Czy może nastąpić załamanie w cenach jabłek przemysłowych? „Próba zbicia cen na pewno nastąpi”. Wywiad z właścicielem skupu, Panem Robertem Prusiem
Ze względu na przymrozki nie milkną dyskusje na temat poziomu strat oraz przewidywanych cen. W tym momencie widać, jak duże jest zapotrzebowanie na jabłka przemysłowe – świadczy o tym cena. W większości skupów osiągnęła już poziom 80 groszy za kilogram. Zdarza się, że dochodzi do 85 groszy. Czy tendencja utrzyma się, gdy rozpocznie się zbiór odmian jesiennych? Jak zazwyczaj w sezonie rozkładają sie ceny? O rozmowę poprosiliśmy właściciela skupu w Olszewie (powiat grójecki), Pana Roberta Prusia. Nasz rozmówca nie ma wątpliwości – jego zdaniem próby obniżenia cen nastąpią, możliwe, że w najbliższym czasie. Jednak, jak zaznacza Pan Pruś, ewentualne niezadowalające ceny przemysłu mogą zaskutkować jego zamknięciem w chłodniach i sprzedażą dopiero wiosną.
Nasz rozmówca zauważa, że próba zbicia ceny to tradycyjny mechanizm, który daje o sobie znać co roku. Można zaobserwować dwa okresy krytyczne. – Mniej więcej od 20 do 30 września, czyli w czasie, kiedy na rynku pojawia się więcej jabłka, następuje pierwsze załamanie – tłumaczy Pan Pruś. Kolejnym momentem decydującym o cenie jest początek listopada (około 10.11). – W zależności od tego czy zakłady nakupią do tego czasu zadowalającą je ilość towaru, mogą cenę obniżać lub podwyższać. W sytuacji, jeśli nadal będzie brakowało jabłka, wtedy będą próbowali ściągnąć dobry towar z rynku proponując wysoką cenę. Jeśli natomiast „obkupią się” w 60-70%, tradycyjnie obniżą ceny.
O jakich spadkach cen mówimy? Według Pana Prusia, nie będzie prób zbicia stawek poniżej 50 groszy, a raczej w granicach 60-70 groszy. – W ciągu dwóch tygodni cena jabłka poszła o 30 groszy do góry. Był to bardzo raptowny skok i obawiam się, że już niedługo może nastąpić próba ustabilizowania cen. Będzie to drobna korekta – w granicach 2-5 groszy.
Pan Robert podkreśla, że ten sezon jest bardzo specyficzny i ze względu na ogólne deficyty, jakość jabłek nie będzie odgrywała dużej roli. Jeśli ceny będą zachęcające, „sypany” będzie nie tylko przemysł, ale także 20 – 30% dobrego jabłka. Ale nie jeden rok pokazał już, że jeśli ceny były słabe, sadownicy schowali przemysł do komór i wiosną sprzedali go za dobre pieniądze na eksport, bo nikt wtedy w jakość nie wnikał. Jeśli towaru brakuje na rynku, nikt nie szuka skaz. Wtedy pasuje wszystko, łącznie z drobnym plamkami po parchu – wyjaśnia Pan Pruś.
W tym momencie handel jabłkami przemysłowymi jest znikomy. Nie ma już w sprzedaży jabłka przemysłowego z poprzedniego sezonu. Dostarczane są niewielkie ilości z przerywki. Jednak, jak podkreśla nasz rozmówca, nie jest to mechanizm negatywny. – O tej porze skupy powinny być puste. Obrót jabłkami przemysłowymi o tej porze miał miejsce około 15 lat temu, kiedy w sadach królowały odmiany letnie, typu Melba i Jerseymac. Wówczas między 15 a 25 sierpnia powstawał zazwyczaj kryzys, towaru było za dużo, kolejne 3 tygodnie były "luźne" i zaczynał się dopiero prawdziwy sezon. W tej chwili w sadach są śladowe ilości letnich odmian, więc przemysłu o tej porze nie powinno być dużo. Poprzedni rok był wyjątkowy pod tym względem, ze względu na to, że sprzedawane było jabłko z komór – opowiada.
Daje się zauważyć duże zróżnicowanie w odmianach, które dostarczane są obecnie z „przerywki”. Pan Pruś wyjaśnia, że w dostawach przeważa Szampion, Gala i Golden. W przypadku Ligola sytuacja jest specyficzna. Jak mówią sadownicy, miejscami kwatery są zupełnie puste, w innych natomiast gałęzie łamią pod ciężarem owoców. Rzadko trafia się Gloster. Idareda – nie ma, Jonagoldów również znikoma ilość. W przeważającej ilości dostarczane będą więc odmiany słodkie.
Zapytaliśmy zatem naszego rozmówcę czy przy wysyłkach jabłka na Zachód nie jest utrudnieniem niska kwasowość, o której ostatnio dużo się mówi. – Zachód, USA nie chcą słodkiego koncentratu. Potrzebują kwaśnego, aby mieszać go z własnym słodkim koncentratem bananowym i pomarańczowym. Natomiast w krajach, gdzie pomarańczowy koncentrat jest drogi, bazą jest ten jabłkowy. Wtedy może być słodszy, bo nie jest mieszany z pomarańczowym. Są rynki, gdzie koncentrat słodki nie jest przeszkodą. Chociażby w Polsce do przerobu soków wykorzystywany jest najczęściej słodki koncentrat sprowadzany z zagranicy, który w innych krajach nie przeszedł norm kwasowości. – Kolejna sprawa – jeśli nie będą można kupić kwaśnego, trzeba kupić słodszy. – Deficyt jabłek przemysłowych na rynku europejskim jest widoczny. W tej chwili towar idzie przede wszystkim na Niemcy – mówi Pan Pruś.
Komentarze
Ad 3: gdzie Pan Pruś mówi, że ma teraz słodkie jabłka?
Ad 2: we wrześniu zbiera się przemysł z jabłek rwanych we wrześniu.
Ad 3: takie dobre Twoje przewidywania jak i Pana Prusia.
Po 2. We wrzesniu zaden sadownik nie zbiera przemyslu... zbieraja smieciarze działkowcy i pseudosadownicy ktorzy w tym roku jablek nie maja
Po 3. Jakie ma teraz pan skupowy slodkie jablka? Przeciez jablka z przerywki to niezaleznie czy to golden gala czy gloster to sam kwas ktory przetwornie cenią bo zakwaszaja nim pozniej koncentrat z jablek zbieranych po zbiorach deserowych.