![](/images/2025/01/cena_pracownika_esad_poplawski.jpg)
Prawdziwa cena pracownika
Gdy rozmawiamy o pracy najemnej, to najczęściej zamykamy się w podawaniu stawek godzinowych. Dyskutujemy o ich spadkach, wzrostach (o tych drugich raczej częściej), o płacowych oczekiwaniach Ukraińców, o porzucaniu pracy za złotówkę podwyżki przez sąsiada itp. Cały czas tematem jest cena pracy.
Jednak poza ceną godziny pracy zatrudnianie ludzi wiąże się też z innymi kosztami, o których dość rzadko mówimy, ale one istnieją, są realne i niezbędne. Nie, nie mówię tutaj o kosztach ubezpieczenia pracownika w KRUS-ie. Mam na myśli wszystkie inne wydatki, jakie musimy ponieść, aby zatrudniać pracownika, a te są niemałe!
Do legendy przechodzą wartości zużycia prądu przez Ukraińców. Pewni plantatorzy borówki opowiadali mi, jak ich pracownicy podczas zbiorów potrafili włączyć grzejniki, aby pranie lepiej doschło – choć na dworze było 30 stopni w cieniu. W ogóle temat pożądanego przez Ukraińców ciepła jest wręcz legendarny. Prawie każdy pracodawca zżyma się na okropnie wysoką temperaturę w ich pomieszczeniach, pomieszaną z ultrawysoką wilgotnością oraz zapachem przepoconych ubrań. Do tego za nic w świecie nie wolno otworzyć okna, aby przewietrzyć pomieszczenie, bo będzie je trzeba ponownie nagrzewać.
Pracownikom dostęp do elektryczności zapewnić musimy, muszą też mieć bieżącą wodę czy nawet pralkę. No właśnie – pralka. Prawie każdy indagowany pracodawca opowiada, że pracownicy potrafią prać codziennie, do tego każdy osobno swoje rzeczy. Nawet jeśli ubrań jest zaledwie trzy sztuki, to i tak każdy będzie prał sam, bo każdy ma swoje pudełko proszku i potem mają problem z rozliczeniem się. Najlepszym rozwiązaniem jest więc pralka na monety – gdy każdy musi zapłacić za swoje pranie, wówczas nagle każdemu wystarcza jedno pranie na dwa tygodnie.
Tylko że to jest XXI wiek, a nie XIX, i my tym ludziom dostęp do pralki zapewnić musimy. Musimy więc ponieść koszt jej zakupu i eksploatacji przez naszych pracowników. Ludzie muszą też mieć możliwość umycia się – i tutaj również pracownicy potrafią dość swobodnie podchodzić do gospodarki wodą. Do tego musimy nabyć dla nich jakąś kuchnię, zlew i lodówkę, aby mogli sobie coś ugotować i przechować kupioną żywność. Wszystko to kosztuje – zarówno zakup tych sprzętów, jak i ich późniejsza eksploatacja.
Wyposażyć też trzeba pomieszczenia sypialniane – musimy mieć łóżka, jakieś szafki na odzież i rzeczy osobiste, kilka kompletów pościeli, kołder i poduszek. Pamiętam, jak 20 lat temu przyjeżdżający Ukraińcy spali po garażach, na łóżkach zrobionych z desek rzuconych na skrzynki. Dziś to jest zupełnie nierealne – pracownicy, którzy widzą takie warunki, zawracają na pięcie, wsiadają do busika i jadą dalej.
Na koniec jeszcze kwestia porządku i trwałości tego wszystkiego, co oni od nas dostają. Zatrudniając od wielu lat ludzi, mogę na palcach jednej ręki policzyć tych, którzy potrafili zostawić po sobie porządek i troszczyć się na co dzień o powierzony sprzęt. Zdecydowana większość nie szanuje niczego, bo są tu tylko na chwilę i zaraz wyjadą.
To nie jest zbiór pretensji wobec Ukraińców, tylko potrzeba ukazania, że koszt 18 zł/h to nie jest jedyny i prawdziwy koszt zatrudniania pracownika. Prawdziwe wartości są dużo wyższe, tylko umykają nam, bo nie wliczamy ich do bezpośrednich wypłat. Ale one są – i prędzej czy później musimy je ponieść.
Komentarze
To nie wyzysk tylko dbanie o własne pieniądze
Wszyscy wiemy jak wydajnie potrafią niektórzy pracować i rozłożyć zbiory buntując ludzi
Jeśli ktoś umawia się na pracę to ma pracować
Ja zawsze powtarzam są tylko 2 opcje
Ty pracujesz ją place
Ty udajesz,że pracujesz ja udaje że płace
.to nie są płatne wakacje tylko praca i trudno to zrozumieć większości
Gdy jest praca na akord mogą pracować 16 godzin bez przerwy
Gdy jest płacone na godzinę po 2 godzinach są umierający już
Taka jest smutna prawda
Minimum 19 ale większość 20-21
Po co tak kłamać???
Do tego dolicz śmieci,ziemniaki i warzywa,wyjazdy do biedronki,to co zepsują i ukradną i robi się 30 PLN
Sąsiad sąsiadowi podkupuje ludzi byle tylko oberwać
Nikt nie liczy czyu zostanie i ilei zostanie a potem lament pod kościołem że ludzie wszystko wzięli...no ale sad posprzątany
Tak to w skrócie wygląda
Ja znam takich sadowników szefów. Wy też znacie. Nie wszyscy tacy byli. Ale ludzie tylko dlatego pracowali u chamów, bo nie mieli gdzie. A mieli małe dzieci. Jak zachorowały to tygodniówki brakło na leki i prywatne leczenie. To był wyzysk, bez sumienia.
Teraz rolę się zmieniły. Kiedyś pracownik powiedział sadownikowi : " jeszcze przyjdą czasy że to ty będziesz mnie prosił żebym u ciebie pracował " sadownik się zaśmiał. A teraz uwierzył.