #1 Artur 2019-07-08 16:40
Pewien znajomy powiedział mi dlaczego u niego wiśnie za złotówkę pozostaną na drzewach...Bo on chciałby z rwaczem podzielić się przynajmniej po połowie, czyli po 50 groszy za kilogram... Ale zaraz dodał że ma świadomość, że za 50 groszy od kilograma nikt do rwania nie przyjdzie...
Cytować

Powiązane artykuły

Zacznijmy zarabiać na jabłkach

Zarabiasz więcej niż twój pracownik?

Sprzedaj gruszki nim przypłyną te z Argentyny

Sadownicy polują

X