Uwaga na nieczyste zagrania firm produkujących środki biostymulujące!
Niełatwo jest dziś prowadzić produkcję rolniczą. Od różnorodności dostępnych na rynku preparatów może rozboleć głowa. Oczywiście, aby zachować konkurencyjność, należy być otwartym na rozwój; na tyle, na ile to możlwe i opłacalne, wdrażać w gospodarstwie nowe technologie, które pozwalają zwiększyć plon, podnieść jego jakość, zmaksymalizować zysk z hektara uprawy. Do każdej oferty należy jednak podchodzić krytycznie – łatwo paść ofiarą oszustów, gdyż niektóre środki nie mają potwierdzonej skuteczności, a my równie dobrze moglibyśmy opryskiwać sad wodą…
Doradcy będą zapewniać nas o skuteczności swoich produktów, być może i słusznie, pamiętajmy jednak, że głównym celem działalności wszelkich firm jest maksymalizacja sprzedaży. Ostateczna decyzja o zakupie środków należy do plantatora i powinna być ona poparta analizą mechanizmu działania preparatu oraz kalkulacją, czy zastosowany w danym momencie może przynieśc zysk przewyższający wydatek. Nie należy do ofert reklamowych podchodzić bezrefleksyjnie. Wybierajmy środki o udowodnionym działaniu i nie dajmy się nabrać na chwyty marketingowe.
Do rzeczy – pewna firma, której nazwy nie będę podawał, reklamowała dwa miesiące temu podczas konferencji sadowniczej produkt do dolistnego dokarmiania upraw owoców, którego dodatkową zaletą miała być… zawartość jodu i związany z tym efekt atraktantu, tzn. przyciągania owadów zapylających i zachęcania ich do zapylania kwiatów. Skutkiem tego – jak chwalili się przedstawiciele firmy – będzie lepsze zawiązywanie owoców i większy plon.
Nie kwestionuję mniejszego bądź większego działania biostymulującego ekstraktów roślinnych z alg, mikro- i makroelementów czy innych substancji zawartych w preparacie, bo na pewno takowe występuje, jednak – co ma jod do pszczół?
Sprawa nie dawała mi spokoju, więc zadałem sobie trochę trudu i przeprowadziłem poszukiwania. Nie znalazłem żadnych wyników badań opublikowanych w języku polskim, angielskim ani francuskim, które świadczyłyby o skuteczności oprysków jodem jako metody na poprawienie zapylenia kwiatów przez pszczoły (nawet najdrobniejszej wzmianki!). Skonsultowałem się również z dwoma przedstawicielami środowiska akademickiego, specjalistami od pszczelarstwa, którzy twierdzą, że o takim działaniu jodu nigdy nie słyszeli, nie znają żadnych wyników badań na ten temat, nie domyślają się nawet, jaki miałby być biologiczny mechanizm zwabiania pszczół do kwiatów opryskanych jodem.
Oni nie słyszeli, a ja nie znalazłem, bo takich badań po prostu nie ma! Dlatego informowanie potencjalnych klientów o działaniu jodu jako atraktantu jest w mojej ocenie ze strony firm nieczystym, nierzetelnym zagraniem.
Rzucam wyzwanie - jeżeli zainteresowane podmioty dostarczą wiarygodne wyniki badań potwierdzające skutecznośc tych produktów, zostaną one zamieszczone na portalu.
Komentarze
Alleluja i do przodu.
Apropos jutrzejszych opadów mój sad opryskany, sen spokojny :)
Wybornie...lepiej bym tego nie ujął:)))
Pytałem kiedyś zachodniego doradcę co z tego wszystkiego działa???
Rzekł z miną mędrca:giberelina,mocznik i coś tam jeszcze...reszta to marketing..
Ja dodam od siebie jeszcze BA i prohexadion Ca...
Reszta do tarcia chrzanu;)
Tak - na to trzeba uważać! :)
Dedykowane...to słowo klucz a i to wszystko musi być skompleksowane...
Stymulować,odżywiać,wzmacniać,dokarmiać a potem kolanowa po 8 gr
:))))
Dar bor