Tej jesieni jabłka z dzikich sadów nie zasypią punktów skupu
Tej jesieni jabłka z dzikich sadów nie zasypią punktów skupu. Wyjątkowy urodzaj ubiegłego sezonu był widoczny przede wszytskim w takich, kilkudziesięcioletnich uprawach.
Dzikie sady. Zaniedbane, niechronione i owocujące przemiennie. Coraz rzadziej spotykane. Owoce z takich sadów były zazwyczaj w całości przeznaczone na przemysł. Szczególnie w latach urodzajnych, jak 2018, zwiększały znacząco podaż i wpływały na spadek ceny. Watro dodać, że w ubiegłym roku gałęzie w widocznych na zdjęciu drzewach, dosłownie się uginały.
Jak widać, obecnie są niemalże puste. Brak owoców w dzikich sadach jest kolejną, mniej znaczącą zmienną do wzrostów cen jabłek przemysłowych. Zaowocują obficie w przyszłym roku, jak to wpłynie na ceny? Na szczęście takich upraw jest w kraju coraz mniej.
Komentarze
Spoko, jedz co chcesz.
Zbłądziliscie w tym Grójcu. Firmy ŚOR piorą Wam mózgi, albo od oprysków odparowała Wam szara masa z mózgów. Ile zabiegów chemicznych stosujecie w sezonie? 40? 50? Pojęcia nie masz, co piszesz. Nie ma zdrowszych jabłek niż z "dzikich" sadów i o takich nienawożonych. Zapytaj dziadka, bo ojciec może już takiej wiedzy nie mieć.
Chce Pani powiedzieć, że kupuje jabłka z takiego sadu do jedzenia? Mój Boże i to jeszcze kobieta? może i matka oraz żona?
Primo: jabłka z takich sadów nie trafiają na stoły. Trafiają do przetwórstwa wielkoprzemysłowego.
Secudno: proszę ciut poczytać o szkodliwości dla organizmu ludzkiego mytotoksyn z parcha czy owocówki jabłkóweczki. Naprawdę podałaby Pani swojemu dziecku takie owoce?
Ten kto pisze tu artykuły najwyraźniej sprzyja polityce depopulacyjnej