Dohler mówi – 33 grosze, sadownicy – przynajmniej 1,00 zł
Dzisiejsze wiadomości tekstowe od spółki Dohler od południa są powodem wielu rozmów w sadowniczym środowisku. Zakład przetwórczy poinformował kontrahentów o minimalnych cenach za owoce przemysłowe, poniżej których nie będzie prowadził skupu. Wynoszą one kolejno: na jabłka – 33 grosze, na gruszki – 20 groszy za kilogram.
Tak jak w poprzednim smsie, spółka informuje, że w codziennych transakcjach będą stosowane prawa rynkowe, wynikające z popytu i podaży, jakości surowca itp.
Po raz kolejny zastanawiają dwa ostatnie argumenty czyli: „warunki pogodowe” i „inne czynniki mające wpływ na kształtowanie ceny”. Wszyscy sadownicy doskonale wiedzą, że podaż w tym roku jest niezwykle mała. Susza, mszyce i przymrozki znacznie obniżyły produkcję owoców nie tylko w Polsce, ale także zagranicą.
Zauważmy, że jest to stawka dla podmiotów handlujących jabłkiem przemysłowym. Oznacza to w praktyce maksymalnie 30 groszy na producenta...
Spore grono sadowników śmiało wymienia 1,00 zł/kg jako cenę odpowiednią do tegorocznego, widocznego, dużego popytu i bardzo małej podaży, której nie podważą nawet analitycy niemieckiego giganta.
Czas pokaże czy przedstawiony wyżej punkt widzenia przetwórcy okaże sie realny.
Komentarze
Musimy raz na zawsze, odciąć produkcję jabłek deserowych od przemysłowych. To mają być dwa odrębne modele sadów. Niestety, model sadu produkujący na deser i trochę na przemysł (podział zależny od sezonu), implikuje powiązanie ceny deseru i przemysłu. Dla nas jest to tragedia, świetnie się w tym odnajdują natomiast sortownie. Nigdzie na świecie czegoś takiego nie ma. Jeśli ludzie nie potrafią sami tego zrozumieć, to proponuję się cofnąć do dyskusji o sadach przemysłowych - kto i dlaczego optował przy pozostaniu przy obecnym modelu. Może wówczas to do ludzi dotrze w czyim interesie jest obecna sytuacja.
Co roku jeżdżę na targowiska zobaczyć co słychać w temacie drzewek i zawsze słyszę rozmowy takich ludzi którzy nie mają o sadach zielonego pojęcia a kupują bo to dobry biznes.
Dla równowagi dodam tylko że obserwuje że ci co już zęby zjedli na tym temacie zaczynają odchodzić od sadów.
Co prawda w mojej okolicy obsadzone jest już wszystko ale jak ktoś likwiduje kwaterę to często jabłonie zastępowane są innymi uprawami ,boróweczką, truskawką itd.
Dobrze Już Było.
Mam sąsiada, nie ma pojęcia o sadownictwie, zajmuje się uprawą zbóż i ziemniaków. Jednak co roku kupuje na targowisku drzewka jabłoni na A2 (tzw "konstrukcja samonośna") i obsadza nimi kilkadziesiąt arów. Nie pryska ich, tnie "po swoimu" i powiada: tak czy siak mam po 20 t/ha, jak jest przemysł po 0,3 zł/kg to mam 6000 zł z hektara, lepiej wychodzę niż na zbożu. Roman ma rację, wysoka cena przemysłu stymuluje takich to producentów do zakładania kolejnych "sadów". Cena na jabłka powinna być wysoka, lecz na jabłka deserowe o wysokiej jakości, których produkcja wymaga wiedzy i nakładów pracy.
Inaczej w przyszłym roku obsadza błonia w Krakowie i pod pałacem kultury w stawie
Taka cena to przekleństwo sadowników....
Minusujcie bo nie rozumiecie